Od zarania dziejów byłem fanem smartfonów, na które nie trzeba było wydawać worka cebulionów, a które spełniały podstawowe funkcje. Pamiętajmy, że dla znacznej rzeszy naszych rodaków smartfon to nadal urządzenie, które ma dzwonić, pisać smsy, obsługiwać Facebook i robić „jako takie” zdjęcia. Jeśli przy okazji telefon okaże się odporny i nie da się łatwo zniszczyć, to jest to zdecydowana zaleta. Choć byłoby miło, gdyby się również nie zawieszał. Tak trafiłem na Redmi 8A.
Przygoda z Xiaomi – zalety Redmi 8A
Tak się złożyło, że kiedy dogorywał mój pierwszy smartfon marki okrągłej buźki, natrafiłem na promocję na Gearbeście. Tego dnia przyszła z odsieczą marka, której ogromnym fanem pozostaję aż do dziś. Zakupione wtedy Xiaomi Redmi 4A to telefony, które nadal z powodzeniem użytkowane są przez moją żonę i brata. Niestety, moje zgrabiałe dłonie nie muskały Redmi 4A z należytą gracją, przez co uległ przedwczesnej amortyzacji. Lecz nie o świętej pamięci 4A będę tu mówił, a o użytkowanym przeze mnie od niedawna jego godnym następcy – Redmi 8A. 8A – 4A = 4. Daję mocną 4.
Xiaomi Redmi 8A 32GB to doskonała propozycja dla osób, które wymagają od telefonu, aby był niedrogi i służył celom, dla których został wynaleziony. Rozmowy, pisanie SMS-ów, Facebook, mail i nawigacja. Jeśli szukasz smartfona do 500zł z wyżej wymienionymi funkcjami, to Redmi 8A jest zdecydowanie dla Ciebie. Polecę od siebie wersję z 32GB pamięcią, gdyż 16GB to jednak mało i miałbym obawy o jego płynne działanie.
Xiaomi Redmi 8A to smartfon, który przede wszystkim działa płynnie. Jest uzbrojony w Corning Gorilla Glass 5 oraz baterię trzymającą spokojnie 2 dni przy intensywnym użytkowaniu i około 4 dni w umiarkowanym trybie. Ponadto Quick Charge daje radę i można szybko nakarmić naszego „chińczyka” miską elektronów. Czegóż chcieć więcej od smartfona – powiecie. Ano zdjęć.
Aparat 12Mpix ze sztuczną inteligencją Xiaomi daje radę, choć sztuczny blur przy portretach czasami bywa irytujący. Spełnia jednak oczekiwania, co uznaję za wielki plus, ponieważ moją pasją jest przesuwanie suwakami w Lightroomie. Czyli po prostu lubię dobre zdjęcia. Nie wyrzucę jednak swoich obiektywów i aparatów za okno. Umówmy się, to nadal smartfon za 500 zł.
Kolejną ważną zaletą jest DualSIM, szczególnie w czasach, kiedy Twój szef odbiera Ci służbówkę, bo koronawirus i nie ma na wypłaty, a plan wyrobić trzeba podwójnie. Zrobiło się niemiło? Przejdźmy zatem do tej mniej przyjemnej części.
Wady Xiaomi Redmi 8a
Plastikowa obudowa. Kiedy na nią patrzę, od razu mam ochotę założyć jakąś osłonę w obawie, że rozpadnie się od samego trzymania. Producent mógł pokusić się choćby o aluminiową ramkę. Inny bardziej irytujący mankament to nieudany czujnik światła. Wolałbym o nim zapomnieć, szczególnie jadąc z nawigacją. Wjeżdżając do tunelu, nie widzisz nic, a wyjeżdżając z niego jeszcze mniej. Zawsze coś Cię oślepia – jeśli nie słońce, to Twój opóźniony 8A. Jak już uda Ci się go ręcznie ściemnić, to oślepia Cię tir, który jedzie z Tobą na czołowe, bo zjechałeś ze swojego pasa.
Ostatnią wadą, choć raczej zależną od gustów i upodobań, jest jego rozmiar. W przeciwieństwie do swojego poprzednika, który zginął na polu chwały, 8A wystaje z tylnej kieszeni spodni. Obawiam się, że przez to może niebawem dołączyć do swojego przodka.
Podsumowanie
Reasumując, uważam, że Xiaomi Redmi 8a to strzał w dziesiątkę. Może nieco przez śródstopie, kolano i potylicę, ale jednak w dziesiątkę. Za 500 zł dostajemy to, czego oczekujemy od smartfona za 500 zł. Najważniejsze, że z czystym sumieniem mogę powiedzieć jest to SMART-fon, który ułatwia życie, a nie doprowadza Cię do niepotrzebnej irytacji, gdy coś nie działa. Szkoda tylko, że nie obsługuje 5G, wtedy mógłby jeszcze rozszczepiać atomy i generować prąd do żarówek Yeelight, dzięki którym zostaniecie potentatami papryczkowymi 😉