Rynek odkurzaczy w obecnych czasach zdaje się być ustalony między kilku poszczególnych „graczy”, którzy rozgrywają cały „stół” w dość konkretny, stały już sposób. Kolejne modele znanych marek bywają czasem krokiem milowym i zarazem ulepszeniem poprzednich wersji, a także przekonują do tego, że to właśnie dana firma czy marka powinny być dominującymi producentami smart odkurzaczy. I choć wielu czasem nieskutecznie próbuje przebić się ze swoim produktem na szczyt, oferując różnego rodzaju iteracje sprzętu oraz innowacje, to co pewien czas pojawia się coś zupełnie nowego, powiew świeżości. Zarówno w przypadku jakości wykonania, funkcjonalności, jak i ceny, co jest prawdopodobnie dla klientów najważniejsze. W dzisiejszej recenzji omówimy zupełnie nowy model na rynku smart odkurzaczy – urządzenie firmy Proscenic, model Proscenic M7 Pro, który był pewną nowością i niespodzianką. A dlaczego? Już wyjaśniamy!
Intro, unpacking, unboxing Proscenic M7 Pro
Sprzęt dotarł do nas z Geekbuying.pl w dwóch osobnych paczkach. Jedna mieściła w sobie samego robota Proscenic M7 Pro wraz z bazą, druga zawierała stację do opróżniania kurzu, która stanowiła zarazem drugą bazę dla odkurzacza. Aby w jak najbardziej szczegółowy sposób pokazać Wam, co zawiera każda z paczek, umieściliśmy na kanale YouTube wideo prezentujące unboxing robota i stacji opróżniającej.
Warto też zaznaczyć, że jeżeli jesteście uczuleni na koty, to z góry ostrzegamy – w recenzji będą pojawiać się dwa futrzaki, które postanowiły razem z nami przeprowadzić testy odkurzacza i towarzyszyły już od samego początku. A ze względu na swoją specyfikę, zainteresowanie oraz fakt posiadania długiej sierści stanowiły nieocenioną część badań i oceny jakości sprzątania podczas testów. Ale o tym nieco później!
Jak pewnie zauważyliście przy unboxingu (raz jeszcze zachęcamy do obejrzenia), zestaw posiada niesamowitą liczbę dodatkowych akcesoriów. Oczywiście powyższy komplet jest rozdzielny pod kątem możliwości zakupów, także jak najbardziej jesteśmy w stanie zakupić odkurzacz i po jakimś czasie dokupić samą stację do opróżniania kurzu. Paczki od producenta są dość dobrze opisane, oznakowane oraz przede wszystkim solidnie zabezpieczone. To zdecydowanie plus, choć jest to w zasadzie standardem w branży. Paczka z odkurzaczem, prócz samego odkurzacza Proscenic M7 Pro, zawiera dość imponującą listę dodatkowych akcesoriów. Gdyby rzeczywiście każdy producent podchodził do tego w ten sposób, życie byłoby na pewno piękniejsze! Pełna lista przedmiotów w paczce z odkurzaczem prezentuje się w następujący sposób:
- odkurzacz Proscenic M7 Pro,
- pilot do obsługi odkurzacza,
- karta gwarancyjna,
- filtry do kasetki odkurzacza,
- kasetka odkurzacza z filtrem oraz minizmiotką służącą do oczyszczania filtra bez narażania go na ewentualne uszkodzenia mechaniczne,
- zaślepki do pojemnika z wodą,
- dziesięć jednorazowych szmatek do mopowania podłogi,
- pojemnik na wodę wraz ze szmatką wielokrotnego użytku przylepianą na rzep,
- cztery szczotki do zamiatania (2 zapasowe).
Jeżeli chodzi o stację do opróżniania kurzu, prócz samego urządzenia otrzymujemy także:
- stację do opróżniania,
- kartę gwarancyjną,
- trzy jednorazowe worki do odkurzacza wewnątrz stacji.
Trzeba przyznać, że w tym aspekcie jest to dość imponujący zestaw, zapewniający prócz samych urządzeń podstawowe akcesoria dodatkowe. Zatem przy np. upłynięciu dłuższego okresu eksploatacji i zużycia mamy jeszcze zapas.
Wygląd, wymiary, estetyka – Proscenic M7 Pro
Odkurzacz Proscenic M7 Pro jest wykonany w stylowy sposób. Jest pokryty jednolitą, lakierowaną czernią. Od jego jeżdżącego rodzeństwa, czyli odkurzaczy innych firm, odróżnia go głównie nieco inna architektura podstawowych elementów.
Kopułka z czujnikami umieszczona jest w centralnej części odkurzacza. Dodatkowo nie zdecydowano się na zastosowanie popularnego w innych odkurzaczach rozwiązania z podnoszoną „klapą”, która umożliwia dostęp do kasetki z wodą czy brudem. W tym przypadku kasetka jest wsadzana od zewnątrz, z bocznej strony. Pojemnik z wodą jest również wsadzany i podczepiany osobno. Naturalnie do każdej z tych części dostęp jest prosty i nie wymaga zbędnego kombinowania, usuwania zaczepów. Całość odkurzacza wraz z towarzyszącymi akcesoriami wykonana jest z trwałego materiału. Jeżeli spojrzymy na spód odkurzacza również, dostrzeżemy pewne różnice w stosunku do najbardziej popularnych modeli na rynku.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to zastosowanie rozwiązania z wykorzystaniem dwóch szczotek, podczas gdy w wieli sprzętach mamy do czynienia raczej z wersjami odkurzaczy wykorzystujących tylko szczotkę pojedynczą. Dwa kółka jezdne, które są dość wysokie, oferują bezpieczne pokonywanie większości przeszkód w domu. W centralnej części mamy dostęp do pojemnika ze szczotką główną. Całość zamykana jest przez klapkę z zatrzaskami. W zasadzie ani przez moment użytkowania model M7 Pro i czyszczenia elementów eksploatacyjnych nie napotkaliśmy problemów związanych z usuwaniem/montowaniem części. Gdyby chcieć się do czegoś w minimalnym stopniu doczepić, to pewnie byłby to montaż modułu z mopem i wodą. Historia generalnie jest podobna do historii znanych każdemu z nas – próbując wetknąć pendrive USB do portu, z jakiegoś magicznego powodu musimy go wsadzić trzy razy, za każdym razem obracając. Zawsze wejdzie dopiero za trzecim razem. To samo powtarza się z pojemnikiem na wodę, zawsze złapie dopiero za którymś razem. Ale no, jest to mimo wszystko dość niezauważalny niuans.
Odkurzacz nie jest zbyt ciężki, waży 2,8 kg, co mieści się w pewnego rodzaju średniej referencyjnych modeli wyposażonych w podobny zestaw akcesoriów, w tym mop + pojemnik na wodę. Na pewno jest odkurzaczem nieco bardziej postawnym, bo jego wymiary zewnętrzne wynoszą odpowiednio 33 x 33 cm, a wysokość to 7,6 cm. Chociaż bardzo popularny w Polsce odkurzacz Xiaomi – model STYJ02YM – posiada wymiary 35 cm na 9.5 cm wysokości oraz 3.6 kg wagi, więc w zasadzie można powiedzieć, że Proscenic M7 Pro nie jest jakimś gigantem.
Stacja do opróżniania odkurzacza, będąca zarazem jego bazą, jest za to konstrukcją dość masywną. W środku znajduje się odkurzacz o dość sporej mocy, który uruchamia się po zadokowaniu robota do stacji i w wyjątkowo sprawny sposób opróżnia 600-militrową kasetkę z kurzu i wszelkich zanieczyszczeń.
Jest to rozwiązanie dość sprytne, ponieważ w standardowych odkurzaczach jesteśmy zmuszeni do pamiętania o opróżnianiu kasetki na brud, podczas gdy tutaj całość sprowadza się do wymiany worka raz na kilka tygodni. Odpowiedni komunikat powinniśmy otrzymać ze strony aplikacji. Stację możemy de facto podzielić na dwa główne moduły – moduł odkurzacza stacjonarnego oraz miejsce na worek.
Teoria – cechy główne Proscenic M7 Pro, ekonomia, funkcjonalność
Jak już wspominałem we wstępie, odkurzacz jest pewnego rodzaju niespodzianką na przynajmniej kilku polach. Obecnie, na dzień dzisiejszy, tj. 21.11.2020, odkurzacz kosztuje ok. 1800 PLN, stacja do opróżniania kurzu to koszt rzędu 400-500 PLN. Zatem, w cenie mniejszej niż 2500 PLN jesteśmy w stanie otrzymać sprzęt bardzo dobrej jakości, z dodatkową stacją ułatwiającą samoobsługę odkurzacza. Już ten fakt stanowi pewnego rodzaju minitrzęsienie ziemi. M7 Pro, prócz stacji opróżniania kurzu cechuje się także kilkoma innymi cechami, ważnymi z punktu widzenia funkcjonalności, jak również aspektu finansowego, a także będących zupełnie unikalnymi atutami.
Moc odkurzania
Odkurzacz posiada siłę ssania równą 2700 Pa, co stawia go w zasadzie na podium pośród proponowanych obecnie rozwiązań. Siła ssania jest bardzo duża, co jednocześnie wpływa na ergonomię i wykorzystanie urządzenia. Odkurza z wysoką dokładnością, nie pomijając żadnego brudu.
Bateria
I również w tym miejscu model zaskakuje, ponieważ w środku znajduje się bateria o pojemności 5200 mAh, co w przeliczeniu na trwałość procesów sprzątania zapewnia około 1.5 godz. ciągłego odkurzania na najwyższej mocy. W przypadku prowadzonych testów wydajnościowych, które odbywały się na powierzchni 55 m kw., odkurzacz zdążył wykonać program podwójnego odkurzania, na pełnej mocy, ze zwiększoną dokładnością, a po odbytym sprzątaniu pozostało mu ok. 22% baterii.
Ergonomia pracy, odkurzacz vs przeszkody domowe
Odkurzacz wyposażony jest w 24 czujniki oraz zaawansowany system analizy otoczenia, co pozwala na ciągłą, niezakłóconą pracę w postaci sprzątania/mopowania z uwzględnieniem przeszkód czy zagrożeń (np. praca przy schodach, na piętrze). Całości dopełnia system analizy podłoża, który w razie wykrycia np. dywanu lub powierzchni zbliżonej automatycznie przełącza się w tryb najwyższej mocy, po czym po opuszczeniu dywanu/wykładziny w bardzo płynny sposób powraca do poprzedniego wariantu pracy. Liczba czujników i ich rozmieszczenie w centralnej, frontowej i bocznych częściach powoduje, że odkurzacz naprawdę fenomenalnie radzi sobie z otoczeniem. Wykrywa przeszkody odpowiednio wcześnie, unika ich, pamięta trasy, wybiera w inteligentny sposób dojazd do danego miejsca, jest proaktywny. Jest to cecha, która kilkakrotnie się powtórzy, ponieważ robi to dość duże wrażenie. Referencyjny model, który obecnie testuję, potrafił przyrżnąć w krzesło, odbić się od nogi i dojechać jakoś do kuchni. M7 Pro zrobił to z gracją. Jasne, na koniec dnia oba odkurzacze dojechały tam gdzie miały i wykonały swoją pracę, ale mimo wszystko w codziennej pracy ta wybitna lokalizacja pomaga odkurzaczowi w znaczny sposób.
Mopowanie w Proscenic M7 Pro
Odkurzacz wyposażony jest w zewnętrzny zbiornik wody oraz mop przyczepiany na rzep. Podczas mopowania, przy którym mamy do wyboru dwa tryby – w trybie S (wężyk) oraz Y (jodełka), co określa sposób poruszania się robota po pomieszczeniu – odkurzacz co pewien czas aplikuje wodę nawilżając mopa. Jakość mopowania niestety nie jest zadowalająca. Odkurzacz nawilża mopa w dwóch miejscach aplikowanych przez specjalne minigąbki. Warto zatem przed uruchomieniem sprzątania nawilżyć całą szmatkę.
Pomimo takiego zabiegu, niestety nie jesteśmy w stanie uświadczyć tutaj dość szczegółowego procesu mopowania, odkurzacz raczej lekko nawilża podłogę i w dalszym ciągu pozostawia nieco cięższe zabrudzenia. I nie mówimy tutaj o zanieczyszczeniach rodem z kuchennych rewolucji, raczej po prostu lekkie smugi czy zabrudzenia na podłodze stanowią zbyt dużą przeszkodę dla M7 Pro. Po prostu przeznaczony jest do lekkiego mopowania i utrzymywania ogólnego poziomu czystości.
Warto tu podkreślić, że przy ładowaniu pojemnik z wodą należy zdemontować, inaczej woda będzie nam się powoli sączyć i podlewać podłoże pod odkurzaczem. Innym minusem jest fakt, że robot przy mopowaniu w jodełkę wyłącza moduł odkurzacza. Więc najpierw musimy odkurzyć pomieszczenie, dopiero potem włączyć mopowanie Y. Niektóre modele referencyjne, np. Roborock, posiadają regulację ilości aplikowanej wody. W tym przypadku tego trochę brakuje, stąd czasami można odnieść wrażenie, że robot po prostu zostawia za sobą mokry ślad. Niewskazane jest także używanie chemikaliów, mogą one uskoczyć mikrogąbki przy aplikatorach wody.
Mapa, strefy no-go, wiele poziomów
Mapy, które zostały stworzone przy pracy odkurzacza, są następnie zapamiętywane w aplikacji, skąd można w dowolny sposób nimi zarządzać. Poprzez aplikację możemy także wyznaczyć strefy no-go, do których odkurzacz ma nie wjeżdżać. Możliwa jest także obsługa wielu poziomów/pięter.
Pilot
Do odkurzacza dołączony został osobny pilot, za pomocą którego jesteśmy w stanie w dużej mierze obsłużyć najpotrzebniejsze funkcje odkurzacza.
Poprzez jego użycie możemy wrócić do bazy, wznawiać lub pauzować proces odkurzania. Strzałki ręczne umożliwiają manewrowanie robotem. Dodatkowo, możemy zwiększać moc odkurzania, wyznaczyć obszar do tzw. „spot cleaning” (czyli mały obszar, na którym urządzenie skupi swą uwagę) oraz ewentualnie wyciszyć odkurzacz (komunikaty). Na samym dole grupy przycisków znajduje się guzik do włączenia trybu Max, przy którym odkurzacz zacznie odkurzać z najwyższą mocą. Aby obsługiwać urządzenie, pilot należy skierować w stronę robota i być w odległości do max. 5 metrów przed odkurzaczem. I tu w zasadzie pytanie: czy pilot ma sens? Ma, ogromny.
Zacznijmy od sytuacji, w której aplikacja ze względu na brak łączności z Internetem nie działa. W tym momencie możemy użyć pilota do wykonania pewnych poleceń. Dodatkowo, strzałki, które wyznaczają odkurzaczowi kierunek jazdy, są dość klarownym sposobem sterowania, na tyle, że osoby niezwiązane na co dzień ze światem smart będą w stanie obsłużyć pilot i wysterować robotem, dojeżdżając do zadanego miejsca. Sam pilot ma na tyle mocny sygnał, że responsywność, czyli czas między naciśnięciem danego przycisku, a reakcja robota jest w zasadzie minimalna. Nieco dłuższy jest czas reakcji pilota, który jest wbudowany w aplikację, ale dalej jest to dość pożyteczna opcja.
Przejdźmy zatem do opisu rzeczywistości, czyli relacji z eksploatacji i testów urządzenia.
Aplikacja, instalacja, parowanie sprzętu
Po rozpakowaniu sprzętu można zabrać się za jego instalację i uruchomienie tej właściwej części, czyli połączenie go z aplikacją. Do tego celu będziemy potrzebowali pobrać aplikację Proscenic Home, dostępną na dwóch najpopularniejszych obecnie mobilnych systemach operacyjnych czyli Android i iOS. Aplikacja dostępna jest w kilku wersjach językowych, w tym w języku Szekspira, czyli angielskim. Niestety nie ma dostępnego języka polskiego, co może dla niektórych być pewnym dyskomfortem. Recenzja została przeprowadzona w oparciu o wykorzystanie telefonu S9+ (Android), naturalnie ciężko też opisać, jak dokładnie wygląda zarządzenia aplikacją ze strony systemu iOS. Jedyne co można w pewien sposób zauważyć, to zgodność użytkowników ekosystemu firmy Apple w niskim ocenianiu aplikacji ze stajni firmy Proscenic. Ciężko powiedzieć, z czego to wynika, natomiast posługując się załączonymi do ocen komentarzami, zdaje się, że działanie aplikacji w pewnych okolicznościach (starszy system, brak aktualizacji jest mocno utrudnione. Mimo wszystko, nie spekulując dalej, jeżeli ktoś z Was, Drodzy Czytelnicy, miał okazję obsługiwać odkurzacz poprzez aplikację z iOS zapraszamy do podzielenia się swoimi wrażeniami.
Sama aplikacja operuje przy wykorzystaniu chmury zewnętrznej, stąd w razie ewentualnej awarii sprzętu będziemy mieli problem z obsługą urządzenia i wydawanie poleceń z telefonu, czyli tak jak przy pozostałych urządzeniach, innych firm. Natomiast w tej sytuacji uratuje nas pilot.
Proces instalacji odkurzacza jest dość prosty. Po uruchomieniu aplikacji oraz utworzeniu konta, znajdujemy się w panelu głównym, z poziomu którego możemy przystąpić do parowania odkurzacza. Procedura jest dość standardowa, po kilkusekundowym przytrzymaniu dwóch przycisków sprzęt pozwala na podłączenie się poprzez WiFi i wysyłkę danych z aplikacji. Warto w tym miejscu też zwrócić uwagę na dość pokaźne, rosnące portfolio produktów Proscenic.
Po sparowaniu urządzenia zyskujemy dostęp do panelu głównego, z poziomu którego od tej pory będziemy sterować urządzeniem. Przez cały okres wykonywania testów nie zdarzyło się w zasadzie, aby aplikacja się przycięła czy miała problemy z łącznością do serwera. Inaczej to wyglądało jednak już z samą łącznością aplikacji z odkurzaczem, czasami rzeczywiście zdarzało się, że pojawiały się komunikaty o problemach z siecią, ale trwało to dosłownie parę, no, góra kilkanaście sekund i zdarzało się dość sporadycznie.
Z poziomu panelu głównego mamy dostęp w zasadzie do większości opcji. Interfejs w górnej części opisuje nam stan naszego urządzenia, od nazwy odkurzacza, którą możemy w pełni zmodyfikować, przez ilość wysprzątanych metrów kwadratowych, stan baterii czy czas sprzątania. Dodatkowo, w ikonce wiadomości uzyskujemy dostęp do logów zawierających wszystkie wiadomości robota, opatrzone datą i godziną.
W środkowej części ekranu mamy rozrysowaną mapę pomieszczeń, powstałą w skutek pierwszego sprzątania w danej przestrzeni. Mapa jest zapisywana i przechowywana w aplikacji. Na samym dole interfejsu otrzymujemy 2 rzędy przycisków. W 1 rzędzie możemy ustalić strefy „no-go”, do których odkurzacz nie wjedzie, oraz zaznaczyć które strefy ze stworzonych wcześniej stref „stałych” na mapie odkurzacz powinien posprzątać, a także wyznaczyć strefy „tymczasowe” (odkurzacz jedzie bezpośrednio tam sprzątać, na zasadzie, coś się nam gdzieś rozsypało w danym momencie –wysyłamy go wtedy w daną lokalizację). Dodatkowo, możemy wyznaczyć go do podwójnego sprzątania danej strefy tymczasowej.
W tym miejscu warto wspomnieć o problemie związanym z interfejsem do tworzenia stref, do których odkurzacz ma jechać lub nie powinien. Przyciski, które służą kolejno do usunięcia, edycji nazwy strefy czy rozciągnięcia jej obszaru oraz sam mechanizm jej przesuwania poprzez przeciągnięcie na dany obszar stworzonego wcześniej prostokąta, nie są zbyt przyjazne użytkownikowi. O ile przy okazji większych pomieszczeń rozmieszczenie przycisków na rogach danego kwadratu nie powoduje problemu, tak przy nieco mniejszych lub węższych pomieszczeniach dość często możemy nieopatrznie kliknąć w nie to, czego oczekujemy – często jest to niestety usunięcie strefy.
Nie pisalibyśmy o tym, ale niestety przypadek powtórzył się kilkakrotnie. Sprawdziliśmy to także w ramach testów na innych domownikach i historia się powtarzała. Nie jest to oczywiście problem, który uniemożliwia korzystanie z tego, ale znowu jest to niuans nieco utrudniający operację. Pewnie znajdzie się wśród Was ktoś, kto stwierdzi, że nie ma z tym absolutnie żadnego problemu. Wydaje nam się jednak, że mimo wszystko można było kwestię tych przycisków rozwiązać w inny sposób, patrząc chociażby na rozwiązanie z Xiaomi. Jak widać na poniższym screenie, trzecia strefa schowała się gdzieś pod ikonkami minusa i ołówka.
Ikonki z drugiego rzędu pozwalają z kolei na wykonanie natychmiast operacji powrotu do bazy celem załadowania, uruchomienia programu czyszczenia, zmiany trybu pracy na silniejszy/słabszy, a także zapewniają nam dostęp do menu w którym znajdziemy z kolei jeszcze więcej opcji dodatkowych.
I tak w zasadzie, opisując kolejne ficzery od lewej górnej strony, możemy zerknąć na historię sprzątania, zawierającą dokładne statystyki każdego odpalonego odkurzania/mopowania w domu (czas, powierzchnię). Możemy zaprogramować sprzątanie o wybranej przez nas godzinie, możemy załączyć tryb „silent mode”, który wyłączy komunikację odkurzacza. Wreszcie możemy zerknąć na poprzednio zapisane mapy i przywrócić którąś do użytku. Warto tu wspomnieć, że przy programowaniu czasu sprzątania, możemy wybrać strefy które chcemy sprzątać o danej godzinie (niestety, tylko strefy, nie pomieszczenia) oraz moc sprzątania.
Zapamiętywanie mapy oraz przechodzenie między nimi nie sprawia żadnego problemu, możemy nimi dość sprawnie żonglować i zmieniać.
W dalszej kolejności dostępnych opcji mamy tryby „spot cleaning” oraz „appoint clean” pozwalające na wyznaczenie w mieszkaniu strefy, na której odkurzacz ma się skupić (coś na zasadzie stworzenia wspomnianej wcześnie tymczasowej strefy sprzątania, mimo wszystko jednak w nieco bardziej „punktowy” sposób). W przypadku trybu „spot cleaning” robot w odniesieniu do obecnej lokalizacji zaczyna po prostu czyścić powierzchnię w obrębie danego małego kwadratu, w przypadku appoint clean możemy wyznaczyć dokąd odkurzacz ma się udać, żeby tam następnie wykonać podobny protokół (sprzątanie obrębów zaznaczonego punktu).
Tryb „Y-shaped mopping” przełączy odkurzacz w tryb mopowania w „jodełkę”, po kształcie litery „Y”, co w pewien sposób zwiększa efektywność działania urządzenia. Na poniższym screenie widać nieco bardziej zachowanie podkurzacza po wybraniu tego trybu.
Mopowanie w trybie „Y” – wideo
Z kolei „Multi-zone cleaning” pozwoli wybrać, do której z wcześniej podzielonych przez nas stref odkurzacz powinien się udać. Aby utworzyć strefy w aplikacji, możemy skorzystać z załączonego w aplikacji narzędzia opisanego jako „Auto-partition area”. Cóż, tutaj pojawiają się pewne kolejne zgrzyty. Z pewnych nieokreślonych powodów odkurzacz miał problem z klarownym rozdziałem pomieszczeń na parterze domu, tworząc jedynie dwie strefy. Naturalne zatem wydaje się skorzystanie w tym momencie z dołączonej opcji ręcznego rozdziału pomieszczeń. Podział odbywa się tak jak w przypadku wielu innych aplikacji – wyznacza się daną strefę, palcem kreśli się kreskę podziału i pomieszczenie dzieli się na dwie strefy – przynajmniej w teorii. W przypadku Proscenic Home z jakiegoś powodu rezultaty były zupełnie odmienne.
Próba została powtórzona wielokrotnie, jednak za każdym razem program nie umiał sobie poradzić z wymaganym podziałem i rozszerzał podział na całe piętro. Z ciekawości raz kliknęliśmy nawet na opcję, która zaakceptowałaby powyższy dość chaotyczny rozdział, ale program wtedy po prostu się gubi i anuluje procedurę.
Powyższa funkcjonalność niestety jest sporym minusem, bo choć dominuje często pogląd na zasadzie „ach, ja tylko klikam żeby sprzątał i on wtedy ogarnia całe mieszkanie”, to większość z nas jednak woli mieć kontrolę nad tym, gdzie nasz robot pojedzie i co odkurzy lub wymopuje. Warto też w tym miejscu podkreślić, że jest to być może kwestia akurat tego konkretnego budynku, w którym odkurzacz był testowany. Przeglądając zagraniczne materiały o sprzęcie, można było dostrzec, że podział pomieszczeń działa w niektórych przypadkach minimalnie lepiej, więc może to po prostu akurat felerna wersja aplikacji / układ pomieszczeń. Zalecanym rozwiązaniem problemu jest szatkowanie pomieszczenia, a następnie jego łączenie aż do uzyskania wymaganego przez nas kształtu strefy, ale czy to jest „smart”? 😉 Inną kwestią jest reklamowana przez producenta funkcja „wielopoziomowego sprzątania”. Przez producenta opisywane jest to tak: „w budynku piętrowym tworzy oddzielne mapy i sprytnie je łączy”. Niestety, w mojej wersji zabrakło tego sprytu.
Pozostałe opcje, których jeszcze nie poruszyliśmy, to tryb „deep cleaning”, który jak sugeruje ikonka z oznaczeniem, wykona dwukrotne sprzątanie danej strefy/piętra. Ostatnim przyciskiem z górnej grupy kontrolek jest wysłanie odkurzacza do stacji opróżniania kurzu (jeżeli ta jest akurat podłączona i w zasięgu). Spowoduje to powrót do bazy (która jest zarazem stacją opróżniania), załączenie modułu odkurzacza zewnętrznego, oczyszczenie kasetki z smart odkurzacza i przejście do trybu ładowania.
Pozostałe cztery opcje oddzielone poprzeczną belką dotyczą ustawień ogólnych urządzenia, sprawdzenia wersji oprogramowania, zmiany języka.
Dodatkowo mamy dostęp do wbudowanego w aplikację pilota, w którym przy pomocy czterech strzałek jesteśmy w stanie sami sterować ruchem robota (odkurzacz jedzie wtedy w zadanym przez nas kierunku, z uruchomionym odkurzaniem, co pozwala na ręczne „nakierowanie” na dany fragment podłogi, który jest brudny). Sterowanie z pilota w aplikacji nie wymaga jak w przypadku pilota fizycznego skierowania telefonu w stronę odkurzacza, możemy nim zatem sterować z dowolnego miejsca, podczas gdy pilot zewnętrzny wymusza na nas pozostanie w odległości ok. do 5 m od sprzętu. Ustawienia ogólne pozwalają na zmianę lub sprawdzenie pewnych informacji o sprzęcie: zmianę jego nazwy, reset mapy, określenie poziomu głośności komunikatów głosowych, a nawet wyłączenie diód świetlnych. Do tego urządzenie możemy w wygodny sposób zaktualizować, sprawdzić stan poszczególnych komponentów czy po prostu je zrestartować.
Aplikacja – uwagi ogólne
Działanie aplikacji oceniamy dobrze. Jest szybka, responsywna, nigdy nie było większego problemu z jej użyciem. Wspomniane problemy dotyczące podziału pomieszczeń w trybie auto/manualnym czy interfejs do tworzenia nowych stref rzeczywiście w ograniczają jej pełen potencjał, natomiast sprawdzenie materiałów w testach innych użytkowników sugeruje, że jest to loteria, w której najwidoczniej mogliśmy po prostu nie trafić. Zdarzały się sytuacje, w których aplikacja nie od razu, załapała połączenie (z Internetem), ale są one mimo wszystko sporadyczne. Porównując to do np. referencji w postaci Xiaomi STYJ02YM i działania aplikacji podpiętej pod region China, można śmiało powiedzieć, że Proscenic bije tutaj Xiaomi na głowę.
Eksploatacja – testy, uwagi ogólne, dane techniczne urządzenia
Odkurzacz był testowany codziennie przez ponad miesiąc. Przez ten czas w zasadzie sprawdziliśmy wszystkie jego dostępne funkcje, poznaliśmy plusy, minusy, tryby pracy. Poniżej kilka materiałów zebranych podczas testów, opis zalet, wad oraz ogólnej specyfikacji technicznej urządzenia.
Dość sporo rzeczy jest do opisania. Przede wszystkim:
- plus + wykrywanie podłoża, praca urządzenia, lokalizacja. Odkurzacz działa bardzo sprawnie na przeróżnych powierzchniach. Nigdy się nie zacinał, nigdy „nie wołał o pomoc”. Zawsze bezbłędnie trafiał do danego miejsca, czyścił i wracał. Bez zacięć, bez gubienia się, jak to ma miejsce w modelach innych firm. Zastosowane czujniki oraz systemy lokalizacji sprawiają, że odkurzacz zdaje się mieć poczucie w każdym momencie ,gdzie jest i dokąd zmierza. Poniżej lekka zajawka tego, jak odkurzacz radzi sobie w problemach pt. „Zostawiłem pranie na wieszaku”. Nie przycina się, nie panikuje, po prostu grzecznie wycofuje się i kontynuuje całość.
- plus + ( i mały minus ) – czyszczenie zanieczyszczeń. Odkurzacz fenomenalnie radzi sobie z większością zanieczyszczeń stałych, luźnych, nie za ciężkich. Co przez to rozumiemy? Kurz, kocia sierść (mamy dwa koty rasy Maine Coon o bardzo długiej sierści, w której często toniemy, stąd odkurzacz jest swoistego rodzaju wybawieniem), żwirek (jw. – koty) – nie było w zasadzie niczego, z czym moc odkurzacza by sobie nie poradziła. Przypomnijmy: to 2700 Pa. Raz ze środka kasetki wyciągnęliśmy nawet 6-centymetrową śrubkę, która zniknęła podczas prac w domu. Zatem nie ma rzeczy, z którą ten gigant pracy by sobie nie poradził (oczywiście, bez przegięć). Natomiast małym wspomnianym minusem tej siły jest wysokość obrotów szczotek w połączeniu z ogromnym ssaniem i turbulencjami powietrza wokół odkurzacza. Czasami jest wrażenie, że odkurzacz z racji swoich ekstremalnych osiągów odrzuca rzeczy dookoła siebie, siejąc mały chaos. Oczywiście całość jest po chwili posprzątana, ale ma się wrażenie, że w niektórych przypadkach zabrakło np. czujników, które w pewien sposób ograniczają moc odkurzacza na otwartych przestrzeniach. Znowu jest to pewnego rodzaju niuans. Przekopując Internet, natknęliśmy się na wideo, w którym Proscenic M7 Pro poddanym szczególnym testom wykazywał podobne właściwości, ale mimo wszystko jest określany bardzo pozytywnie.
- plus + (opcjonalny) – wygoda stacji opróżniającej. Serio, to naprawdę sporo daje. O ile przy normalnym odkurzaczu musimy pamiętać o czyszczeniu kasetki (umówmy się, nie jest to problematyczne), to jednak tutaj możemy o tym śmiało zapomnieć. Po prostu odkurzacz sobie wesoło hasa, sam się czyści, nam pozostaje tylko być pod wrażeniem posprzątanego mieszkania. Dodatkowy element „smart”. Nawet jeżeli nie mamy też stacji, to sama wielkość kasetki czyszczącej (600 ml, co stanowi top/podium na rynku) jest wystarczająca, aby móc swobodnie „zapomnieć” o czyszczeniu odkurzacza przynajmniej na dłużej niż ma to miejsce w innych odkurzaczach.
- plus + estetyka – robot, stacja są po prostu ładne. Jasne, to tylko czerń z odblaskiem, mimo wszystko wprowadza to pewnego rodzaju nową jakość na „salony”. Jedyny minus to przy okazji polakierowanego grzbietu i osiadającego kurzu musimy robot od czasu do czasu przetrzeć, bo jego estetyka dość mocno uwidacznia, że o ile sam odkurzacz zbiera kurz, to zbiera go również „na grzbiecie”.
- plus + cena. Tutaj Proscenic M7 Pro lśni dość mocno. Konkurencja na rynku (czyli odkurzacz + stacje opróżniające) wymagają zainwestowania parokrotnie większej sumy pieniędzy. W tym przypadku w budżecie 2000-2400 zł (w zależności od promocji, przecen) otrzymujemy robota i stację.
- plus + bateria, pojemność, czas pracy – odkurzacz na 55 m kw. puszczony w trybie „deep cleaning x2”, z mopowaniem, po wykonaniu całej pracy miał jeszcze ok. 22% . Czas pracy przewidywany przez producenta to około 150 minut i rzeczywiście pod tym można się spokojnie podpisać.
- plus + pilot – fizyczny i w aplikacji. Przydał się. Na szybko, bez konieczności szukania telefonu, który akurat gdzieś zostawiliśmy, wystarczyło sięgnąć po pilota, podjechać w dane miejsce i oczyścić dany punkt.
Odkurzacz przeszedł także szereg testów oraz doświadczeń przeprowadzanych przez kocich pomocników. Poniżej film z akcji zapoznawczej. Pomimo dość agresywnego podejścia kocich badaczy do urządzenia, praca odkurzacza nie została w żaden sposób zakłócona.
- plus + / minus – dość „męska”, „zdecydowana” postawa robota. Odkurzacz po wykryciu przeszkody, w którą najeżdża nie od razu się zatrzymuje, tylko delikatnie „bada” teren. Jeżeli jest to przedmiot lekki (kocia zabawka, nawet mały drapak), odkurzacz zamiast go ominąć, zacznie go po prostu przesuwać. Z jednej strony jest to plus, bo być może ten algorytm i to podejście powoduje, że odkurzacza nigdy nie trzeba było ratować z opresji, bo zaplątał się w jakiś element otoczenia, z drugiej strony może nas to denerwować, jeżeli zacznie on za sobą ciągnąć jakiś element domu. Odkurzacz też nie za bardzo zastanawia się nad jakimiś małymi elementami, po prostu na nie wjeżdża. Z jednej strony fajnie, z drugiej strony zdarzyło mi się, że przy początkowych testach wjechał w położone przy ścianie listwy maskujące diody LED i zaczął jedną wesoło targać po całym pomieszczeniu.
- plus + / minus – nie do końca klarowne podejście przy okazji wielopiętrowego sprzątania. Jeżeli przeniesiemy odkurzacz na piętro, musimy przejść przez trochę karkołomną procedurę. Jeżeli po prostu położymy odkurzacz na podłodze i klikniemy „Clean”, zacznie on dokonywać inspekcji otoczenia i po chwili zawiesi się, wspominając o braku możliwości lokalizacji. Przy ponownym kliknięciu na kontynuowanie procesu czyszczenia, dopiero wtedy zresetuje mapę i zacznie od nowa „odnajdywać” się w otaczającym położeniu. W przypadku innych modeli po prostu kładziemy odkurzacz, wrzucamy mu odpowiednią komendę i tyle. Znowu, nie jest to jakiś „deal-breaker” ale mimo wszystko jest to jakiś niuans warty wspomnienia.
- minus – wkręcanie sierści, sznurków, kurzu, dłuższych brudów w szczotki, przednie kółko jezdne oraz szczotki czyszczące. Cóż, to jest chyba największy błąd tego modelu, ale jest też często spotykany w innych robotach, np. w testowanym równolegle STYJ02YM od Xiaomi. I chyba nie ma od tego ucieczki – po prostu raz na jakiś czas jesteśmy zmuszeni przewrócić odkurzacz i wyczyścić przylegające do wspomnianych powyżej elementów zanieczyszczenia. Nie robienie tego w pewnym momencie może dość mocno ograniczyć wydajność sprzętu. Za to wykonywanie tego daje nam nieco do myślenia na zasadzie – „not so smart”.
- minus – poszczególne aspekty pracy aplikacji. Podział pomieszczeń, tworzenie stref, artefakty wizualne (zielone kwadraty widziane wielokrotnie na screenach dołączonych do tej recenzji niestety były pewnego rodzaju pozostałością po tworzeniu poprzednich stref), brak obsługi języka polskiego nie są to jakieś rzeczy powodujące drastyczne obniżanie całościowej oceny, ale mimo wszystko dla części z Was mogą stanowić dość ważny aspekt.
- minus – mopowanie. Niestety, odkurzacz wpisuje się w trend odkurzaczy, w których funkcja mopowania służy głównie do lekkiego zwilżenia podłogi. Nawet przy włączonym trybie mopowania „Y” nie jesteśmy w stanie uzyskać właściwego efektu.
Specyfikacja techniczna Proscenic M7 Pro
wymiary
33 x 33 x 7,6 cm
waga
2,8 kg
bateria
5200 mAh, litowo-jonowa, moc 14,4 V
moc ssania
2700 Pa
pojemność – pojemnik na kurz
600 ml
pojemność – pojemnik na wodę
110 ml
czas ładowania
4 do 5 h
czas czyszczenia* (zależy od wybranego programu etc)
do 150 minut
Werdykt Proscenic M7 Pro
Czy warto? Warto. Odkurzacz jest naprawdę dobry. Pomimo pewnych niuansów w obsłudze, które nie zakłócają w żaden sposób jego pracy, uzyskujemy sprzęt o wysokiej estetyce, funkcjonalności, w dobrej cenie, spełniający szereg zadań, w tym także tych trudniejszych. Do tego fenomenalnie odnajduje się w naszych czterech ścianach, jest też dość samodzielny. Być może nie jest to najlepsza opcja, w razie gdy zależy nam na mopowaniu, natomiast jako robot do odkurzania i ewentualnie ogarniania bardzo lekkich zanieczyszczeń poprzez mop sprawdzi się idealnie. Mimo negatywnej oceny mopowania, warto podkreślić, że z tym problemem boryka się większość modeli na rynku, stąd nie jest to sytuacja odosobniona. Stacja opróżniająca jest czymś zupełnie nowym, wartym uwagi i sprawiającym, że ten dodatkowy, zaoszczędzony czas możemy spożytkować na coś innego. Na przykład czytanie tej recenzji! Polecamy! I pozdrawiamy wraz z recenzentami – Frezją i Regisem.
Proscenic M7 Pro możecie kupić ze strony Geekbuying.pl
Kupiłem, polecam. Wadą dla mnie jest to, że przy zmianie mapy znikają zapisane strefy (totalnie bez sensu, bo mam dwupoziomowe mieszkanie) oraz brak stref mopowania. Nie wiem też jak sprawić aby robot automatycznie zwiększał siłę na wykładzinie – mój tego nie robi. Generalnie polecam. Fajnie sprząta, skutecznie.
Dzięki za opinię 🙂 U mnie sprząta u teściów i też są zadowoleni 😀