Bezprzewodowe słuchawki douszne sprawiły, że człowiek nie musi martwić się już długością kabelka. Nie musi też przejmować się rozplątywaniem go za każdym razem ani denerwować ograniczeniem ruchów, jeśli krótki kabel sztywno prowadzi do smartfona. Słuchawki QCY T9 to kolejna propozycja bezprzewodowego urządzenia audio. Warto dodać, że raczej dla „niewymagających muzycznie” osób.
Pierwsze wrażenie
Warto chyba zacząć od tak zwanego „pierwszego wejrzenia”. Opakowanie i znajdująca się na nim grafika zdecydowanie przyciąga uwagę – to zdjęcie słuchawek wraz z pudełkiem na tle kolorowego pudła od gitary. Oprócz nazwy modelu (QCY T9) oraz najważniejszych informacji od producenta znajdują się na nim także trzy symbole oznaczające Bluetooth, mikrofon i ładowanie. Poza tym hasło: „Just enjoy it”. Na razie niech będzie więc enjoy (aż do, co chyba mogę już zdradzić, „pierwszego słyszenia”…).
Co wewnątrz opakowania? Para słuchawek, pudełko, krótki kabel do ładowania oraz dwa rodzaje nakładek pozwalających dopasować sprzęt do rozmiaru ucha (rozmiar średni znajduje się już bezpośrednio na słuchawkach). Oprócz typowych nakładek producent dodaje także małe gumowe obręcze, które również można wymienić. Wszystkie elementy są w kolorze czarnym.
Pudełko jest zgrabne i stosunkowo małe, więc bez problemu można zmieścić je w kieszeni. Zamknięcie na magnes jest w porządku, lecz klapka pudełka jest dosyć luźna i nie wydaje się solidna. To, co również budzi obawy co do solidności, to także lewa słuchawka – przy jej potrząśnięciu słychać, że coś się w niej rusza. Prawdopodobnie jest to niezbyt dobrze przytwierdzony przycisk.
Parowanie ze smartfonem i sterowanie QCY T9
Połączenie ze smartfonem odbywa się poprzez Bluetooth. Po włączeniu słuchawek QCY T9 należy wyszukać je na liście Bluetooth na telefonie pod nazwą QCY-T9 (wyświetli się tam również procent baterii). O sparowaniu informuje sygnał dźwiękowy. Zasięg słuchawek? Około 10 metrów w mieszkaniu.
Sterowanie… Tym razem nie poszłam za głosem intuicji (tak jak było w przypadku słuchawek AWEI T19) i zamiast gmerać bezsensownie po słuchawkach, wzięłam do ręki instrukcję. Jak się okazało, liczba funkcji nie jest mocno rozbudowana. Warto jednak było od razu przejść do rzeczy. Przede wszystkim to, co odróżnia słuchawki od poprzednio przeze mnie recenzowanych, to właśnie przycisk zamiast minipanelu dotykowego. I w zależności od tego, na jakie czynności użytkownik się zdecyduje, tyle razy musi nacisnąć guzik.
Słuchawki AWEI T19 – niezły dźwięk za przyzwoitą cenę
Aby włączyć słuchawkę, należy przytrzymać przycisk przez 2 sekundy. Dioda mignie białym światłem, pojawi się sygnał dźwiękowy. Wyłączenie jest podobne – trzeba przycisk przytrzymać 5 sekund. Wtedy dioda mignie na czerwono i znów zadźwięczy sygnał. Wyłączenie ustawień fabrycznych wymaga przytrzymania przez 10 sekund.
Oczywiście urządzenie ma funkcję odbierania i odrzucania połączeń. Co ciekawe, gdy zadzwoni telefon, nie usłyszymy sygnału dzwonka ustawionego w telefonie, tylko dzwonek pochodzący z QCY. W każdym razie, żeby odebrać lub zakończyć połączenie, trzeba po prostu nacisnąć przycisk którąkolwiek ze słuchawek. Żeby je zignorować, wystarczy przytrzymać przycisk przez dwie sekundy.
Trzykrotne kliknięcie w lewą lub prawą słuchawkę uruchomi asystenta Google.
Bardzo proste jest też sterowanie muzyką. Za pomocą kliknięcia możemy włączyć odtwarzanie piosenki lub jej zastopowanie. Dwukrotne naciśnięcie lewej słuchawki pozwoli cofnąć się do poprzedniego utworu, a dwukrotne kliknięcie prawej sprawi, że usłyszymy kolejny utwór z listy.
W słuchawkach zabrakło dość ważnej funkcji, czyli ustawienia głośności. Nie ma możliwości ściszania, zgłośnienia utworu czy połączenia. Wielka szkoda, bo w końcu nie po to słuchawki są bezprzewodowe, żeby człowiek co chwila musiał zerkać do smartfona, odblokowywać go i dostosowywać głośność.
Dźwięk w słuchawkach dousznych QCY T9
Zanim odpowiednio dopasowałam bezprzewodowe słuchawki, oczywiście trochę czasu minęło. Dlatego też, na początku miałam wrażenie, że jakikolwiek odtwarzany dźwięk dochodzi do mnie jak zza ściany. Powodem było to, że słuchawki nieco wystawały z uszu. W końcu po założeniu odpowiednich nakładek udało mi się dobrze umieścić słuchawki w uszach i skoncentrować się na faktycznym dźwięku. Jak się okazało, „pierwsze słyszenie” nie mogło dorównać „pierwszemu wejrzeniu”.
Odtwarzanej muzyce towarzyszy szum, a sam dźwięk jest przygłuszony i dość płytki. Da się oczywiście przesłuchać kilka utworów, ale nie będzie to na pewno „uczta” dla melomana. Na wyższym poziomie głośności niektóre dźwięki są przesadzone i trudno ich słuchać przez dłuższy czas. Jakość połączenia, podobnie jak w przypadku odtwarzania muzyki, jest daleka od ideału. Można usłyszeć rozmówcę, ale również razem z dziwnym szumem. Nie jest to też urządzenie, które odizoluje dźwięki otoczenia.
Słuchawki QCY T9 są rekomendowane jako sprzęt sportowy. I faktycznie jako taki mogą się sprawdzić – w czasie ćwiczeń czy biegania nikt nie będzie zwracał uwagę na jakość brzmienia poszczególnych instrumentów czy basów.
Ładowanie
Słuchawki QCY T9 ładują się za pomocą pudełka, na którym jest umieszczone wejście microUSB. Poziom naładowania można sprawdzić za pomocą koloru diody:
- czerwona – mniej niż 60% baterii,
- zielona – 60-90% baterii,
- biała – powyżej 95% baterii.
Na ile wystarcza jedno naładowanie? Według danych producenta to 4 godziny grania muzyki i 70 godzin w „standby”.
Podsumowanie
Bezprzewodowe douszne słuchawki QCY T9 to urządzenie, które nada się raczej do sporadycznego słuchania utworów lub filmów czy rozmów przez telefon. Ze względu na niepełne brzmienie oraz szum w tle na pewno nie zadowoli wymagających miłośników czystych dźwięków i brzmień.
Będzie jednak odpowiednie dla tych, którzy lubią podczas treningu posłuchać piosenek i jednocześnie potrzebują małego, bezprzewodowego sprzętu. Poza tym to także sprzęt dla osób poszukujących niewygórowanej ceny – koszt słuchawek waha się od 70 do 80 złotych.