Zamknęli ich, bandyci… A właściwie to sami siebie. Jeden z największych niegdyś producentów smartfonów z roku na rok usychał, aż w końcu całkowicie się niedawno zmył, robiąc więcej miejsca chińczyków. Mowa oczywiście segmencie komórkowym koreańskiego LG czyli LG Mobile (telewizory i inne dalej będą robić). Czym się wyróżniały telefony LG? Brakiem konsekwencji, brakiem aktualizacji i dziwnymi wyborami designersko-software’owymi.

Brutalnie?

Tak było w ostatnich latach, wcześniej LG miało kilka modeli ciekawych, a wiele innowacyjnych. Nowinki mogą zaciekawić, ale przynajmniej ja osobiście, wybierając smartfon oczekuję kompletnej całości, a nie pudełka przyklejonego do „killer feachera”. LG miało wiele ciekawych opcji, ale gdy staram się sobie przypomnieć coś, co przykuło moją uwagę z w ostatnich latach ich agonii, to mam spory problem. Może seria LG V, ze względu na możliwości wideo (kiedyś prawie dałem się nabrać na reklamę), albo LG Wing, który pozostanie ostatnią ich propozycją, która zdobyła rozgłos przed zgaszeniem światła. Zanim przejdę do wspominek jeszcze słowo wyborach LG, po których widać szczyptę prawdy w miejskiej legendzie, że Koreańczyk który się słabo uczył i nie dostał roboty w Samsungu, trafiał do LG.

Wybory

Wspomniałem o dziwnych wyborach producenta? O ile w czasach telefonów z iOS czy antka i potem pierwszych smartfonów design często był wręcz przepiękny. Było sporo ciekawych wzorów, materiałów i pomysłów na to jak smartfon może wyglądać. Potem było coraz gorzej i producent motał się w każdą stronę próbując zabłysnąć nowinkami zamiast dostarczyć „kompletny” produkt. Widać to po seriach flagowych G i V. Gdy Wybrałem w 2017 roku Samsunga Galaxy S8, LG miało model G6. Bez ekranu OLED, 32GB w podstawie, niesymetrycznym frontem i procesorem z poprzedniego roku.

Oj nie ładnie…

Po wejściu notchy i dziur w ekranie, by osiągnąć całkowitą „bezramkowość” LG zawsze wybierał najbrzydsze wcięcia jakie istniały. Widać to dobitnie po niedawnym LG Velvet – średniaku, który udawał flagowca (taka nowa półka cenowa) i stawiał na piękny design (nawet nazwa ma to podkreślać przecież), a mimo to ma strasznie brzydkie wcięcie – niczym z Essential Phone’a.

smartfon lg wing

LG Wing – na pożegnanie

A te oprogramowanie?

Brak aktualizacji był raczej powszechny przez długi czas nawet we flagowych telefonach z Androidem, ale do tego LG dodawał zwyczajnie brzydką nakładkę. Począwszy od ikon, przez funkcjonalność po szybkość działania – siedzenia nie urywało, a konkurencja chińska stawała się coraz lepsza. Brak konsekwencji z dodawaniu i usuwaniu funkcji z kolejnych generacji modeli LG sprawiało, że właściwie nie wiadomo, co oznaczał zakup kolejnego LG. Trochę jak Oppo teraz w swoich flagowcach Find X, gdzie każda kolejna generacja jest kompletnie od czapy – tylko na większą skalę.

LG wypuściło przez lata prawie 1000 modeli i wariantów swoich telefonów, więc można pisać bez końca, ale teraz do rzeczy. Oto lista modeli jakie miałem okazję dzierżyć w codziennym trudzie na przestrzeni lat:

LG KM380

Od pierwszych posiadanych modeli zawsze zerkałem z ciekawością na LG, ale na pierwszy ich model zdecydowałem się koło roku 2009 i był to LG KM380 (nie narzekajcie na nazwy smartfonów dziś). Był to model, którym koreański producent próbował konkurować z Sony i ich muzyczną serią Walkman. Wyróżnikami były kompaktowe rozmiary, elegancki, pomysłowy design. Klapka zamykana, której zadaniem było zasłanianie klawiatury. Pozwalała efektowne odbieranie połączeń i udawanie przez KM380 stylu popularnych w tamtym czasie odtwarzaczy MP4. W sofcie kilka animacji mających podkreślić, że to muzyczny telefon. Dobrze wspominam jakość dźwięku. Wadą była jakość obudowy i bateria, przez którą z praktycznych względów po kilku miesiącach nastąpiło pożegnanie przesiadka na… Samsunga Avilę.

LG Arena

Avila mi niepodeszła mimo baterii i gdy zorientowałem się jak wielu ludziom, podobnie jak mi ją wciśnięto w salonie, znalazłem okazję na LG Arenę. Na Arenę już wiele wcześniej spoglądałem łakomym okiem. Arena była potworkiem godnym swoich czasów. Udawała sprytnie smartfona, ale nim nie była. Ekran 3,2 cale (iPhone miał 3,5). Obudowa srebrna, nowoczesna i ciekawy interfejs o nazwie S-Class. Oparty był na czterech pulpitach – bokach kostki, na których można było umieszczać widgety. Długo się nim nie nacieszyłem bo przyszła pora na jeszcze bardziej oryginalny model tej firmy…

LG BL40

LG przy okazji premiery Avatara wypuściło drugą generację swojej serii Chocolate. Pierwszą wyróżniał elegancki design z czerwonym podświetleniem klawiszy. Druga składała się z dwóch modeli BL20 i BL40. Wyglądały niemal identycznie, ale BL20 był slajderem z dotykowym panelem, a BL40 to inna bajka. Dotykowy ekran 4 cale w proporcjach 21:9. Nic dziwnego, że promowano jego „kinowe” właściwości. Było to na tyle oryginalne rozwiązanie, że dopiero Sony ostatnio próbuje przebić się z takimi telefonami. Dzięki temu mamy większy ekran w poręcznej obudowie. Interfejs S Class był jeszcze bardziej rozwinięty. Aparat miał zawrotne na tamte czasy 5mpx, złącze słuchawkowe, wejście na kartę pamięci i do tego można było wyjąć baterię… Takie to czasy były. Wyglądał nieziemsko, trochę się ciął, ale na androidach było w tamtym czasie znacznie gorzej. Był to najdłużej używany przeze mnie model LG. Ponad półtora roku. Niestety ekran w końcu pękł, a wymiana łatwa nie była… BL40 miało też przezabawną reklamę, którą muszę przy tej okazji polecić. Po nim przyszedł czas na pierwszy smartfon… HTC HD7.

I inni…

Krótko o innych, z które testowałem:

LG Swift 7. W czasach gdy wydawało się, że Windows Phone będzie trzecim graczem na rynku, była to pierwsza propozycja LG. Robił wiele rzeczy dobrze. 16GB pamięci gdy większość konkurencji oferowała jedynie 8, dobra bateria, ale wygląd trochę kiepski. Znany pod trzema nazwami by było śmieszniej: Swift 7, Optimus 7 i E900 , kto co lubi.

LG GD330 – ciekawy, jak inne slajdery LG bardzo ładny i dobrze działał.

LG Cookie – to był produkt, za który powinni ich wychłostać. Tyle w temacie.

LG KS365 – dla mnie niewypał, ale był to telefon skierowany do młodzieży w stylu „komunikator” czyli dla piszących od groma wiadomości. Ostatni LG, z którego dłużej korzystałem.

LG Swift coś tam – wybaczcie, ale to był smartfon tani i dobry, przeciętny na tyle, że szkoda gadać, ale 5 lat temu pozostał mi w pamięci ze względu na Androida 5, który był pierwszą wersją tego systemu, która jakoś wyglądała i dało jej się używać. A LG się utopił, bo wodoodporny nie był…

Przy tylu modelach i innowacjach ostatni model powinien się chociaż nazywać LG RIP… Ciekawe jakie będą losy LG w pozostałych segmentach.

fot. LG

Polska grupa Smart Home by SmartMe

Polska grupa Xiaomi by SmartMe

Promocje SmartMe

Powiązane posty

Dodaj komentarz