Jak już pisałem w swojej recenzji modelu V21 marka Vivo ma swoje korzenie w roli innowatora, ale seria V, której kolejnego reprezentanta przyszło mi dziś przetestować ma z goła inną charakterystykę. Chińskie marki koncernu BBK Electronics rozpychają się na polskim rynku. Vivo V23 należy do półki średniej „z aspiracjami”. Jego poprzednik to model V21, do którego niejednokrotnie zamierzam porównać V23.

Zastanawiałem się też, gdzie się podział model V22, ale jak widać producent nie zdecydował się go wpuścić na polski rynek. To dobra wiadomość ponieważ różnic byłoby miedzy „generacjami” jeszcze mniej. Na papierze porównanie to nie jest zerojedynkowe ponieważ same telefony dzieli mniej niż rok, ale za to wygląd się totalnie odmienił.

Zawartość pudełka Vivo V23

Tak jak w przypadku poprzednika pudełko jest niemal identyczne jak w przypadku V21, tzn. granatowo „brokatowe”, a akcesoria są białe. Nie tylko kolory, ale i zawartość jest niemal identyczna. Ładowarka o mocy 44W jest nieco lepsza niż poprzednia.  Przezroczyste etui silikonowe,, słuchawki na kablu przypominające w stylu stare Airpodsy.  Dalej dostajemy przejściówkę z mini Jacka na USB-C… Tak wciąż im się w magazynie nie skończyły 😉

Czy Chińczycy losują design?

Sam telefon złącza słuchawkowego nie posiada. Oczywiście jak poprzednik i wiele modeli z tego segmentu na pierwszy rzut oka robi wrażenie flagowe. 3 aparaty są? Są. Duża wyspa jest? Jest. Błyszcząca obudowa jest? We wszystkich kolorach. O wyglądzie mógłbym się rozpisywać długo, bo jest o czym. Designerzy w BBK Electronics mają zapewne tę samą maszynę do losowania wyglądu swoich smartfonów co TV Gry do losowania tematów na filmy…

Vivo V23 kompletnie nie przypomina swojego poprzednika modelu V21 i „V” w nazwie odnosi bardziej do pożądanego klienta niż modelu. Wygląd V23 to połączenie iPhone 12 z jednym z ostatnich telefonów LG – modelem Velvet. Testuję model w wariancie „Sunshine gold” ponieważ tył to szkło mieniące się na wszystkie sposoby a przy tym niełapiące rys ani niepalcujące się. W dotyku bardziej szorstkie niż podobne szło w iPhone’ach. Vivo nie potrafi też sobie poradzić z wielkimi napisami, które obok logo dalej widnieją z tyłu. Przy Vivo V21 mieliśmy ramkę z plastiku, a tu niespodzianka – błyszczące aluminium. Widziałem już różne aluminiowe ramki a ta mimo, że błyszcząca, nie należy do czołówki. Telefon niewiele też różni się wymiarami od V21 mimo innego designu. V21 miał więcej charakteru.

Aparat w Vivo V23

Mamy ten sam zestaw aparatów z tyłu. Wyspa może się różnić od V21, ale moduły nie. Podstawowy to szerokokątny aparat 64 mpx z możliwością robienia zdjęć w trybie nocnym. Drugi to ultra szerokokątny aparat 8 mpx. Trzeci u dołu to tylko 2 mpx makro. Aparat jest poprawny i bazuje na „fajności”, a nie na rzeczywistych osiągach. Tych trzeba szukać w półce 2x droższej. Wiele zdjęć robiłem za dnia i o zachodzie słońca i muszę przyznać, że wyniki są różne. Algorytmy Vivo jakby się nieco zmieniły i poprawiły.

Zdjęcia nie mają już tak specyficznego wyglądu co u poprzednika, ale kolory zamiast móc je nazwać intensywnymi albo podobnymi do Samsunga, tu są raczej zwyczajnie przejaskrawione… Szczególnie to widać w przypadku ubrań, trawy czy nieba. Wypróbowałem też w kilku zdjęciach opcję wyłączenia ulepszania zdjęć przez AI, ale efekt był niemal identyczny. Oprogramowanie jest za to podobne do tego z V21, dlatego wiele rzeczy o których wtedy napisałem pozostaje aktualne. W kwestii wideo telefon nagrywa maksymalnie 4k w 30 klatkach, ale podobnie jak poprzednio, stabilizacja nie jest rewelacyjna. Brak teleobiektywu sprawia też, że zbliżeń cyfrowych lepiej nie próbować.

Aparat z przodu – to się sprzeda

Za to z przodu aparat ma teraz 50 mpx a nie jak w V21 44 mpx. Do tego ma autofocus i sąsiada o rozdzielczości 8 mpx i 105 stopniach szerokości do grupowych selfie. Pamiętam jak dobrze sprawował się taki aparat (samodzielnie) w HTC 8X. Warto też zaznaczyć, że mamy tu oprócz rozjaśniania zdjęć obecne już w V21 diody rozjaśniające zdjęcia i wideo portretowe. Dobre rozwiązanie do vlogów przy kiepskim świetle – szkoda, że nieobecne szerzej. Telefon w trybie portretowym wygładza i rozjaśnia twarz niczym wirtualny fluid. Można to wyłączyć, ale standardowo tak już jest. Wyłączenie ulepszaczy i tak nie pomoże – dalej twarzy będzie brakowało nieco detali, widocznych niedoskonałości i autentyczności.

Ekran

Front urządzenia jest płaski a dolna ramka nieco większa, ale choć dodano drugi aparat to wcięcie wygląda ok. Panel OLED pozostał na swoim miejscu, dalej mamy 90 Hz, które jest już standardem w tej cenie, a nawet wiele niższej. Czytnik odcisku palca w ekranie powinien być też nieco wyżej. Producent chwali się też obsługą HDR 10. Na szczęście zmieniono widocznie zastosowany panel ponieważ – choć nie zachwyca jasnością i czytelności w świetle dziennym to zlikwidowano jedną z największych wad V21. Chodzi o kolorową poświatę, która pojawiała się przy wyświetlaniu jasnych lub białych obrazów na ekranie. Tutaj tego już nie uświadczymy. Uff, ale nie uświadczymy też folii fabrycznej chroniącej ekran od startu. Wiem z dobrych źródeł, że taka folia świetnie chroni pewien egzemplarz OnePlusa 7 Pro już niemal 3 lata 😉

Funkcje i soft

Jako, że jest to model z I kwartału br. To mamy na pokładzie od startu Androida 12 z nakładką Funtouch OS, ale ja w związku z ukazaniem się w Sklepie Play launchera od firmy Nothing (od ex założyciela OnePlusa) od razu zainstalowałem ją, nieco zmieniając wygląd systemu. Z dalszych rzeczy wymienię niezmiennie brak głośników stereo. Gra jedynie z dolnej ramki, ale dość donośnie. Znów muszę powtórzyć, że brak stereo w tej cenie to jakieś nieporozumienie. Z różnic w stosunku do V21 mamy nieco nowszy procesor – dalej od Mediateka – ale w 6 nm i 8 rdzeniowy.

58 minut od 0 do 100%

Bateria wraz z grubością również minimalnie urosła do 4200 mAh. Test ładowania od 0 do 100% zamknął się w niemal równą godzinę, a dokładnie 58 minut. Należy zaznaczyć, że ostatni jeden procent zajął około 5 minut a 80 procent było już po około czterdziestu minutach. Jest też teraz aż 12 Gb Ram więc aplikacje w tle nie powinny się wyłączyć nigdy…

A tak serio to na Androidzie od lat nie ma różnic w użytkowaniu od 8 Gb Ram w górę. Czas pracy jest identyczny, podobnie jak płynność. Telefon już tak długo nie „myśli” przy przetwarzaniu niektórych zdjęć. W aplikacji Geekbench 5 V23 wykręcił 740 (1 rdzeń) i 2148 (wszystkie rdzenie). Na pewno nie powinno się rozważać zmiany przez nowsze wnętrzności, bo różnice wydajności są minimalne. Nie ma tu też ładowania bezprzewodowego.

Podsumowanie

Smartfon Vivo V23 jest znacznie ulepszony niż V21, ale jest to też zupełnie inny telefon. Nie tylko mowa o wyglądzie, ale i cenie, która wynosi od 2299 do 2499 zł za wariant 12/256 Gb. Przy rozpatrywaniu zakupu warto porównać sobie jego cechy do konkurencji na tej półce cenowej. Kuszącą opcją pozostaje wybór wciąż dostępnego w sprzedaży modelu V21, który jest dostępny już za mniej niż 1400 zł, co już jest bardziej realną ceną niż była jeszcze parę miesięcy temu. Ciekawy zestaw cech Vivo V23 sprawia, że bezpośredniej konkurencji naprawdę nie ma wiele, ale zawsze warto się porozglądać przez sięgnięciem do kieszeni.

Specyfikacja

Przekątna wyświetlacza 6,44 ”
Rozdzielczość ekranu 2400 x 1080 pikseli
Rodzaj wyświetlacza AMOLED
Częstotliwość odświeżania ekranu 90 Hz, Full HD+
Aparat tylny 64 Mpix + 8 Mpix + 2 Mpix
System operacyjny Android 12
Procesor MediaTek Dimensity 920 8-rdzeniowy
Pamięć RAM 12 GB
Pamięć wbudowana 256 GB
Pojemność baterii 4200 mAh

Polska grupa Smart Home by SmartMe

Polska grupa Xiaomi by SmartMe

Promocje SmartMe

Powiązane posty

Dodaj komentarz