MacBook Pro to sprzęt, który niewiele się zmienia. Oczywiście raz na jakiś czas apple doda kilka portów, aby później je usunąć, żeby znowu je dodać. Niemniej jednak design się nie zmienia. Jest elegancko i ponadczasowo. Dlatego długo szukałem idealnego pokrowca na mojego MacBook’a. Przebijając się przez całkiem sporą ilość kiepskiej jakości pokrowców dotarłem do Moshi Muse, który sprawia, że mój MacBook jest jeszcze bardziej elegancki.
Moshi to firma, której fanom Apple raczej przedstawiać nie trzeba. Znana z wysokiej jakości, ale dość drogich akcesoriów jakoś nigdy nie zawitała pod moim dachem. Pojawiła się jednak opcja przetestowania ich pokrowca na laptopa i stwierdziłem – why not 🙂
Wygląd Moshi Muse jest ponadczasowy
Elegancja jest ponadczasowa, taka jest prawda. W swoim życiu dużo chodziłem w garniturze, dresach, zbyt nisko noszonych spodniach, czy glanach. To jednak garnitur jest takim ubraniem, które wygląda dobrze bez względu na wiek osoby, która w nim chodzi (taka moja opinia ;)).
Kiedy więc zobaczyłem brązowe, skórzane etui od Moshi stwierdziłem, że skóra również jest ponadczasowa. Piękna, delikatna, idealnie zszyta. A na dodatek ekologiczna. Tak, dobrze czytacie – Moshi Muse jest wykonane ze skóry ekologicznej, ale gdybyście nie przeczytali tego akapitu i tylko dostalibyście ją do ręki to nigdy byście nie zgadli. Na szczęście czasy skaji minęły bezpowrotnie i nie mamy już „podróbki skóry”, tylko piękne, skórzane wyroby przy tworzeniu których nie była wykorzystywana żadna skóra zwierzęca. Ewolucja, której przyklaskuję!
Pokrowiec wygląda jak sporej wielkości skórzana koperta. Kojarzy mi się trochę z tym jak Steve wyciągał pierwszego MacBook’a Air. Ma specjalne wycięcie w które wkładamy laptopa oraz niewielką pokrywę, która jest jednocześnie podstawką. O tym jednak później. Pokrowiec pozwala na przenoszenie laptopa kabli oraz adapterów, które również się zmieszczą, ale nie upychajmy w nim zbyt dużo.
Zabezpieczenie przed wypadnięciem
Pokrowiec posiada specjalne zabezpieczenie, które chroni naszego laptopa przed wypadnięciem. System SlipGrip bazuje na magnesie, więc nie mamy już niewygodnego zamka błyskawicznego, który przy okazji miał możliwość porysowania komputera. Magnetyczne rozwiązanie jest bezpieczne i zdecydowanie lepiej wygląda. Dodatkowo, w środku znajdziemy specjalną wyściółkę Terahedron, która nie tylko chroni laptopa, ale przy okazji go czyści.
Podczas testów laptop nie był tak brudny, żeby trzeba było go czyścić, ale wyściółka była bardzo wygodna. Zamek magnetyczny też trzymał naprawdę dobrze. Nieważne pod jakim kątem chodziłem z laptopem pod pachą to ani razu mi się nie wysunął.
Podstawka do pracy w Moshi Muse
Pokrywa o której wspominałem pełni również funkcję podstawki. Jej wysokość to 15 stopni, a rozłożenie jest banalnie proste. W domu nie korzystałem z tego rozwiązania bo mam cały zestaw oparty na Oakywood, ale w podróży już tak. Laptop tak ustawiony jest wygodniejszy, a jakoś nigdy mi się nie chciało brać specjalnej podstawki. Tutaj mamy rozwiązanie dwa w jednym, a takie lubię najbardziej.
Czy warto zainwestować w Moshi?
To jest mimo wszystko pokrowiec do którego nadal potrzebujecie jakiś laptop lub torbę, nie jest to sprzęt, który weźmiecie jako jedyny w podróż. Niemniej jednak mamy elegancki pokrowiec, który pomieścić laptopa (również w case jak Incase) i bardzo ładnie komponuje się z MacBookiem. Model, który recenzowałem pasuje do MacBook’a 13 cali i ma wymiary 36.5 x 0.8 x 26.5 cm. U mnie zostaje na pewno, a jeśli wy również jesteście zainteresowani zakupem to możecie to zrobić na stronie doapple.pl za 329 zł!