Niedawno recenzowałam Mi Bedside Lamp 2, która przez dłuższy czas była moją ulubioną lampką. Dzisiaj zaprezentuję kolejne z urządzeń i przedstawię kilka różnic w porównaniu do sprzętu Xiaomi. Oto lampka Meross, która działa z HomeKit.
Lampka Meross to lampka, która świeci z każdego swojego boku, a na jej górze jest umieszczony srebrny panel, dzięki któremu możemy wykonywać manualnie parę czynności. Lubię recenzować światełka, więc też nikogo to nie zdziwiło, że ta lampka dotarła właśnie do mnie. Jak tylko ją dostałam, podłączyłam do prądu i połączyłam ze swoim telefonem.
Podstawowe informacje techniczne
Zanim jednak przejdziemy do głównej części i tego, jak ta lampka działa, trzeba wyjawić trochę jej specyfikacji technicznej.
- Wymiary – 10 X 10 X 19 cm
- Temperatura robocza – 0 – 40 stopni Celsjusza
- Protokół łączności – Wi-Fi IEEE 802.11 B/G/N 2.4 GHz
- Zasilanie – Zasilacz 12V 500 MA
- Kolory – RGB z możliwością rozjaśniania i przyciemniania
- Aplikacja – Home oraz Meross (aplikacja producenta)
- Systemy – Apple, Android
- Hub – nie jest potrzebny wystarczy podłączyć do WiFi
- Panel dotykowy – tak, w górnej części urządzenia
Jak widzicie, lampka idealnie sprawdzi się w użyciu przez fanów Apple’a oraz Androida. Mimo że Meross lubi się z HomeKit, firma nie zapomniała też o tych, którzy urządzeń Apple’a nie posiadają. Aczkolwiek można jej używać również manualnie. Więc jeśli nie potrzebujecie automatyzacji albo planujecie sprawić taką lampkę komuś, kto nie jest smart, zawsze możecie potraktować to urządzenie po prostu jak zwykłą lampkę.
Jedyną różnicą między Androidem a iOSem jest to, że kiedy próbujemy połączyć lampkę z Androidem, musimy troszkę bardziej się namęczyć. Niemniej jednak, nie powinno być problemu z podłączeniem tej lampki do żadnego urządzenia, co jest jej wielkim plusem.
Lampka Meross vs kontrola manualna
Tak jak już wspominałam na początku, lampką możemy sterować na 3 sposoby. Aplikacją producenta, aplikacją Home oraz manualnie. Zacznę jednak od tej najbardziej podstawowej opcji. Na samej górze lampki znajduje się panel dotykowy, którym możemy wykonać parę podstawowych czynności. Zanim jednak Wam o tym opowiem, chciałabym wspomnieć, że według mnie jest to bardzo dobry pomysł, aby umieścić ten panel na górze. Wydaje mi się, że jest to o wiele wygodniejsze niż w Mi Bedside Lamp.
Samo użycie panelu dotykowego wygląda następująco:
- Jedno uderzenie w środek panelu włączy lampkę.
- Kolejne pojedyncze stuknięcie w panel zmieni kolor lampki.
- Podwójne, szybkie uderzenie wyłączy ją.
- Jeśli przejedziemy palcem po obrzeżach panelu w lewo albo w prawo, to rozjaśnimy lub przyciemnimy światło.
- Rozjaśnić lampkę możemy również, przytrzymując palcem środek panelu.
Bardzo łatwe i przyjemne użycie lampki. Sprawdza się, kiedy potrzebujecie szybko uruchomić światło, a nie macie pod ręką swojego smartfonu.
Lampka Meross w Aplikacjach
Jeśli posiadacie urządzenie od Apple, macie do wyboru aż dwie aplikacje – Meross i Home. Jednak jeśli macie Androida, to możecie skorzystać z aplikacji Meross lub podłączyć ją do Google Home. Lampką możemy sterować również za pomocą głosu. Działa tutaj i Siri, i Google Asystent.
Przejdźmy jednak do tego, co możemy zrobić w aplikacjach:
- Zmienić nazwę urządzenia (zalecane, jeśli korzystacie z asystentów głosowych);
- Zmienić ikonkę i np. dodać zdjęcie swojej lampki (wyłącznie aplikacja Meross);
- Poczytać instrukcję obsługi – jeśli ktoś miałby jakieś wątpliwości;
- Zmienić kolor i jego natężenie;
- Zmienić temperaturę światła;
- Ustawić rutyny i sceny.
Poniżej znajdziecie screeny, jak wygląda lampka Meross w obu aplikacjach.
Ja używałam aplikacji Home. Co do aplikacji producenta, trzeba przyznać, że jest bardzo łatwa w obsłudze i przyjemna dla oka, ale jednak wolę aplikację Dom, którą mam na wszystkich urządzeniach.
Jak ja używałam Lampki Meros
Z wyglądu Lampka Meross bardzo mi się podoba. Jest mniejsza od Mi Bedside Lamp, ale dzięki temu ładnie komponuje się na moim biurku. Tak, nie używam jej zgodnie z “przeznaczeniem”, czyli przy łóżku. Lampka ma też przyklejony na sobie kod z HomeKit, więc w razie gdyby coś poszło nie tak i musielibyśmy ją ponownie połączyć, nie musimy szukać pudełka czy instrukcji.
Mam ją ustawioną obecnie tylko w jednej automatyzacji. Budzi mnie codziennie rano razem z moim budzikiem. Aczkolwiek teraz robi się już wcześniej jasno na dworze, więc nie ma tego samego efektu, który był jeszcze parę tygodni temu. Niemniej jednak, jest moim wyznacznikiem do podniesienia się z łóżka i rozpoczęcia pracy. Czasami pomoc wizualna do wstania też jest potrzebna, nawet takim „porannym ptaszkom” jak ja.
Używam jej również do doświetlenia, kiedy oglądam wieczorami filmy. Nie lubię oglądać seriali w kompletnej ciemności, ale też nie chcę, żeby świeciło się główne światło w pokoju. W takich momentach po prostu odpalam lampkę, ustawiam jej odpowiedni odcień (zazwyczaj fiolet) oraz jasność i od razu jest przyjemniej.
Lampka Meross – podsumowanie
Moim zdaniem jest to naprawdę super produkt. Podejrzewam, że gdybym miała więcej urządzeń podpiętych pod aplikację Dom, bawiłabym się nią jeszcze bardziej. Łączenie z aplikacjami jest też banalne. Przy Apple wystarczy zeskanować kod, a przy aplikacji producenta wystarczy włączyć urządzenie i zacząć wyszukiwać go w aplikacji.
Możemy jej używać i manualnie, i przez aplikacje. Co więcej, Meross mimo że lubi HomeKit, to lubi też Androida. Dla każdego coś dobrego. Aczkolwiek przyznam, że na Androidzie podczas łączenia lampki z aplikacją jest trochę więcej klikania niż przy iOSie.
Jest to naprawdę fajna, mała i zgrabna lampka, która może przydać się każdemu. Naprawdę dobrze się jej używa.
Lampkę możecie kupić w sklepie SmartBest za 195 zł. Link do produktu znajdziecie tutaj.
Jedna myśl na temat “Lampka Meross – recenzja fajnej lampki dla każdego”