Rozpoczynając przygodę ze smart domem nie zapoznajesz się ze wszystkimi szczegółami technicznymi rozwiązań. Nie drążysz tematu i nie wgłębiasz się aż tak w technologię ani terminologię. Bardziej interesuje Cię efekt końcowy, czyli zafunkcjonowanie jakiegoś smart zachowania w Twoim domu. Najlepiej oczywiście, by ten efekt był typu „wow”. A jest to niestety błąd nowicjusza, który może być kosztowny.

Marzysz sobie zatem o tym, jaką nieziemską scenę oświetlenia będziesz mógł włączać poleceniem głosowym na romantyczny wieczór z żoną lub jak super zabezpieczysz jej kosztowności przed nieautoryzowanym dostępem, czyli pisząc po ludzku – kradzieżą z włamaniem. Roztaczasz w myślach wizję klimatyzowanego mieszkania, w którym powietrze zostało oczyszczone do poziomu doskonałego. Gdy opuszczasz dom wszystko co trzeba się wyłącza, a gdy wracasz – załącza. Co do tego ostatniego, na pewno zwróciliście uwagę, że w wielu amerykańskich filmach, gdy główny bohater wraca do domu i otwiera drzwi wejściowe to oświetlenie jest już często włączone. Kiedyś z tego się śmiałem, ale teraz podejrzewam, że Amerykanie mieli dostęp do technologii smart już dużo wcześniej niż my.

Oczami wyobraźni widzisz już zatem te pozytywne zaskoczenie w oczach żony, kiedy będziesz jej to wszystko prezentował. Stajesz się prawdziwym bohaterem tego domu!  Mając to tak wnikliwie przemyślane przystępujesz do realizacji tego, skądinąd genialnego planu. I wtedy może nastąpić zderzenie ze „smart ścianą”.

Nagle bowiem okazuje się, że nie wszystkie zakupione przez Ciebie urządzenia chcą ze sobą współpracować. Nie można ich podłączyć, nie komunikują się ze sobą, nie działają zgodnie z opisem. Mało tego, niektóre wymagają dokupienia dodatkowo innych urządzeń, o których istnieniu nie miałeś do dziś zielonego pojęcia. I to wszystko, mimo tego, że były opisane jako smart…Okazuje się, że są różne pojęcia „smart”, a kompatybilność ma ogromne znaczenie.

Uzupełniasz więc po czasie niezbędną wiedzę, korzystając z szerokich zasobów Internetu. Buszując po specjalistycznych portalach dowiadujesz się „strasznych” rzeczy o całym tym świecie smart urządzeń. Przede wszystkim, że funkcjonują różne protokoły komunikacji między urządzeniami, typu Z-Wave, ZigBee, Wi-Fi, BT, BT Mech, IR. I to na dodatek w różnych wersjach. Mają one swoje plusy i minusy zastosowań np. odnośnie do zasięgu, konsumpcji energii, możliwości funkcjonalnych. Ponadto jest wiele aplikacji do sterowania domem i jest coś takiego jak asystenci głosowi. Poza tym potrzebne są urządzenia, które z Twojej perspektywy nic właściwie nie robią (czytaj nie są żarówką czy czujnikiem), a nazywają się bramką, a czasami koncentratorem, centrum akcesoriów, hubem, bridgem albo gatewayem. Na dodatek najnowsze urządzenia mogą być kompatybilne tylko z nowszymi modelami tych bramek. A na koniec dowiadujesz się, że jest coś takiego jak regionalizacja urządzeń, a wtyczki, gniazda i kontakty z Chin są jakieś inne niż te znane nam w Europie.  A Ty sprowadziłeś już z Chin po wielu tygodniach oczekiwania różne fajne „smart gadżety” i to teraz nie chce razem ze sobą hulać. Gdybyś tylko to wszystko wiedział i rozumiał wcześniej… Ech, prawdę mówili mądrzy ludzie, iż wiedza może być bolesna.

Podam przykład z moich doświadczeń. Jeszcze parę lat temu na rynku (nawet chińskim) nie do dostania była smart czujka wykrywająca czad. O ile przeciwpożarowa i wykrywająca gaz tak, to takiej odnośnie do czadu nie było. Po długich poszukiwaniach jednak znalazłem taką (przynajmniej tak wtedy myślałem) i zakupiłem. Uwaga: tylko dlatego, że w opisie miała ZigBee. Niestety do dziś funkcjonuje sobie całkowicie niezależnie od reszty systemu, nie udało mi się jej podłączyć, mimo że kontaktowałem się nawet z producentem. Czyli wyszło to nie takie smart, jak miało to być w zamyśle….

Dziś oczywiście, są już smart czujki wykrywające tlenek węgla, które bez problemu podłączyłbym do swojego systemu. Tylko jak mam przekonać żonę, że musimy ponownie wydać pieniądze na ten cel, tylko po to by dostawać powiadomienia na telefon (jakby sygnał syreny nie wystarczał). Dawny ja zapewne już by dokonał zakupu, ale obecnie potrafię odpuścić.

Inny przykład to kwestia związana z wtyczkami i gniazdami chińskimi. Jak większość zapewne wie, są one z 3 płaskimi bolcami (lub otworami). By móc połączyć je z europejskim gniazdkiem lub wtyczką potrzebna jest przejściówka, często dołączana „gratis” do urządzenia. Niestety, ale jakość tych przejściówek jest bardzo różna, począwszy od bardzo słabej do słabej. Za płytkie, za ciasne, sprawiające, że albo wtyczka nie wchodzi do końca, albo wypada przy byle okazji. Na ich amperaż również warto zwracać uwagę, bo różnią się wtedy wielkością. A i z przewodem uziemiającym też jest mordęga, bo może zostać pominięty przy podłączenia urządzenia tego wymagającego, np. klimatyzatora. Jako niedoszły elektromechanik, czasami przerabiałem te ustrojstwa, tak by były zdatne do użytku. Kiedyś nie było wyboru w tym temacie – obecnie już jest.  Warto mieć to na uwadze.

Chińskie przysłowie mówi, że lepiej uczyć się na cudzych błędach, niż na swoich, a najlepiej na własnych sukcesach. Dlatego tak ważne jest poznawanie doświadczeń innych, badanie rynku, rozwiązań, zapoznawanie się z recenzjami, testami, by dokonywać w pełni świadomych zakupów. To nie jest żadna wiedza tajemna. Są dostępne informacje przygotowane dla każdego stopnia wtajemniczenia i nie ma co wyważać otwartych drzwi. Wystarczy poświęcić trochę czasu, by lepiej przygotować się do tematu. Szczególnie, że te same tematy, można rozwiązywać na wiele różnych sposobów. Ale o tym, kiedy indziej.


Fan dobrych praktyk w życiu zawodowym i prywatnym. Jako były belfer lubi krzewić wiedzę. Zawsze szuka nieoczywistych rozwiązań i zastosowań w smart home. Chce udowodnić, że człowiek też może być „smart” oraz wstąpić do klubu ludzi, którzy odwiedzili co najmniej 100 krajów na świecie.

Polska grupa Smart Home by SmartMe

Polska grupa Xiaomi by SmartMe

Promocje SmartMe

Powiązane posty

Dodaj komentarz