Ile ja na niego czekałem! Ile razy już miałem nadzieję, że przyjedzie! I w końcu… jest! Roborock S7 nareszcie zawitał do mojego domu, żeby pokazać, czym jest prawdziwie nowoczesne odkurzanie, a co ważniejsze, jak można mopować! Czas na test najbardziej zaawansowanego Roborocka!
Roborock S7 to już trzeci Roborock, który zawitał do mojego domu. Piękną historię rozpoczął Roborock S50, kontynuował S6, a teraz przyszedł czas na generację 7. Jednak w przeciwieństwie do S6 nie ma tutaj ewolucji, tylko jest wielka rewolucja. Tak dużą, jak tylko możecie to sobie wyobrazić.
Wygląd Roborock S7 – Night Rider?
Gdy pierwszy raz spojrzałem na nowego Roborocka, to nie przeżyłem szoku. Pod względem wyglądu Roborock pozostaje przy tradycyjnym wyglądzie, jednak diabeł tkwi w szczegółach. Pierwszym elementem, który mocno mi się rzucił w oczy, była dioda LED, która podobnie jak w Night Riderze przejeżdża z jednej strony na drugą. Producent na 100% sugerował się kultowym serialem z Hasselhofem i wyszło mu to naprawdę dobrze. Wygląda to nowocześnie 🙂
W centralnej części znajduje się LiDAR, który nie zmienił się w stosunku do swoich poprzedników. Jednak gdy popatrzymy na przyciski sterowania, to zauważymy nową funkcjonalność, m.in. przytrzymanie przycisku sprzątania dookoła przez 3 sekundy blokuje możliwość przypadkowego uruchomienia robota. Znam jednego psa, który się tego nawet nauczył 😀
Duża zmiana nastąpiła przy głównej szczotce, która nie posiada już żadnego włosia. Teraz jest ona całkowicie wykonana z gumy, co ma sprawić, że nie będą się w nią tak łatwo wplątywały włosy. Jest to dopiero drugi robot z takim typem szczotki. W tym wypadku jednak dodatkowo Roborock zamontował ją na mocowaniu wielowahaczowym, co sprawia, że szczotka nie tylko się obraca, ale również pracuje góra/dół.
Minusem pozostaje szczotka boczna, która jest silikonowa. Niegdyś były to szczotki z włosiem, które zdecydowanie lepiej radziły sobie z długim włosiem. Niestety, ale szczotka silikonowa wplątuje się w dłuższe włosie i robot jest unieruchomiony.
Rewolucja w mopowaniu
Prawdziwa rewolucja jest jednak przy mechanizmie do mopowania. Nakładka do mopowania ma tutaj wycięcie w środku, gdzie na gumie trzyma się środkowa część plastiku. Dzięki temu jest ona ruchoma, a cały mechanizm pozwala na dociskanie szmatki do podłogi. Takie dociskanie pozwala na znacznie silniejsze mopowanie. Specjalny mechanizm ma wprawiać szmatkę w 3000 obrotów na minutę, czyli brzmi to na potężne działania (szczególnie na papierze…)!
Niesamowita baza samoopróżniająca
Wolicie mieć pojemnik, który sami opróżniacie? A może jednak worki na śmieci? Roborockowi nie chciało się już zgadywać, więc postanowili, że dadzą opcję dwa w jednym 😉 Roborock S7 testuję od razu z jego innowacyjną stacją do samoopróżniania o mocy 15 cyklonów. Stacja jest innowacyjna z tego względu, że posiada opcję zarówno zbierania śmieci do cyklonu, jak i do worka.
Czyli są dwie opcje: ekologiczna i wygodna. Możemy albo załadować śmieci do cyklonu (jak w odkurzaczach automatycznych) i jego opróżniać, albo zamontować specjalny worek na śmieci. Stacja ma nawet mechanizm, który nie pozwoli robotowi opróżnić się do stacji, jeśli nie ma zamontowanego worka. Sprytne!
Specyfikacja techniczna Roborock S7
- wymiary odkurzacza: Ø35 x 9,65 cm
- maksymalna siła ssąca: 2500 Pa
- pojemność baterii: 5200 mAh
- pojemność pojemnika na kurz: 560 ml
- pojemność pojemnika na wodę: 300 ml
- pokonuje progi do 2cm
- mopowanie wibracyjne (nie mopuje w jodełkę)
- automatyczne podnoszenie mopa na dywanach
- czujniki schodów, laser, czujnik zbliżeniowe, czujnik kół, czujnik nacisku wieżyczki, czujnik dywanów
- strefy no go oraz no mop
- obsługa wielu map/pięter
- automatyczne przełączanie się na mopowanie po włożeniu wkładki i zbiornika z wodą
Zacznijmy od odkurzania
Główną różnicą w stosunku do poprzedników jest mopowanie, ale najpierw opowiem trochę o odkurzaniu. Roborock posiada dużą moc – maksymalna siła ssąca to 2500 Pa. Jest gumowa szczotka główna oraz silikonowa boczna. Jak to wszystko przekłada się na całość, czyli na sprzątanie?
Zacznijmy od tego, że 2500 Pa jest wartością w sam raz. Odkurzacz sprząta bardzo dobrze i bardzo dokładnie, ale jednocześnie nie jest głośny. Miałem taki problem z S6 i mam wrażenie, że S7 jest robotem cichszym w codziennym działaniu. Mogę bez problemu pracować w słuchawkach, gdy sprząta mi przestrzeń wokół biurka.
Gumowa szczotka jest świetna, bo nareszcie nie mam wplątanych włosów w szczotkę. Przy włosiu to zawsze był problem i nawet jeśli dzięki ściąganym końcówkom można było dość łatwo je ściągnąć – to nadal trzeba było to robić. Z gumową szczotką nie ma tego problemu, a włosy nareszcie się nie wplątują. A nawet jeśli z jakiegoś powodu coś się na szczotkę nakręci, to końcówki również są ściągane.
Wykorzystanie stacji
Przy okazji odkurzania warto wspomnieć o tym, w jaki sposób radzi sobie stacja. Po pierwsze bardzo przemyślana jest konstrukcja pobierania śmieci z robota. Stacja posiada wgłębienia, w które wjeżdżają i w których blokują się koła. To minimalizuje ryzyko, że przemieści się w trakcie opróżniania. Dodatkowo są specjalne szczotki od spodu, które od razu czyszczą styki – sprytnie.
Robot posiada specjalny pojemnik na kurz, przystosowany do stacji. Trzeba pamiętać, żeby go zamontować oraz zdemontować zaślepkę w robocie, aby wszystko zaczęło działać. Zaślepka blokuje wlot powietrza, które robot pobiera w trakcie opróżniania, a odpadki wypadają przez szczotkę główną. Pojemnik w robocie posiada zatem filtr od góry, a miejsce na wlot powietrza z boku. Całość jest niezwykle skomplikowana, ale w efekcie daje super efekty. Śmieci są wyciągane z robota z dużą mocą i lądują w stacji, a sam robot pozostaje czysty.
Mopowanie Roborock S7
Przejdźmy teraz do rewolucji, czyli do mopowania. Dotychczas każde mopowanie poprzednich robotów sprowadzało się do tego samego, czyli przecierania. Roborock S5 przecierał średnio, a Roborock S6 trochę lepiej, bo w jodełkę. Nadal jednak było to wyłącznie przecieranie podłogi i z większymi zabrudzeniami mogliśmy pomarzyć.
Roborock S7 dostałem na testy, akurat w dniu, gdy robiłem porządki na balkonie. W efekcie nie tylko tam, ale również w salonie znajdowało się pełno ziemi. Stwierdziłem, że lepszego testu nie będzie. Dreame Z10 Pro, który był u mnie do tego czasu, w życiu by sobie nie poradził. A jak nowy robot?
Puściłem robota i poszedłem robić coś do biura. Gdy wróciłem, ujrzałem czystą podłogę… Oczywiście nie była wypastowana, ale czysta. Możecie nawet zobaczyć zdjęcia przed i po. W tym momencie zrozumiałem, że Roborock nie leciał w kulki i mopowanie się zmieniło. Dociskanie mopa daje ogromny efekt, a robot nareszcie porządnie mopuje!
A dodatkowo, jeśli macie dywany, to robot posiada czujniki dywanów i sam podnosi mopa, gdy na niego wjedzie. W efekcie czego wasz dywan nie zostanie zmoczony w trakcie mopowania. Nie musicie już kombinować z chwilowymi strefami wyłączonymi. Rewolucja!
Aplikacja Xiaomi Home
Roborockiem sterowałem w aplikacji Xiaomi Home. Co prawda ma on bardzo dobrą aplikację, ale jestem przyzwyczajony do Xiaomi Home. W aplikacji mamy pełno funkcji, tak naprawdę wszystko, czego moglibyśmy oczekiwać. Możemy uruchomić robota czy wrócić nim do stacji, ale to opcje mocno podstawowe. Możemy też ustawić język robota na język polski (bardzo ładny!).
Inteligentna mapa
Roborock pozwala na dużą dowolność w przypadku mapy. Co prawda widziałem już lepsze mapy graficznie, ale z taką liczbą funkcji było ciężko. Możemy mapę podzielić na pomieszczenia i w ten sposób otrzymamy opcję wielu map, jeśli posiadamy kilka pięter. Gdy mapę podzielimy na pomieszczenia, to pojawi się opcja odkurzania lub mopowania wybranego pokoju. A przy tym możemy ustalić, jaki ma być tryb odkurzania czy mopowania! To pozwala na tworzenie tak skomplikowanych harmonogramów, jakie tylko przyjdą nam do głowy. Poniedziałek – całe mieszkanie odkurzane, wtorek – silne mopowanie łazienki itd.
Zaletą inteligentnej mapy jest również możliwość przypisania wybranego trybu do konkretnego pomieszczenia. Korytarz możemy odkurzać na turbo, a sypialnię po cichu. Jeśli potrzebujemy, możemy wybrać dobrze znane odkurzanie wybranego obszaru (za pomocą kwadratu), a także opcję ustawienia obszaru wyłączonego z działania (np. legowisko psa). Robot nawet sam zaznacza, gdzie widzi dywany (kolorem fioletowym).
W ustawieniach aplikacji oprócz wcześniej wspomnianego języka mamy wiele opcji ogólnych. Wśród nich możemy znaleźć opcje ustawienia automatycznego wychwytywania dywanów, a także blokady przycisków. Znajdziemy tam również możliwości ustawiania harmonogramów.
Asystenci
Robotem możemy sterować za pomocą Google Home, czyli możemy komendą kazać mu sprzątać. Niestety, ale w HomeKit nie ma natywnej integracji, bo HomeKit ciągle nie ma wsparcia dla odkurzaczy. Możemy sobie jednak poradzić dzięki wykorzystaniu HomeBridge.
Podsumowanie – Roborock S7 ze stacją do samoopróżniania to rewolucja
Gdy testowałem ten model, zastanawiałem się, jak można zaprojektować jeszcze lepszego robota? Oczywiście wiem, bo brakuje 0stacji z mopowaniem, którą posiada Roborock S7 MaxV. Ale muszę być szczery – Roborock S7 jest genialny. Odkurzanie jest świetne, mopowanie jest cudowne, a aplikacja daje wszystko, co potrzeba.
Z konstrukcji robota jedyne, co bym zmienił, to szczotka boczna, a z softu wsparcie dla HomeKit (ale w tym wypadku sam HomeKit jest problemem). A poza tym? Ten robot jest genialny! Trzeba jednak przyznać, że cena może zaboleć… Roborock S7 w zestawie ze stacją kosztuje niecałe 3 300 zł i wart jest swej ceny! Można też kupić samego robota w cenie trochę ponad 2 000 zł, ale stacja robi tutaj robotę. Jeśli chodzi o sklep, to polecam Geekbuying.pl, którego tu linkujemy, bo tam znaleźć można robota w najlepszej cenie.