Dawno nie miałam okazji testować żadnych fajnych czujników, aż w końcu trafił mi się Meross Water Leak Sensor. Jak pewnie wiecie z moich poprzednich recenzji, Meross jest jedną z moich ulubionych firm do testowania. Dlatego też jak tylko dostałam cynka, że idą nowe produkty właśnie z tej firmy, to od razu je zaklepałam. MOJE! Wszystko MOJE!!!! A teraz na poważnie przejdźmy do recenzji Meross Water Leak Sensor.
Unboxing i pierwsze wrażenie Meross Water Leak Sensor
Pudełko jest niewielkie, w sumie to tylko czujnik. Co może mieć w sobie pudełko z czujnikiem? No więc może mieć tych rzeczy całkiem sporo.
Oprócz samego czujnika, który wygląda trochę jak UFO albo – jak kto woli – żółw, znajdziemy parę innych rzeczy.
- Dziwny kabelek, który posłuży nam do połączenia urządzenia z telefonem, zwany przez producenta „Conductor”, czyli przewodnik (ale taki do prądu, nie ten, który z turystami chodzi :p).
- Instrukcję obsługi, w której jedyną instrukcją jest „zainstaluj aplikację i rób to, co aplikacja każe” (bardzo pomocne :P).
- Kabel USB do microUSB – szkoda, że nie jest to USB-C.
- Zasilacz, który wygląda jak każdy inny zasilacz, który mamy w naszych domach.
- SmartHub, czyli nasza bramka, która jest tutaj kluczowym elementem, by połączyć nasze urządzenie z aplikacją.
Kiedy testowałam inne czujniki, nie przypominam sobie, żeby miały bramki. Co więcej sam czujnik nie ma w sobie żadnego portu do ładowania, więc co się stanie, kiedy bateria się rozładuje? Czujnik zalania wody od EVE, który miałam okazję recenzować, był podłączany prosto do gniazdka i posiadał długaśny kabel. Czujnik zalania D-Link też miał długi kabel i był zasilany na baterię.
Dopiero na stronie producenta doczytałam, że urządzenie ma w sobie baterię, a dokładnie CR123A, wiec po 18 miesiącach będzie trzeba urządzenie rozkręcić i baterię wymienić. Można więc powiedzieć, że baterię mamy w zestawie.
Specyfikacja Techniczna
- Bateria: CR123A, wymienna
- Głośność Alarmu: około 60 dB
- Wymiary czujnika: (Dia × H) φ71.5 × 41.5 mm (φ2.81 × 1.63 in.)
- Wymiary Huba (W × D × H) 59 × 41 × 21 mm (2.3 × 1.6 × 0.8 in.)
- Połączenie Wifi z Hubem: 802.11 b/g/n 2.4GHz Wi-Fi
- Połączenie między Hubem a Alarmem: 433MHz
- Wymagania systemowe: Telefony iOS 13 lub późniejszy, Android 6.0 lub późniejszy
- Certyfikaty: US: FCC EU: CE, RoHS, WEEE
- Temperatura działania: 0°C~40°C (32°F~104°F)
- Temperatura przechowywania: -20°C~50°C (-4°F~-58°F)
- Wilgotność przy działaniu: 10%~90%
- Wilgotność przechowywania: 5%~90%
Aplikacja dla Meross Water Leak Sensor
Urządzenie działa z Apple Dom i z aplikacją producenta. Przeprowadzę Was przez parowanie i to, jak to wszystko wygląda w obu aplikacjach.
Aplikacja Meross
Zacznijmy od parowania w aplikacji producenta. Był to dość dziwny proces, a mianowicie, aby połączyć Meross Water Leak Sensor z Hubem i przy okazji z telefonem, musimy użyć przewodnika i połączyć dwa bolce, które są od spodu urządzenia. Wtedy czujnik wydaje z siebie dźwięk i zaczyna się parować.
- Wybieramy z listy urządzeń pozycję „Czujniki i alarmy”.
- Nasze urządzenie to MS400, więc klikamy na tego żółwika/UFO.
- Dostajemy informację, że najpierw musimy połączyć nasz Hub, który mamy w zestawie.
- Wybieramy, czy mamy opcję HomeKit, czy nie (ja tutaj kliknęłam, że nie mam, żeby zobaczyć, jak wygląda proces parowania w takim przypadku).
- Łączymy się z podanym WiFi.
- Musimy chwilę poczekać na trwające łączenie.
- System sam wybiera naszą sieć domową, a my tylko podajemy hasło i łączymy.
- Następnie aplikacja pokazuje, że teraz czas na sam czujnik.
- Dostajemy instrukcję, w jaki sposób połączyć przewodnik z urządzeniem i to robimy.
- Po chwili pokazuje się już opcja do nazwania naszego urządzenia i po zatwierdzeniu nasze urządzenie już jest w aplikacji.
Apple Dom
Tutaj tak samo jak w przypadku aplikacji producenta najpierw musimy połączyć Huba. Następnie dodajemy Meross Water Leak Sensor i łączymy się z czujnikiem zalania. Nadajemy mu nazwę oraz przypisujemy do danego pomieszczenia.
Wykrywanie wycieku wody
Kiedy nasz czujnik zetknie się z wodą i wyczuje przynajmniej na dwóch kontaktach, że przynajmniej przez 3 sekundy jest tam woda, zacznie wydawać dźwięk, a nasze aplikacje wyrzucą powiadomienie na telefonie.
Przy aplikacji Meross możemy dodatkowo zobaczyć historię zdarzeń, co jest fajnym dodatkiem. Niestety aplikacja Dom takiej opcji nie posiada. Dostajemy tylko informację o wycieku i że pojawiło się zagrożenie. Dodatkowo możemy ustawić automatyzację, że kiedy nasz Meross Water Leak Sensor wykryje zagrożenie, lampka Meross również włączy się na czerwono, w razie gdybyśmy nie usłyszeli piszczenia urządzenia czy nie mieli telefonu przy sobie.
Nie wiem, czy polecam takie rozwiązanie, bo kiedyś ustawiłam w ten sposób swój czujnik temperatury, a potem dochodziłam do tego, dlaczego duchy włączają mi co chwilę lampkę z Xiaomi… To nie był mój najlepszy SMART moment.
Testowanie Meross Water Leak Sensor
Mój Meross Water Leak Sensor wylądował w kuchni, bo właśnie tam parę miesięcy temu miałam problem z wyciekiem. Na szczęście dla mnie, podczas testów nie doszło do żadnego wycieku. Chociaż przy okazji nie mogłam sprawdzić na „żywym przykładzie”, czy urządzenie rzeczywiście dobrze działa.
Mimo wszystko jednak się cieszę, że nie musiałam tego w ten sposób sprawdzać. Przetestowałam więc Meross Water Leak Sensor w warunkach „laboratoryjnych”, zalewając je na podłodze wodą ze szklanki.
Dźwięk rzeczywiście z siebie wydaje, ale dość cichy. Chyba bym go nie usłyszała, siedząc w salonie, aczkolwiek to nie było jedno piknięcie. Urządzenie dawało o sobie znać do momentu, aż nie przeniosłam go w suche miejsce.
Połączenie z aplikacją działa idealnie i tutaj od razu dostawałam powiadomienie na telefonie, komputerze i zegarku. No nie było szans, żebym nie wiedziała, co się dzieje w kuchni.
Podsumowanie
No i czas odpowiedzieć na ważne pytanie. Czy polecam Meross Water Leak Sensor?
Polecam. I tutaj mogłabym zakończyć tę recenzję, ale tego nie zrobię, bo… nie jest w 100% idealnie. Przynajmniej dla mnie. Więc co było nie tak z urządzeniem?
Jedyny problem, jaki z nim mam, to jego rozmiar. Nie ukrywam, że jest to dość spore urządzenie, które rzuca się w oczy. W kuchni sprawdziło się idealnie, bo schowałam je do szafki pod zlew i sobie tam stało. W łazience jednak by się mi kompletnie nie sprawdziło. Nie mam tutaj szafki pod umywalką, a pod pralkę po prostu się nie zmieści. W tym wypadku wolałabym zastosować coś mniejszego.
I w sumie to jest podsumowanie tego urządzenia. Jest fajne, połączenie też jest dobre. Parowanie, mimo że dziwne i trochę skomplikowane, nie jest aż takie trudne, jak się wydaje.
Jeśli szukacie urządzenia do kuchni pod zlew, a lubicie Meross, to jak najbardziej polecam Meross Water Leak Sensor.