Dzisiaj do sekcji VR wjeżdża zupełnie nowa recenzja jeszcze świeżego, gorącego headsetu VR produkcji firmy HTC. Testuję dla Was gogle HTC Vive Pro 2. Czy okulary są rzeczywiście „pro”? Jakie mają zalety? Jakie wady? Spróbuję Wam to opisać. Zapraszam!
Rynek VR ewoluuje. Czy to poprzez technologie i powolne podkręcanie parametrów, czy też przez rosnącą popularność wśród społeczności graczy. I choć w moim odczuciu jest to ewolucja momentami dość powolna, to jednak co pewien czas zdarzają się znaczne skoki, pokonywane są kolejne kamienie milowe – na przykład poprzez wrzucenie do zestawów nowych usprawnień, rozwiązań czy chociażby poprawę działania samego software’u, wydanie nowych gier pod VR, oprogramowania biznesowego, przemysłowego. Firmy poszukują nowych rynków zbytu, przestrzeni, w których ich sprzęt mógłby zabłysnąć.
W przypadku nowego modelu Vive Pro 2 (sprzedaż ruszyła w sierpniu) firma HTC zdecydowała się na pójście bezpieczną, zachowawczą, lecz stanowczą drogą. Mamy tu do czynienia z wieloma usprawnieniami (tracking – jak poprzednio – przez stacje bazowe, kontrolery HTC Vive 2.0, ale wreszcie parametry: 120Hz, wyśmienita rozdzielczość 5K 4896×2448px ), co obecnie wykręca zestaw na szczyt szczytów, jeżeli chodzi o możliwości zestawów VR. Z takimi zaletami pojawia się także parę wad, z których chyba największą i bolesną jest cena. Wraz z wydaniem Vive Pro 2 dostajemy kolejny headset, którego cena stanowić będzie barierę nie do pokonania dla przeciętnego zjadacza VR-owego chleba, pomimo fenomenalnej specyfikacji.
Na wstępie jeszcze jedno zdanie, aby nieco zmienić postrzeganie tej recenzji. Zapraszam do lektury dwóch artykułów – recenzji zestawu HTC Vive Cosmos (aby przeczytać, kliknij tutaj), która opisuje testy „przodka” tego zestawu VR firmy HTC, oraz artykułu-wstępu do świata VR, w którym zostały omówione potencjalne kierunki rozwoju tej dziedziny (do lektury zapraszam tutaj).
Co było pierwsze – Cosmos czy Vive, a może Pro…
Krótko tutaj chciałbym jeszcze nakreślić, czym jest HTC Vive Pro 2 względem historii swoich… modelowych VR-owych przodków. Vive Pro 2 to kolejna odsłona linii okularów wirtualnej rzeczywistości zapoczątkowanej przez HTC w roku 2015. Producent już wtedy stawiał na modularność zestawu i możliwość jego łatwej rozbudowy poprzez dodanie kolejnych elementów VR-owej układanki – stacji bazowych, modułu bezprzewodowej łączności czy kontrolerów. Koncept ten pozostaje aktualny. Zakupiony komplet możemy dowolnie rozbudowywać, a nasze możliwości ogranicza jedynie zasobność portfela. Po Vive Cosmos wkroczył Vive Pro, a dzisiaj cóż… dzisiaj sprawdzamy następcę i obecny top-tier HTC – model Vive Pro 2.
Co się zmieniło, a co niekoniecznie w HTC Vive Pro 2?
Jeżeli pamiętacie recenzję modelu Vive Cosmos lub po prostu jego wygląd, odnajdziecie wiele podobieństw. Design gogli pozostaje zbliżony, wręcz zachowany względem poprzedników, czyli Vive Cosmos oraz bezpośredniego poprzednika, czyli Vive Pro (zdjęcie poniżej). Czy to dobrze? Czy to źle? Cóż, nie ukrywam, design modelu Cosmos już mi się podobał, model Pro czy Pro 2 ze swoją fajną, stylistyczną czernią powoduje, że każdy doceni kunszt wykonania tego sprzętu. Ale… użyję pewnego sformułowania które będzie się dość często powtarzać – szczerze mówiąc, w tej cenie spodziewałem się czegoś minimalnie więcej. Posługując się recenzjami w sieci, także pozostałych osób testujących, a w szczególności tych nieco bardziej złośliwych – przytaczano pewien mem z serialu The Office: „Corporate needs you to find the difference – hey, they’re the same picture „. Rzeczywiście, widać tutaj pewną ciągłość w designie, nie ma tu raczej szaleństw, jest po prostu pewna zmiana stylistyczna – natomiast całość pozostaje po prostu elegancka, ładna i pryma sort. Top.
Zestaw Vive Pro
No dobrze, mimo wszystko jest troszkę zmian. Na płycie frontowej, w związku z tym, że model Pro 2 (tak jak model Pro) korzysta z trackingu poprzez stacje bazowe HTC SteamVR Base Station, zniknęły nam znane z modelu Cosmos kamery (przypomnę, że było ich aż 6!). Mamy za to piękną, tym razem czarną, płytę wypełniającą całą przednią przestrzeń oraz dwie kamery przednie śledzące otoczenie, w razie np. gdybyśmy doszli do granicy rozgrywki. Jeżeli spojrzymy na gogle od tyłu, dostrzeżemy dosłownie parę zmian, np. soczewki, które są tym razem kwadratowe, widzimy tam też znany z poprzedniej edycji mechanizm regulacji IPD (dostępny zasięg od 57 do 70mm), który pozostał taki sam czy też podobną lokalizację mikrofonu (od spodu przedniej płyty) oraz znany z wersji HTC Vive Pro mechanizm utrzymujący słuchawki. Do tego, z samego tyłu headsetu mamy pokrętło do regulacji szerokości zestawu względem naszej głowy oraz na samej górze pasek na rzepy, spinający przód z tyłem headsetu. Przednia część gogli mieści się na zawiasach, co umożliwia podnoszenie samych okularów do góry, gdy mamy je założone na głowie. Jest to drobna, ale przydatna rzecz, nie wszystkie gogle dostępne na rynku posiadają ten „ficzer”.
Wydaje się, że minimalizowano też efekt tzw. „god rays” – czyli innymi słowy sytuacji w której nagromadzenie dość jasnych punktów na ekranie wywołuje powstawanie świetlnych promieni na soczewkach – można to zobrazować przy wykorzystaniu tej grafiki (zobacz tutaj). Sam efekt jest również częstym tematem, głównie przez fakt, że w pewien sposób przy zastosowaniu w goglach soczewek Fresnela nie da się tego czasem uniknąć. Dla bardziej ciekawych odsyłam do wątku poruszającego ten temat w kontekście gogli Vive oraz konkurencji – (klik tutaj).
Audio? Cóż, o ile dźwięk w słuchawkach jest generalnie dobry i radzi sobie całkiem nieźle, jest głośny i pełny, tak mikrofon niestety jest trochę problematyczny, nie poczyniono tu wiele postępów w stosunku do poprzednich części i brzmi dość płytko – na tle konkurencji wypada wręcz bardzo blado.
Zestaw Vive Pro 2
Waga headsetu trochę skoczyła do góry, mamy tutaj teraz 850 g (zmierzone w trakcie testów), co jest liczbą dość sporą. Natomiast, przewrotnie, po paru godzinach użytkowania, dodam, że headset jest dość komfortowy, w sensie, ciężar jest dobrze rozłożony – np. w porównaniu do Vive Cosmos występowało uczucie „ściągania” głowy do przodu, w przypadku Vive Pro 2 mamy trochę lepsze wyważenie, przez co pomimo sporej wagi, nie mamy przynajmniej takiego punktowego przeciążenia. Mimo wszystko, 850 g to jedna z wyższych wartości względem obecnych na rynku gogli innych producentów i jest to, cóż, jedna z rzeczy z którymi będziemy musieli się mierzyć. Przy dłuższych sesjach w goglach możemy to odczuć, chociaż ma znaczenie fakt dobrego rozłożenia balastu. A jeżeli skusimy się na zestaw umożliwiający bezprzewodową rozrywkę? Cóż, waga dalej rośnie. Osoby z okularami również nie powinny mieć problemu, po założeniu Vive Pro 2 na głowę, mamy pod goglami dość sporo miejsca, także nawet większe okulary korekcyjne nie powinny przeszkadzać.
Efekt „light bleeding” czyli po prostu przedzierania się światła z otoczenia został tutaj dość mocno zminimalizowany, jest wręcz nieodczuwalny. O ile mi nie sprawiało to problemów, tak część osób decyduje się na wymianę gąbki frontowej na inne. A, no i właśnie – jak kwadratowe soczewki? Jest to pewnego rodzaju powiew świeżości, dość nietypowy zabieg, którego celem jest nieco zwiększenie zakresu pola widzenia. Czy widać ten zwiększony zakres i jakie są tego efekty? No, o tym za chwilę.
Nasz model HTC Vive Pro 2 to ideał – wymiary 120Hz/5K/120° – tylko co to znaczy?
Te cyfry stanowią w zasadzie główny game-changer tego modelu. Tip-top. Perły przed wieprze. Lamborghini wśród samochodów. Kebab z mieszanym vs kebab bez sosu. Kasjerka, która zna kod na kajzerkę vs kasjerka, która tego kodu nie zna. Kończąc te abstrakcyjne porównania, ujmijmy, że jest to jeden z głównych przymiotów tego modelu. Opiszę je zatem krok po kroku. Dlaczego uważam, że to ważne?
120 Hz
Częstotliwość. Olbrzymi skok naprzód. Jasne, 120 Hz nie jest znane stricte od tego modelu, na rynku egzystują już modele gogli posiadające 120 Hz odświeżania, ale jako że skupiam się tutaj na tym zestawie, widać największą różnicę w stosunku do poprzednika (Vive Pro). Gry już przy 90 Hz zachowują się obłędnie, 120 Hz to już po prostu top. Rozgrywka w wiele tytułów (które obsługują 120Hz – to dość ważny warunek) powoduje, że wszystko jest naturalnie, niespotykanie wręcz płynne, jak nóż w maśle.
5K
Rozdzielczość. W środku gogli znajduje się panel LCD IPS, zapewniający na każdej z dwóch soczewek (o wspomnianym dość odmiennym kształcie) rozdzielczość 2448px x 2448px, co łącznie daje nam 4,896px, co z kolei powszechnie znamy jako rozdzielczość 5K. Ok, dla nietechnicznych – co to znaczy? To znaczy, że jeżeli wyświetlimy oraz w tej rozdzielczości, dostrzeżemy fenomenalny wręcz poziom detali – daleko tu od fotorealizmu, ale jest to definitywnie kilka kroków bliżej. Gry VR takie jak Half Life: Alyx tu po prostu błyszczą. Są też gry, które przy tej rozdzielczości błyszczą faktem, że są po prostu niedostosowane, tekstury tkwią na zupełnie innym poziomie. Ale to temat na za chwilę.
120°
Pole widzenia. Wyrażone w stopniach, opisuje przestrzeń, którą jesteśmy w stanie dostrzec mając założone gogle. 120 stopni jest tutaj zmierzone po przekątnej, jeżeli dodamy do tego wspomniany wcześniej fakt zastosowania nieco odmiennego kształtu soczewek dostajemy ciekawy efekt – o ile rzeczywiście tracimy poczucie granic po lewej/prawej stronie (ciężko dostrzec nam granice pola widzenia), tak w przypadku widoku góra/dół pole widzenia jest dość łatwo wyczuwalne. Jest to więc taka zmiana na plus, choć minimalnie problematyczna.
Ok, podsumujmy – dużo zalet, co dalej?
Rozdzielczość, częstotliwość odświeżania, zasięg widzenia. Coś jeszcze? Pewnie. Zerknijmy jeszcze na pozostałe elementy zestawu. Wraz z goglami Vive Pro 2 dostajemy do użytku całe mnóstwo akcesoriów, które też tutaj opiszemy, jako, że stanowią część pełnego zestawu.
Kontrolery HTC Vive Controller 2.0
Tutaj bez zmian, tak jak w przypadku Vive Pro 1, do zestawu dostajemy dwa kontrolery HTC Vive Controller, w wersji 2.0. Kontrolery zasługują na osobną recenzję, ale tak naprawdę jest to kawał solidnego sprzętu – troszkę ważą (600g), mają wbudowane akumulatory 960mAh, ładowane przez port microUSB (ładowarki dołączone do zestawu). Kontrolery wyposażone są w paski na nadgarstki, 24 sensory, a na każdym z kontrolerów znajdziemy multi-funkcyjny joystick/trackpad, wraz z kilkoma przyciskami spustów/funkcyjnymi. Kontrolery współpracują zarówno z Vive Pro jak i z zestawem Vive.
Świetnie odnajdują się w otoczeniu, śledzenie odbywa się tutaj bez większych zarzutów. Jeżeli chodzi o wady? Cóż, wielokrotnie zdarzało się wcisnąć przycisk „menu” zlokalizowany zaraz nad trackpadem – można by to oczywiście zrzucić na brak przyzwyczajenia, ale research wykazał, że jest to to dość częsty zarzut. Do tego kwestia ciężaru kontrolerów, która może nie wszystkim przypaść do gustu oraz kwestia chwytliwości kontrolerów przy dłuższych rozgrywkach, gdzie mamy nieco spocone ręce. Mimo powyższych, gogle oceniam na plus, chociaż warto te rzeczy mieć na uwadze. Kontrolery trzymamy „standardowo”, tj. zaciskając je w dłoniach – nie zdecydowano się tutaj na odejście w stronę innych rozwiązań (np. znane z konkurencji paski na dłonie).
Stacje bazowe HTC SteamVR Lighthouse 2.0
Również tak jak w poprzednim zestawie, dostajemy dwie stacje SteamVR Lighthouse 2.0 służące do śledzenia naszego ruchu. Jest to jedno z standardowych rozwiązań do śledzenia, choć oczywiście są inne (np. kamery/czujniki w Vive Cosmos czy konkurencyjnych goglach). Stacje bazowe to po prostu małe urządzenia (waga ok. 230g, wym. 74mm x 63mm x 77mm, które umieszczone w odpowiednim miejscu naszego pokoju zadbają o właściwe przekazywanie naszych ruchów względem otoczenia. Do właściwej operacji i odbioru ruchów stacje powinny być zamontowane z uwzględnieniem pewnych warunków – tj. odpowiednia wysokość (idealnie ok. 2.0m) czy pewne nachylenie frontowej, półkolistej części względem podłogi. Dla łatwiejszego montażu stacji zaleca się skorzystanie z uchwytów naściennych lub np. zastosowanie stojaków.
źródło: business.vive.com
Powyżej zamieszczona jest mała grafika poglądowa ilustrująca parametry oraz zasady montażu – stacje mają spektrum widzenia 150 stopni horyzontalnie oraz 110 stopni w pionie. Do tego elementy regulacji pozwalają na zmianę nachylenia o ok. 25 do 35 stopni. Oczywiście, stacje można montować również niżej (nie mniej niż 0.5m), ale każdorazowo wymaga to później odpowiedniej rekalibracji – w przypadku naszych testów mieliśmy z tym trochę problemów – gry widziały nas za nisko/za wysoko.
HTC Vive LinkBox – małe spoiwo całości
I znowu, „jak to drzewiej bywało” w przypadku Vive Cosmos czy Vive Pro, do zestawu dołączony mamy „spinacz” – tzw. LinkBox, mały hub do którego wpinamy gogle oraz z którego podłączamy się do naszego komputera. Urządzenie działa bezobsługowo, chociaż warto pamiętać, że w razie ewentualnych kłopotów np. z wyświetlaniem/działaniem gogli powinniśmy sprawdzić wszelkie połączenia kabli właśnie w tym newralgicznym miejscu. LinkBox wyposażony jest w porty miniDP, zasilania oraz USB.
Całokształt / wygląd zestawu
Z takich najbardziej wyróżniających się elementów, te powyżej to w zasadzie tyle – zerknijcie proszę jak wygląda całość – a prezentuje się dość imponująco. W zestawie odnajdziemy:
- gogle HTC Vive Pro 2 wraz z niezbędnym okablowaniem
- 2 sztuki kontrolerów HTC Vive Controller 2.0 wraz z ładowarkami
- 2 sztuki stacji bazowych wraz z zasilaczami
- LinkBox do podłączenia gogli
- przewody USB, HDMI do wpięcia do komputera
- dokumentacja – instrukcje, gwarancje
* Do niektórych zestawów dołączana jest także dwumiesięczna subskrypcja w serwisie Viewport Infinity.
„A jak się to instaluje? Mogę to zabrać na wakacje? Musi być ten kabel?”
Czyli inaczej – parę ważnych pytań odnośnie użytkowania. Zaczynamy.
Instalacja, montaż
Gogle z całym swoim zestawem są dość mocarne – mamy dużo elementów i sporo kroków do wykonania przy okazji unboxingu i instalacji. Nie jest to problematyczne dla osoby zaznajomionej z światkiem wirtualnej rzeczywistości, natomiast łatwo mi sobie wyobrazić sytuację, w której przeciętny, nietechniczny Kowalski po zakupie takiego zacnego zestawu czuje się nieco zagubiony. Z pomocą tutaj przychodzą nam dość dobrze opracowane materiały producenta, w których krok po kroku wyjaśnione jest co dalej. To jest na plus. A jest tu jakiś minus? No, jest – niestety, to potrafi trochę zjeść czasu. Testowaliśmy ten zestaw również pod kątem ewentualnego kilkukrotnego rozłożenia i instalacji i niestety, ilość elementów, stacje bazowe i pecet powodują, że ten zestaw jest definitywnie zestawem mało przyjaznym jeżeli rozmawiamy o logistyce. I choć nie stoi na przeszkodzie nic, aby go po prostu spakować w karton i zabrać ze sobą, tak każdorazowo będziemy musieli trochę poświęcić na jego rozłożenie. I montaż.
A montaż ze względu na stacje bazowe jest trochę utrudniony – potrzebujemy ich w dobrej lokacji, idealnie na dobrej wysokości. I chociażby ten wymóg jest nieco problematyczny. Teoretycznie udowodniono już, że najważniejsze w montażu stacji jest fakt, aby po prostu się widziały i nic im nie przeszkadzało (np. my wchodząc w pole widzenia) – stąd między innymi rekomendacja i zalecenia producenta o konieczności montażu na pewnej wysokości. Jakkolwiek by tego nie ujmować, to nie są gogle które spakujemy do plecaka, wyjmiemy i gramy.
Jeżeli chodzi o instalację – potrzebujemy pobrać na komputer nową aplikację HTC Vive, w której możemy konfigurować zestaw (np. rozdzielczość, odświeżanie, itp.). Aplikacja przeprowadzi nas następnie przez kolejne etapy – kalibracja gogli, parowanie kontrolerów, wyznaczenie poziomu podłogi, wybór wymiaru pomieszczenia w którym jesteśmy (gra mobilna, dynamiczna do której wymagana jest większa przestrzeń) czy też raczej opcja ograniczonej przestrzeni. Proces kalibracji nie zajmuje długo, natomiast może być dość przykry, jeżeli zaniedbamy niektóre elementy – np. niewłaściwa lokalizacja stacji bazowych może nieco przepoczwarzać naszą pozycję wewnątrz VR. Do tego kwestia samego okablowania, które w większości przypadków po prostu działa od strzała, natomiast czasem potrafi sprawić sporo przykrości i zabrać prawie kilkadziesiąt minut czasu – problemem może się okazać np. przejściówka, która w pewnej pozycji i w zestawieniu z danym modelem karty graficznej generowała błąd wyświetlania, natomiast odnalezienie tego wszystkiego wymagało pewnej dozy cierpliwości.
Powyższy widok generował w nas pełen przekrój emocji, natomiast jego rozwiązanie było dość banalne – choć, znowu, w takich sytuacjach staram się odstawiać na bok swoją naturę i chęć do rozwiązywania takich problemów i próbuje się postawić w roli zwykłego, typowego człowieka bez doświadczenia – prawdopodobnie taka historia skończyłaby się wtedy jakimiś gromkimi okrzykami. Wspomniana powyżej cierpliwość jest zalecana przy większości dostępnych obecnie zestawów VR – możemy czasem trafić na dość banalne błędy, z naszej mniejszej lub większej winy i w zasadzie przed rozstrojeniem nerwowym uratuje nas właśnie spora doza wewnętrznego zen.
Reasumując, montaż i instalacja potrafią z jednej strony być dość dobrze i sensownie opisane przez producenta, ale jednocześnie mogą doprowadzić nas na przepaść. Warto tutaj po prostu mieć to na uwadze i jeżeli tylko przymkniemy na to oko, nasze dalsze doświadczenia z tym zestawem będą już tylko dobre. A czy podczas samego użytkowania coś się psuło? Cóż, podczas testów w zasadzie problem wystąpił głównie przez błędy z wyświetlaczem, ale były one powodowane tą konkretną konfiguracją sprzętu który mieliśmy. Jednocześnie przez znaczną większość czasu sprzęt po prostu ruszał jak błyskawica.
Mogę go zabrać na wakacje? bez kabla?
Kwestia okablowania w zestawach VR w zasadzie od zawsze budzi pewnego rodzaju wątpliwości – nie chodzi tu o kwestie techniczne, natomiast raczej już o samą kwestię doświadczeń podczas trwania sesji. Gogle Vive Pro 2 są goglami wymagającymi połączenia kablowego, przynajmniej w wersji bazowej – jak już wiecie, gogle wpinamy prosto do LinkBoxa. I jak to bywa, w przypadku bardziej dynamicznych tytułów kabel który łączy gogle i PC może nam trochę psuć rozgrywkę, jest to pewnego rodzaju „kotwica” przypominająca nam o otoczeniu. Oczywiście, jest to kwestia sporna, wiele osób twierdzi, że nie ma z tym problemu, natomiast podczas testów zestawów VR które mieliśmy w naszych rękach, zawsze był ten jeden moment, kiedy osoba testująca lekko przestąpiła z nogi na nogę próbując kabel jakoś odsunąć, zdjąć bo nieopatrznie się zawinął wokół nogi i tym podobne. A czy możemy sie tego kabla pozbyć? Jasne. Wystarczy, że sięgniemy do portfela (pewien schemat) i zaopatrzymy się w zestaw poniżej:
zdj. z serwisu x-kom.pl
Wynalazek powyżej to adapter HTC Vive Wireless współgrający z większością dostępnych zestawów wyprodukowanych przez firmę. Wymagałby on od nas osobnej recenzji, natomiast krótko o jego możliwościach – oferuje możliwość bezprzewodowej zabawy poprzez połączenie z LinkBoxem. W środku mamy wbudowaną baterię zapewniającą do około 2.5 godzin rozrywki. Posiada kilka wad – zaczynając znowu – od ceny (1499 PLN, dodatkowo) poprzez pomniejsze związane z koniecznością dokupienia specjalnego klipsa dla niektórych zestawów (np. Vive Pro, kolejne 200-300 PLN) czy zgłaszane przez niektórych kwestie związane z lekkim nagrzewaniem się adaptera. Pamiętajmy też, że taki adapter to dodatkowe obciążenie gogli. Mając to wszystko na uwadze, wszyscy użytkownicy bardzo mocno rekomendują zaopatrzenie się w taki zestaw – głównie dlatego, że po prostu diametralnie zmienia on rozgrywkę i nasze doświadczenia.
W przypadku Vive Pro 2 pojawia się jeszcze jeden minus – adapter pozwala na transmisję bezprzewodową jedynie do 90 Hz (z dostępnych 120Hz).
A czy możemy zabrać to wszystko na wakacje? Tak i nie. Jeżeli mamy dość dobry gamingowy laptop oraz trochę miejsca w bagażniku, można śmiało zapakować cały zestaw do opakowania i wybrać się z nim w podróż. Na miejscu oczywiście będziemy musieli chwilę to rozstawiać – podłączenie laptopa, linkboxa, stacji bazowych, kalibracja, setup, ewentualnie podłączenie do bezprzewodowego zestawu. Brzmi to bardzo skomplikowanie, sam jako żółtodziób zauważyłem jednak, że po paru testowych rozłożeniach i złożeniach zestawu całość nie zajmuje więcej niż parę minut, chyba, że akurat mamy pechowy dzień i wystepują jakieś zakłócenia w LinkBoxie – natomiast no, nie jest to coś co po prostu wyjmiemy z pudełka, założymy i gramy.
Czyli generalnie same plusy. Kupujemy? Prawda? Prawda?
No, nie do końca. Vive Pro 2 to mocarz wśród VR – dlaczego to już wiemy z poprzednich punktów. Ale system ten upstrzony jest pewnymi problemami, które trzeba tu dość jasno opisać.
— cena
To jest w zasadzie główny zarzut, który wpływa zresztą na postrzeganie całokształtu. Vive Pro 2 w pełnym zestawie, w całej swojej okazałości, kosztuje 5400 PLN (możemy tu mieć oczywiście minimalnie różne ceny w zależności od promocji sklepu, jednak większość waha się w tej granicy). Same gogle, bez niczego, jesteśmy w stanie kupić za 3800 PLN, czyli prawie 4000 PLN. Są jeszcze promocje na zasadzie aktualizacji/upgrade – czyli jeżeli mamy Vive Pro, to przy zakupie Vive Pro 2 mamy zniżki. Jako, że sporo elementów jest kompatybilne i będzie działać z tą edycją, wystarczy np. dokupić gogle. Na tle konkurencji wypada to niestety bardzo blado – obecnie na rynku w kategorii dobrej ceny i jej stosunku do jakości króluje jeden konkurencyjny model / firma – i choć parametry Vive Pro 2 wypadają od niego w paru miejscach o niebo lepiej i HTC zmiata tutaj przeciwników z planszy, argument ceny jest jednak argumentem który przeważa na rynku.
Powiedzmy sobie wprost – ekosystem VR, same zjawisko wirtualnej rzeczywistości i związane z nim doświadczenia oraz dostępność od dawna były ogrodzone dość wysokim murem związanym po prostu z faktem, że przeciętny Kowalski musiał się kilka razy zastanowić zanim podejmie decyzję o zakupie jednego z dostępnych kiedyś zestawów VR. I choć od ukazania się pierwszych modeli minęło już sporo czasu, ceny w żaden sposób nie unormowały się na danej pozycji, ba, poszybowały w górę, niczym dług publiczny.
I oczywiście, możemy tu mówić – „technologia kosztuje”, „przecież to są lepsze gogle niż kiedyś”, „to nie są tanie rzeczy”, ” za luksus się płaci” – natomiast, fakty są dość bezlitosne – większość ludzi po prostu tego nie kupi. Jasne, płacimy tutaj za dość sporo upgrade’ów – wspomniane wyżej parametry robią naprawdę niesamowite wrażenie – ale przy dość zaporowej cenie stanowią one raczej pewnego rodzaju wisienkę na torcie, ucztę dla koneserów świata wirtualnej rzeczywistości, którzy gotowi będą kupić ten zestaw w imię spełniania swojej pasji. Cała reszta – czyli w zasadzie większość, osoby związane trochę lub prawie wcale z półświatkiem VR, mające raczej mniejsze doświadczenie, nie będzie celować w tego typu setup, przynajmniej – nie na początku. Być może, po czasie, skuszą się na taki high-endowy zestaw.
— problematyczny sweet spot
Tak zwany sweet spot (co można tłumaczyć jako złoty środek, punkt idealny) to nic innego jak opis takiej pozycji gogli w których poprzez odpowiednią regulację IPD (rozstaw źrenic, tj. interpupillary distance i dystansu do soczewek) obraz jest idealnie ostry, bez rozmyć. Im większy sweet spot, tym mniejsza szansa, że przy przemieszczeniu gogli część obrazu stanie się bardziej nieostra/rozmyta. Odnalezienie właściwej pozycji jest tutaj kluczowe, inaczej grozi to po prostu zaburzeniem odbioru w danej sesji. Po prostu, kiedy w grze Superhot czy Half Life:Alyx będziemy do kogoś strzelać i obrócimy źle głowę, gogle się zsuną, to nagle stracimy cenne sekundy na rozkminianiu czemu obraz jest z deczka niewyraźny.
W przypadku Vive Pro 2 można mieć wrażenie, że ten sweet spot jest dość mały. Jeżeli nie dopasujemy dobrze gogli albo – zrobimy to, ale np. podczas gry ruszymy głową i gogle się nieco przekręcą na głowie, może nawet minimalnie – możemy już widzieć trochę gorzej. Temat 'sweet spot’ jest grzany przy okazji każdych gogli VR, im mniejszy tym bardziej problematyczna jest odpowiednia konfiguracja – chociaż, znowu, tutaj właściwy początkowy setup pomaga nam tą kwestię nieco zmniejszyć. Jednak w przypadku Vive Pro 2 ten temat wraca dość często.
– nagrzewanie się zestawu
Tak jak w poprzednich goglach, mamy tutaj „drobny” problem grzania się samych gogli. W cudzysłowiu, ponieważ dla mnie osobiście nie był to problem i aż tak tego nie odczułem, natomiast podczas naszych testów usłyszałem od innych testerów, że jest to dla nich zauważalne i odczuwalne – nie był to co prawda czynnik który powodował przerwanie rozgrywki, ale po prostu kolejny fakt i tak jak przy owijającym się kablu wokół nogi, wymaga on wspomnienia.
Testy HTC Vive Pro 2 – na czym, z czym, o czym, w czym – czyli o sprzęcie potrzebnym do grania słów kilka, a także – w co graliśmy?
Żeby odpalić Vive Pro 2 potrzebujemy pewnego, dobrego sprzętu okraszonego przymiotnikiem „gamingowy”. O ile w przypadku poprzednich zestawów mielibyśmy tutaj możliwość kombinowania i ratowania się półśrodkami, bądź też po prostu zmniejszania parametrów danej gry, obcinania rozdzielczości – co dałoby się kombinować (przykładowo, w trakcie testów z Vive Cosmos), tak tutaj jest to wysoce niewskazane i w zasadzie bez sensu. To tak jakbyśmy kupili świetny samochód, ale trzymali go tylko na podjeździe. Zestaw Vive Pro 2 lśni – ale żeby lśnić potrzebuje mocy – w postaci przede wszystkim dobrej, a w zasadzie bardzo dobrej karty graficznej. Przy załączeniu wszystkich parametrów, tj. 5K + 120Hz niejeden komputer dostaje po prostu czkawki i nie jest w stanie tego dźwignąć. A jeżeli nie jest w stanie tego dźwignąć to można poddać w wątpliwość sens zakupu samego zestawu, jeżeli nie będziemy go w stanie nigdy w pełni wykorzystać.
- procesor i7-10875H
- RTX 2070 8G
- DDR 8GB x2
- M.2(PCIe) SSD
- Win10
- rozdz. FHD
Do celów testowych otrzymaliśmy – dzięki uprzejmości firmy HTC – sprzęt który potrafił uciągnąć temat rozgrywki przy 5K i odpowiednim odświeżaniu. Specyfikacje testowej maszyny są załączone powyżej. A poniżej? Poniżej rekomendacje producenta, co do absolutnego minimum. Warto tu wspomnieć, że uciekłem się także do zerknięcia na czym testowano rozgrywkę wśród innych redakcji – przeważały tutaj dość mocarne maszyny, zakładające wręcz sporą nadwyżkę dostępnej mocy, np. mające na pokładzie jakim jest GeForce 3090. Ale no, znowu, docieramy do pewnego punktu – aby to wszystko dźwignąć i otrzymać pełną i płynną rozgrywkę, zapewniającą najlepsze doświadczenia które możemy z tego zestawu wyciągnąć – potrzebujemy całkiem sprawnej maszyny, w która musimy zainwestować kolejne dobre kilka tysięcy złotych. Jeżeli marzy nam się zestaw z 3070/3080/3090 na pokładzie czy już nieco wiekowe choć zgodne z zaleceniami 2070/2080, mówimy tu już o kosztach (przy obecnych cenach kart graficznych, które nie pomagają) równych ok. 7 do nawet 15 tysięcy złotych. I to za sam komputer.
wymagania sprzętowe Vive Pro 2 , źródło – HTC
Jak sobie radził sprzęt który mieliśmy? Cóż, zaskakująco dobrze. Prócz małych niesnasków z LinkBoxem o których wspomnieliśmy wcześniej, dzielnie obsługiwał większość tytułów. Przy wrzuceniu go na dość głębokie wody, tj. Half Life: Alyx przy maks. ustawieniach i rozdzielczości przeżywał cięższe chwile, ale dzielnie je znosił. Rozgrywka była płynna, miejscami miewał drobne wahania, ale na czas testów oceniamy go pozytywnie. Można też jednak zrozumieć czemu część osób decydowała się na mocniejszy sprzęt – całość po prostu zachowywała się jeszcze płynniej i nie było wrażenia, że jest to spore dla sprzętu wyzwanie.
Warto tu jeszcze wspomnieć o nowej dla zestawów VR technologi DSC – Digital Stream Compression. Sama technologia jest już na rynku jakiś czas, natomiast dzięki współpracy HTC z AMD oraz NVIDIA pierwszy raz wrzucono ją do zestawów wirtualnej rzeczywistości. Nie wdając się w zbytnie techniczne szczegóły, jest to metoda kompresji obrazu wideo która pozwala na zachowanie maksymalnej jakości obrazu przy przesyle z jednoczesnym uwzględnieniem limitów DisplayPort 1.2. A już całkiem wprost – zapewni to współpracę z wiekszą ilością kart graficznych.
O samej technologii można poczytać więcej m.in. na blogu developerskim NVIDIA – o, tutaj. – klik
A w co graliśmy? Kilka fajnych tytułów, które z pewnością warto sprawdzić.
- Chernobyl VR – (trailer tutaj) – ot, bardziej dla ciekawości, statyczna gra zajmująca z 20-30 minut, spacer po strefie katastrofy w Czarnobylu
- Trials on Tatooine – (trailer tutaj) – trwające kilka minut demo rozgrywki przedstawiające nas, młodych adeptów Jedi na pustynnej planecie, w znanym nam wielu świecie Gwiezdnych Wojen – całość trwa dosłownie 5-6 minut, warto jednak zainstalować
- Sprint Vector – (trailer) – bardzo dynamiczna gra, barwne kolory, szybka akcja, ruch którzy przyprawia o zawrót głowy – VR tutaj naprawdę lśni. W grze ścigamy się na wrotkach, rozpędzając się do sporych szybkości – aby tego dokonać potrzebujemy włożyć w to dość spory wysiłek fizyczny – prawdziwy. Można tutaj przed sesją załączać Stravę albo inną aplikację i próbować sił.
- Half Life:Alyx – (trailer tutaj) – obecnie moim zdaniem – i nie tylko zresztą – najlepszy tytuł prezentujący możliwości wirtualnej rzeczywistości w pełnej krasie.
- Beat Saber – (trailer) – klasyczny, nieśmiertelny już powoli tytuł. Tak w skrócie, to rozgrywkę można by opisać jako przecinanie kolorowych pudełek wielkim świetlnym mieczem w rytm elektronicznej muzyki. Brzmi prozaicznie, a jednak jest to dla wielu ulubiony sposób spędzania czasu zVR – również jeden z lepszych tytułów które powstały na VR, dość dynamiczny, trochę się namęczymy.
- Superhot – (trailer) – jedna z słynniejszych gier polskiego studia, w której naszym zadaniem jest walka, przy użyciu elementów otoczenia, z uwzględnieniem zupełnie… innych mechanik, rządzących czasem 🙂 Ciężko to opisać w 1 zdaniu, zapraszam do trailera.
- Everest VR (trailer) – w ramach popołudniowego spaceru można też odpalić ten tytuł – interaktywny spacer po najwyższym paśmie gór – spektakularne widoki. Warto.
To moment, warto? Nie warto? Czyli podsumowanie, specyfikacja.
Na wstępie – trochę danych:
A czy warto? Otóż – warto i to bardzo! Jeżeli…
Słowo jeżeli stanowi tutaj klucz. Bo jeżeli spojrzymy na pozytywy – otrzymujemy produkt premium, o świetnych parametrach, wbijający się w swoje stałe miejsce na rynku dostępnych produktów VR, będące w ścisłej czołówce, konkurujące z najlepszymi obecnie zestawami. Po jakości tego zestawu widać też pewną strategię HTC – postanowili odpuścić walkę o tytuł dostępności/budżetowego zestawu, który obecnie należy do konkurencji i raczej postanowili wykorzystać starą, sprawdzoną już formułę – wziąć na warsztat poprzedni zestaw, ulepszyć go pod względem najważniejszych parametrów, pozostawić zbliżony futurystyczny design. Jeżeli spojrzymy na kompatybilność z poprzednimi gadżetami / akcesoriami ekosystemu HTC VR to jest to dość ciekawe posunięcie, ale obarczone pewnym ryzykiem.
Zestaw posiada także swoje wady – wątpliwa jakość mikrofonu, brak wbudowanego śledzenia twarzy, pewne problemy z IPD/sweet spot – i wreszcie, cena. Więc, znowu – jeżeli – cena nie jest dla nas problemem to warto. Ale jest to znaczna blokada. Vive Pro 2 staje w walce o podium najlepszych dostępnych obecnie zestawów, ma swoich zwolenników, którzy jako argument użyją fenomenalnych osiągów oraz przeciwników, którzy stwierdzą, że to de facto odgrzewany kotlet, który zamiast tradycyjnej panierki dostał tym razem koreańską tempurę.
Ale definitywnie jest to mimo wszystko pewnego rodzaju nisza – tak jak konkurencyjne zestawy z tego pułapu cenowego, tak i Vive Pro 2 będzie stanowiło dla części osób pewną ciekawostkę. Niestety nie jest to ruch który przybliży VR do użytkowników i spowoduje jego wzrost popularności, do tego jeszcze daleko – i aby to dojrzeć, będziemy potrzebowali znacznie więcej czasu, ewolucji technologicznych i cenowych. Przeciętny, zwykły, nowy użytkownik raczej nie jest tutaj targetem – choć pewnie jest to marzenie producenta. Sam raczej rekomendowałbym zaczynać przygodę z VR raczej uderzając w znacznie bardziej budżetowe tony i raczej konkurencyjne zestawy. Zestaw Vive Pro 2 świetnie odnajdzie się wśród osób które już co nieco z VR mają wspólnego, lub chcą zacząć swoją przygodę z wysokiego C, będąc gotowi do sięgnięcia nieco głębiej w portfelu, ale mając w świadomości to, że dzięki temu dostaną obecnie jeden z najlepszych zestawów VR na rynku.
Uwaga! Aktualnie trwają spore promocje na headsety HTC Vive Pro, między innymi na X-kom. Jeśli kiedyś kupować ten headset to właśnie teraz!