Jestem gadżetowcem – to fakt. Uwielbiam szalone, technologiczne pomysły na które większość osób machnie ręką. Uwielbiam to, że żyjemy w przededniu rewolucji robotycznej oraz sztucznej inteligencji. Dlatego, gdy tylko dostaje pytanie z cyklu: „Cześć Ariel, chcesz robota dla zwierzaków do testów?” to od razu odpisuję „Oczywiście!”. A później myślę, że mój kot jednak straci resztki godności dla mnie. Poznajcie zatem EBO!

EBO to maleńki robot, który przyjechał do mnie ze sklepu inteligentnydom.co i od razu zadomowił się w moim salonie. Ogółem idea posiadania wielu robotów w domu jest dla mnie spełnieniem marzeń, więc wszelkiego rodzaju roboty – pomocnicy są bardzo mile widziani! A czy robot oznacza dla mnie rewolucję?

EBO

Jeszcze na samym początku kilka słów o samym producencie i egzemplarzu, który testuję. Marka EBO posiada kilka egzemplarzy swojego robota, ja mam na testach EBO Air, czyli taki standardowy model. Wśród innych modeli mamy jeszcze EBO SE, czyli tańszą wersję oraz EBO X, czyli wypasioną jeżdżącą kamerę, która pojawi się na rynkach w maju. Kiedy szukałem aplikacji do mojego EBO to znalazłem całą armię aplikacji krzaków dla podróbek EBO – zatem, bądźcie czujni!

EBO – mój słodki mini-czołg

Jak wygląda robot? Chyba najbardziej kojarzy mi się z dzieckiem Eve i Wall-E. Z jednej strony jest nowoczesny, biały i minimalistyczny, a z drugiej ma starą dobrą gąsienicę. Gdyby ta parka robotów z jednej z moich ulubionych animacji miała dziecko – byłoby to właśnie EBO!

Tak jak wspominałem robot posiada od spodu gąsienicę, którą operuje niesamowicie sprawnie. O wywracaniu EBO  opiszę w trakcie jego przygód z Simbą, ale nie widziałem jeszcze tak dobrego wykorzystania gąsienic w robocie. Pozostała część to biała kulka, z zadziorem z tyłu, który sprawia, że robot nie jest zbyt obły. Na przedzie znajdziemy dość sporą kamerę, którą „EBO” patrzy. Poza tym jest jeszcze głośnik i mikrofon, które są sprytnie schowane i niewidoczne.

EBO

Jeśli chcemy, żeby robot był bardziej widoczny to ma on specjalną dziurę w którą możemy włożyć dedykowane piórko, których kilka dostajemy w zestawie. Piórka są w mocnych kolorach i dodają sporo „wysokości” robotowi, dzięki czemu jest bardziej widoczny i może bardziej irytować zwierzaki 😉

Ładowanie polega na podobnej zasadzie jak z wszystkimi robotami odkurzającymi. Ma on swoją niewielką stację na którą wjeżdża i się zaczyna ładować. Stacja jest bardzo lekka i to jest trochę jej minus. Gdy nie trafi w nią idealnie to jest w stanie ją łatwo przesunąć. Wtedy zmienia ona położenie i znowu jej szuka… W efekcie ze dwa razy zdarzyło mi się, że robot zdążył się rozładować, bo tak długo szukał stacji, którą sam przesuwał po całym pokoju… Problem ten rozwiąże proste przyklejenie stacji do podłogi. Ale nawet bez tego na 10 razy, bez problemu trafiał z 9 / 9,5 raza.

Wiemy już jak wygląda, a czym właściwie jest EBO?

Skoro przedstawianie mamy już za sobą to teraz czas na punkt dotyczący wykorzystania, czyli czym właściwie jest ten EBO, którego dzisiaj recenzuję. EBO Air to robot domowy, czyli taki, który ma dotrzymywać towarzystwa członkom rodziny u której mieszka.

EBO

Jest to robot, którym możemy zdalnie sterować, albo ustawić, kiedy ma się sam uruchamiać (jest również opcja kompletnej losowości). Mamy tutaj conajmniej kilka przypadków, kiedy go wykorzystamy, więc przejdźmy przez nie po kolei.

W moim przypadku robot ma ustawioną kompletną losowość, czyli sam określa, kiedy ma wyjechać i zacząć krążyć po domu. W pewnym momencie dnia słyszę, że krzyczy, że jedzie na przejażdżkę po czym zaczyna krążyć po różnych pomieszczeniach? Po co? Żeby powalczyć trochę z naszą samotnością.

Bateria – mała, czy duża?

Kiedy zacząłem testować tego robota to chciałem napisać, że bateria w nim jest bardzo mała. A teraz stwierdzam, że nie mam pojęcia, czy jest duża, czy mała… Dlaczego? Już wyjaśniam. Gdy byłem sam z robotem to tak jak wspominałem wcześniej – lubił on wyjeżdżać w losowych momentach i dotrzymywać mi towarzystwa. Był jednak mały problem. Średnio po dwóch minutach robot informował, że idzie się doładować. Nie był w stanie nawet dojechać do końca jednego pokoju. Pomyślałem – tragedia.

Dlatego, gdy na testy dołączył Simba (Maltańczyk z nadpobudliwością, stanami nerwowymi, ADHD i pewnie coś tam się jeszcze znajdzie) to stwierdziłem, że robot padnie po minucie. Okazało się, że nie! Simba potrafił bawić się z nim dobre 20 minut! W końcu my musieliśmy zakończyć zabawę (o tym będzie później), a robot nic nie przebąkiwał o rozładowanej baterii.

Dlatego ciężko mi określić jak wygląda czas działania tego robota. Najlepszą odpowiedzią będzie „To zależy”. Jak robot się nudzi i jeździ w kółko to bardzo szybko się rozładowuje. Jednak, kiedy trzeba dotrzymać tempa zwierzakowi – daje radę!

Aplikacja EBO

W aplikacji EBO znajdziemy sporo funkcji sterowania naszym robotem. Po pierwsze mamy podgląd z kamery i możliwość korzystania z mikrofonu oraz głośnika. Dodając do tego opcję sterowania robotem (na zasadzie dwóch joysticków – trzeba się przyzwyczaić) możemy szusować robotem po naszym mieszkaniu i zaczepiać nasze zwierzaki. Po kliknięciu opcji mikrofonu mamy opcję przemówienia do naszego zwierzaka i sprawdzenia jak zareaguje na nasz głos w dziwnym, białym koledze 😉

Aplikacja oferuje jednak więcej opcji. Po pierwsze, mamy kilka wcześniej zdefiniowanych opcji zainteresowania (wkurzenia?) naszego zwierzaka. EBO wtedy jeździ w kółko, kładzie się na plecach, mocno przyśpieszy i krzyczy. Tych wariantów jest kilka. Chodzi o to, aby były to dość chaotyczne działania, które wzbudzą w zwierzaku ciekawość wobec EBO. Dodatkowo, wśród opcji mamy opcję lasera, która powinna zainteresować np. naszego kota.

EBO może również służyć nam jako pewna forma ochrony. Mamy opcje patrolowania i pilnowania swojego miejsca. W takim wypadku, jeśli robot wypatrzy intruza, który pojawi się w naszym mieszkaniu, kiedy nas nie ma – zaraz nas o tym poinformuje.

Ogółem aplikację oceniam pozytywnie. Jest dobrze napisana, przejrzysta i oferuje sporo opcji interakcji z naszym zwierzakiem, gdy nas nie ma w domu. Dorzuciłbym tylko trochę tych zdefiniowanych czynności i wydłużył ich czas działania, żeby zwierzak mógł się dłużej pobawić.

EBO vs Simba, czy EBO vs Sherlock?

Czy EBO działa? Jest to zabawka dla naszych zwierzaków, więc musieliśmy ją pod tym kątem przetestować – to wiadome. Naszymi testerami zostały nadpobudliwy Simba (Maltańczyk, rocznik 2012) oraz flegmatyczny Sherlock (Kot Syberyjski, rocznik 2014). Jak wypadł dla nich EBO (rocznik 2023)?

Zaczniemy od Simby, który szczeka przez większość swojego życia. Jaką reakcję wywołał w nim mały, biały intruz? Taką, że zastanawiałem się, czy nie będę musiał odkupować tego robota inteligentnydom.co. Zabawka się sprawdziła na 150%. Simba cały czas biegał wokół robota i na niego szczekał. Cały czas go przewracał, próbował go ugryźć, złapać, a EBO? A EBO za każdym razem wstawał! Konstrukcja okrągła plus gąsienice zdała test fenomalnie. Robot latał po całym pokoju i nie ważne w jak dziwne miejsce trafił – wstawał i jechał dalej! A dzięki swojej konstrukcji pies w żaden sposób nie był w stanie go złapać i np. ugryźć.

Zabawa trwała dobre dwadzieścia minut i musieliśmy ją zakończyć, żeby Simba się nie zamęczył. Widać, że zabawka mu się podobała i gdy zwierzak zostanie na wiele godzin sam to EBO jest w stanie urozmaicić mu dzień.

Drugim testerem był Sherlock, który ogólnie hejtuje wszystkie próby jego usmartowienia, a jego „lekka” nadwaga nie wzięła się znikąd 😉 Jak było i tym razem? Podobnie. Kot praktycznie nie reagował na małego intruza. Jeździliśmy nim, gadaliśmy, strzelaliśmy laserem po ścianach – nic.  Sherlock ogółem jest chyba najbardziej leniwym zwierzakiem jakiego znam i EBO tego nie zmienił. Przez pierwsze sekundy schodził robotowi z drogi, a później kładł mu się na trasie. Założę się, że mógłbym po nim przejechać tym robotem, a i tak by się tym nie przejął.

Czy warto kupić tego robota?

Cena EBO to około 1000 złotych i w Polsce dostaniecie go na inteligentnyDom.co. Czy warto go kupić? To zależy od Waszego zwierzaka. Dla nas samych to robot ma jeszcze zbyt mało funkcji, żeby zaciekawić człowieka. A ze zwierzakiem – zależy od jego temperamentu. Jeśli macie psa lub kota, który lubi się bawić – EBO może być dobrym pomysłem. A jeśli Wasz kot reaguje wyłącznie na dźwięk otwieranej saszetki z karmą – to już niekoniecznie. Niemniej jednak jest to naprawdę ciekawy sprzęt i strasznie mi się podoba, że coraz więcej robotów wchodzi w nasze progi!


Kompletnie zwariowany na punkcie smart. Jeśli tylko pojawi się coś nowego, to koniecznie musi to dostać w swoje ręce i przetestować. Lubi rozwiązania, które się sprawdzają, i nie znosi bezużytecznych gadżetów. Jego marzeniem jest zbudować najlepszy portal z obszaru smart w Polsce (a później na świecie i Marsie w 2025).

Polska grupa Smart Home by SmartMe

Polska grupa Xiaomi by SmartMe

Promocje SmartMe

Powiązane posty

Dodaj komentarz