Uwielbiam roboty i to, w jaki sposób pomagają nam na co dzień. Najpopularniejsze są oczywiście roboty odkurzające, ale nie są to jedyne urządzenia, które chcą goszczą pod naszym dachem. Oprócz nich coraz popularniejsze stają się roboty do okien, Bobot WIN 3180 to drugi produkt tego typu, którego używałem. Tak więc czas na jego recenzję!
Bobot WIN 3180 jest sprzedawany na AliExpress z logiem Xiaomi i wiele informacji podaje, że jest powiązany z tą marką. Oczekiwałem się więc spójności z pozostałymi produktami, integracji z aplikacją Mi Home, loga Xiaomi i tego typu rzeczy. Nic z tego – sprzęt jest całkowicie osobnym produktem spod loga Bobot. I wcale nie jest to zła wiadomość.
Moim pierwszym robotem myjącym okna był Liectroux X6, którego recenzję znajdziecie tutaj. Nie był idealny, ale i tak zmienił moje życie. Nie lubię i nigdy nie polubię mycia okien. Zawsze była to dla mnie czynność, od której chciałem się wymigać. N a szczęście zmieniło się to chociaż trochę, od kiedy zacząłem używać robotów…
Przed pierwszym użyciem Bobota miałem wobec niego wiele oczekiwań. Producent przedstawiał go jako produkt, który jest lepszy pod każdym względem od konkurencji i dotychczasowych rozwiązań. Fraza stara jak świata, ale i tak przykuła moją uwagę. Producent podał wiele interesujących szczegółów: Bobot miał być cichszy, miał mieć lepiej opracowany sposób jeżdżenia, miał być wygodniejszy w użytkowaniu. Więc zaryzykowałem, zamówiłem i czekałem.
Pierwsze wrażenie
Kiedy dotarło do mnie pudełko, nie mogłem się doczekać jego rozpakowania. Jeśli chodzi o samo opakowanie, to jest to coś pomiędzy Xiaomi a robotem Roborock. Tekturowe pudełko z papierowym opakowaniem na zewnątrz. Nic specjalnego, ale napisy były po angielsku, więc za to należy się plus. W środku pudełka znajdowała się instrukcja po angielsku i po polsku, a tuż pod nią schowany był Bobot WIN 3180.
Od razu widać, że jest to produkt dobrze wykonany. Plastiki są przyjemne w dotyku, kolory do siebie pasują. Tym, co się na pewno rzuci się każdemu w oczy, jest wystająca rączka. Dzięki niej możemy umieścić robota na oknie, ściągnąć go z niego i przenosić pomiędzy kolejnymi szybami. Rączka jest ładnie wkomponowana w całe urządzenie i dobrze leży w ręce. Poza tym mamy jeden przycisk do uruchomienia automatycznego mycia i dwa otwory na podpięcie zasilania i zabezpieczenia. Bez zbędnych udziwnień.
Kiedy obróciłem urządzenie i spojrzałem na spód, gdzie znajdują się gąsienice, zauważyłem, że Bobot naprawił jedną z największych bolączek robotów do okien. Szmatka do mycia jest teraz ułożona dookoła gąsienic i przyssawki. Dzięki temu podczas mycia woda nie dostanie się do nich i zawsze będą miały przyczepność. To jest duża zmiana, bo w innych modelach szmatka tylko częściowo przykrywała gąsienice, co mocno utrudniało pracę, bo jeśli tylko dostała się do nich odrobina wody, trzeba było natychmiast je wycierać. W przeciwnym wypadku robot mógł stracić przyczepność i spaść na ziemię.
Poza robotem w pudełku znajduje się jeszcze pilot do sterowania, kabel zasilania i lina zabezpieczająca. Pilot do sterowania wykonany jest tak jak wszystkie aktualnie produkowane piloty w Chinach, więc nie jest ani specjalnie zły, ani też najlepszy. Można dzięki niemu uruchomić tryb automatyczny, wybrany tryb mycia lub manualnie sterować robotem. Kabel zasilania jest na tyle długi, że robot powinien sięgać do większości okien. Lina zabezpieczającą ma uchronić robot przed niekontrolowanym upadkiem. Trzeba ją podpiąć do urządzenia, a drugi koniec zaczepić o hak na suficie. Jako że większość z nas takich haków nie posiada, to zazwyczaj lina wisi koło kabla lub jest trzymana przez właściciela sprzętu, kiedy robot pracuje na zewnątrz budynku. Żadnego innego rozwiązania nie ma, bo bez zablokowania liny nie uruchomicie robota.
Na samym spodzie pudełka znajduje się komplet czterech ściereczek. Nie są już podzielone na ścierki do użycia na sucho i mokro, jak w Liectroux X6. Wszystkie są takie same i służą do obu sposobów mycia.
Aplikacja
Bobot Win 3180 jest reklamowany jako robot do okien z aplikacją i jest to prawda. Z tym, że nie jest to Mi Home. Aplikacja do Win 3180 to WinCleaner, która służy jako pilot do jego sterowania. Ma dokładnie te same funkcje co jej fizyczny odpowiednik i działa przez Bluetooth.
Powiem szczerze, że jest to trochę rozczarowanie. Wolałbym go zobaczyć w Mi Home, która przede wszystkim wyświetla wiele informacji – poziom naładowania urządzenia, statystyki ile zdążył umyć itd.
Aplikacja spełnia podstawową funkcję , ale dla mnie jakoś to mało.
Bobot WIN 3180 na co dzień
Jak wygląda życie z Bobotem Win 3180? Znacznie lepiej! Naprawdę widać, że jest to dopracowany produkt. Jest cichszy, wygodniejszy i niezawodny w działaniu.
Zacznijmy od wygody działania. Wbudowana rączka to jest to! Ułatwia zarówno montowanie, jak i ściąganie robota, a przycisk do uruchomienia jest w idealnym miejscu. Złapałem się na tym, że nie potrzebuję ani pilota, ani aplikacji. Biorę go do ręki, przykładam i uruchamiam. Ja sobie idę robić swoje, a on robi swoje. A jak już skończy mycie, to spotykamy się ponownie przy oknie, przekładam go na kolejną szybę i powtórka. Ta wygoda jest też bezpośrednio związana z jego niezawodnością.
Bobot Win 3180 jest lepiej radzi sobie z myciem okien niż inne roboty. Może jest to subiektywne odczucie, ale miarą tego jest ilość razy, kiedy musiałem biec do okna i pomagać jego poprzednikom. A on po prostu myje szybę i daje znać, kiedy skończy. Sytuacje, w których musiałem mu pomóc, mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Jedyną sytuacją, która sprawiła, że tętno mi podskoczyło było mycie balkonu na zewnątrz – Bobot najechał na coś i stracił przyczepność. Nie zdążyłem zareagować, a on już leciał na kafelki, ale w tym samym momencie zawył, odpalił turbinę na maksa i sam się przyczepił do szyby! Nie wiem, czy był to przypadek, czy nie, ale sam uratował sytuację!
Warto też zwrócić uwagę na to, że ten robot nie jest przeznaczony tylko do mycia szyb. Myłem nim kafelki i szyby w drzwiach i wszędzie dawał radę. Posiada też specjalne czujniki położenia, które zatrzymują go, gdy jest ryzyko, że wjedzie gdzieś, gdzie nie ma już podłoża. Przetestowałem to na półce, która jest wpuszczana w ścianę. Robot objechał ją dookoła.
Jedyny minus tego robota to kabel. To urządzenie byłoby jeszcze lepsze, gdyby w środku była wbudowana bateria, która by go zasilała. Nie trzeba by ciągnąć wszędzie kabla, podłączać go i plątać się z nim. Bobot Win 3180 Wireless byłby dla mnie wielkim hitem. Szczególnie, że powinno ładować się go minimum godzinę przed użyciem! Można uruchomić robot wcześniej, mocno przytrzymując przycisk startu, ale jest to wbrew zaleceniom producenta.
Wsparcie dla osób niepełnosprawnych
Bobot Win 3180 jest produktem wchodzącym w skład naszej akcji „Wsparcie dla osób niepełnosprawnych”. Oznacza to, że przetestowaliśmy go wspólnie z osobami niepełnosprawnymi i przygotowaliśmy opis tego, jak może im pomóc w codziennym życiu. Jeśli jesteś osobą niepełnosprawną lub jest to dla Ciebie interesujące, wejdź na nasz projekt bądź wpis na blogu.
Podsumowanie
Cytując klasyka – 3 razy TAK! Ten robot jest genialny i rzeczywiście dopracowany. Praktycznie wszystkie bolączki jego poprzedników zostały wyeliminowane. Gdyby jeszcze producenci zmienili kabel, a robot podpięli do Mi Home, to byłbym wniebowzięty!
Jeśli więc nie lubicie mycia okien, to robot Bobot WIN 3180 będzie idealnym rozwiązaniem! Możecie też zobaczyć go w akcji w naszej recenzji video na kanale Youtube.
Link do sklepu, w którym możecie go kupić, znajdziecie poniżej.
2 myśli na “Bobot WIN 3180 – najlepszy robot do okien z jakim miałem do czynienia”