Na samym początku, zanim zacznę wylewać moje przemyślenia na temat słuchawek Haylou GT2S na ekran monitora, musicie wiedzieć o mnie jedno. Nie jestem wielkim audiofilem, który słyszy każdy dźwięk (czy też jego brak). Jestem po prostu zwykłym użytkownikiem, który lubi sobie posłuchać dobrej muzyki (czasami też pogra na gitarze, ale to temat na inną recenzję). W każdym razie, czy Haylou spełnia oczekiwania takiego użytkownika jak ja? Zapraszam do recenzji.
Dane techniczne Haylou GT2S
- Typ słuchawek: dokanałowe
- Składane: nie
- Waga: 3,7 g
- Bezprzewodowe: tak
- Wodoodporność: nie
- Typ membrany: żywica polimerowa
- Średnica membrany 7,2 mm
- Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 2000 Hz
- Transmisja bezprzewodowa: Bluetooth 5.0
- Aktywna redukcja szumów: nie
- True Wireless: tak
- Mikrofon: tak
- Funkcje dodatkowe: asystent głosowy Google, Siri
- Przeznaczenie: do telefonów
- Kolor: czarny
- Wyposażenie: 3 komplety końcówek, etui z funkcją ładowania, kabel do ładowania
Wygląd GT2S
Wygląd jaki jest, każdy widzi. Jednak czasami warto go opisać, bo okazuje się, że to, co myślimy o czymś, niekoniecznie jest tym, czym jest (wiem, weszła tutaj gruba filozofia, ale zaraz Wam wszystko wyjaśnię). Zacznijmy jednak od opakowania. We wcześniejszej recenzji prosiłem o to, aby producenci byli bardziej kreatywni niż zwykle. Tutaj nie ma nic nowego. Jak zwykle białe tło, na środku zdjęcie produktu, a po bokach specyfikacje techniczne.
A w pudełku…
… kolejne pudełko, ale to właściwe. Wspomniałem wcześniej o tym, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda. Wydawało mi się, że rozmiar powerbanka od Haylou jest dość standardowy (w końcu to moje pierwsze słuchawki tego typu). Okazało się, że tak nie jest. Powerbank podmarki Xiaomi jest bardzo mały (porównałem go z „pudełeczkiem” od firmy Boltune). Mieści się całkowicie w mojej średniej wielkości ręce. Kształt Haylou to taka większa tabletka. Na środku ładny świecący czarny napis producenta (cały powerbank jest czarny).
Słuchaweczki jak „małe tabletki”
W środku etui są słuchawki. Gdyby odciąć ich część, która wchodzi do ucha kształtem również przypominałaby powerbank. Bardzo fajnie to wygląda, dlatego że całość jest ze sobą spójna. Słuchawki są całe czarne, a na fizycznych przyciskach jest ładne logo producenta (również czarne). Mogliby oznaczenia słuchawek lewa/prawa zrobić innym kolorem, aby było je bardziej widać. Całość ma kolor matowy.
Działanie Haylou GT2S
Tutaj tyle można pisać o działaniu Haylou, że nie wiem, od czego zacząć. Myślę, że najlepiej zacząć od jakości dźwięku. Jak grają słuchawki za około 80 zł? Powtórzę jeszcze raz, aby każdy dokładnie przeczytał to pytanie. Jak grają słuchawki za 80 zł? Działają zadziwiająco dobrze jak na sprzęt w tej cenie. Wiadomo, nie możemy się spodziewać wysokiej jakości dźwięku. Jednak dla porównania przesłuchałem sobie utwór Aidana Martina „Punchline” (są tu jacyś fani?) na Haylou oraz na moich starych słuchawkach Pionner SE-CL5BTW za około 100 zł. Zgadnijcie, które moim zdaniem miały lepszy dźwięk? Oczywiście „chińczyk” okazał się lepszy. Dźwięk miał więcej basów, słuchawki grają głośniej i jak na moje ucho wyraźniej. Pamiętaj jednak, Drogi Czytelniku. Jeśli jesteś prawdziwym audiofilem i potrafisz wyłapać każdy zgrzyt w dźwięku, te słuchawki nie są dla ciebie.
Producent chwali się, że słuchawki mogą działać:
- w trybie „standby” – 100 h,
- 4 h rozmowy.
Do pełna załadują się w dwie godziny. Etui słuchawek może działać w trybie „standby” 4 miesiące. Sądzę, że te wyniki mogą być osiągalne po tym, co zdążyłem przetestować.
Chwycę i nie puszczę…
No właśnie, ale jak trzymają się w etui te słuchawki? Nasz „powerbank” ma zamykane wieczko, które trzyma się na silny magnesik. Obojętnie jakbym nim potrząsał, wieczko nie puści. Jest jednak na tyle słabe, że łatwo go odtworzyć bez użycia siły. A co ze słuchawkami? Powiem szczerze, że jak nie daj Boże urwie się to wieczko, nie będzie to przeszkadzać, gdyż tak samo działają magnesy do słuchawek.
Bądźmy w kontakcie
Słuchawki działają w standardzie Bluetooth 5.0. Oznacza to, że najlepiej będą one łączyć się urządzeniami, które mają właśnie Bluetooth 5.0 (odkrywcze stwierdzenia, ale zaraz wyjaśnię Wam, o co chodzi). Miałem telefon Sony Xperia XZs, który miał premierę w lutym 2017 roku. Kiedy podłączyłem do niego słuchawki zdarzało się, że gubił połączenie. Pomyślałem, że nie są to jednak tak idealne słuchawki, ale poczekałem do zmiany mojego telefonu. Okazało się, że to był jedyny problem, teraz praktycznie w ogóle nie traci zasięgu.
„Click i jedziesz dalej”
Haylou GT2S nie posiadają dotykowych przycisków. Czy to jest wada? Nie sądzę. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie ma możliwości, aby przypadkowo wcisnąć „guzik”. Jedyna wada, jaka tu występuje, to małe opóźnienie po tym, jak naciśniemy przycisk. Słuchawki mają trzy funkcje:
- start/stop – jedno wciśnięcie przycisku,
- następna/poprzednia piosenka – dwa wciśnięcia przycisku (lewa słuchawka – poprzednia piosenka, prawa – następna),
- wywołanie asystenta Google – trzy wciśnięcia przycisku,
- przyjęcie/odrzucenie połączenia – jedno wciśnięcie przycisku/przytrzymanie przycisku.
W biegu, na stojąco, na rowerze, czyli kiedy można posłuchać muzyki
Jestem jedną z tych osób, które posiadają „krzywe uszy”. To znaczy, że wszelkie słuchawki dokanałowe potrafią mi wypaść z ucha. Z Haylou GT2S jest troszkę inaczej. Wypróbowałem je podczas biegania, zwykłego spaceru oraz leżenia na kanapie. I muszę tutaj zaznaczyć, że trzymają się ucha bardzo dobrze. Oczywiście były sytuacje (może najwyżej z dwie), że słuchawki mi wypadły. Sądzę jednak, że to była moja wina (nie włożyłem ich dobrze do ucha). Przy podskakiwaniu oraz innych ćwiczeniach fizycznych również dobrze się trzymały – chociaż bywały momenty, że potrafiły się „poluzować”. Dla przykładu znów podam moje stare słuchawki za troszkę ponad 100 zł od Pioneera. Te potrafiły wypaść mi przy zwykłej jeździe na rowerze. Chociaż często próbowałem je „wcisnąć na maksa”.
Aplikacja
Haylou nie ma żadnej aplikacji. Oznacza to, że nie będziemy mogli ustawić sobie swoich preferencji muzycznych.
Podsumowanie
Aby podsumować tę recenzję, postanowiłem podzielić ludzi na dwie kategorie. Dlaczego tak? Ponieważ każdy z nas inaczej odbiera dźwięki. Są ludzie, którzy mają bardzo czuły słuch (audiofile), oraz Ci, którzy nie mają aż tak czułego słuchu (nie-audiofile?).
Audiofile
Zalety
- Tanie słuchawki mogące służyć jako „backup„.
- Głośne.
- Małe etui do ładowania.
- Asystent głosowy.
Wady
- Słaba jakość dźwięku.
- Brak możliwości ustawienia własnych preferencji.
- Brak aktywnej redukcji szumów.
- Słabe pasmo przenoszenia.
- Przyciski działają z opóźnieniem.
Nie-audiofile
Zalety
- Tanie dobre słuchawki – dobra jakość dźwięku.
- Głośne.
- Wystarczające „basy”.
- Małe etui do ładowania.
- Łatwe połączenie z telefonem.
- Asystent głosowy.
Wady
- Przyciski działają z opóźnieniem.
Jedna myśl na temat “Haylou? Czy mnie słychać? Recenzja słuchawek bezprzewodowych Haylou GT2S”