Wstajesz rano obudzony lekką wibracją zegarka, który wychwycił w jakiej fazie snu się aktualnie znajdujesz. Nie czujesz już bólu gardła, bo powietrze w sypialni jest idealnie nawilżone. Podnoszą się rolety, ekspres do kawy robi Ci cappuccino, telewizor włącza ulubiony program albo radio. Zmieniasz zdanie, chcesz herbatę. Czajnik sam zagotuje Ci wodę.
Śpieszysz się do pracy, więc szybko myjesz zęby – ale dokładnie, bo szczoteczka wskazała Ci, gdzie musisz jeszcze doszczotkować. Szybkie zerknięcie na wagę, podskoczył Ci procent tkanki tłuszczowej – trzeba było pójść biegać, jak sugerował smartfon. Koszula jest lekko wymięta, ale nic nie szkodzi. Parę ruchów na parownicy i wygląda perfekcyjnie. Wybiegasz z domu do samochodu.
Nie pamiętasz o tym, żeby zamknąć drzwi, bo nie musisz. Same się zamkną, wychwytując, że już biegniesz do samochodu. Rolety zjadą na dół, wszystkie otwarte okna się zamkną, a alarm się uzbroi – Twój dom lubi czuć się bezpiecznie, uszanuj to.
Wskakujesz do samochodu, który odpalasz jednym przyciskiem. Mapy już Ci sugerują, którą drogę wybrać – drogowcy rozpoczęli swoje coroczne święto remontu obwodnicy, więc szybciej będzie jechać przez centrum. Centymetr po centymetrze wyjeżdżasz z miejsca parkingowego, no, może niekoniecznie Ty – lepiej zdać się na auto i tylko patrzeć na wyświetlaczu, jak blisko jesteś przerysowania auta sąsiada. Wyjeżdżasz już z osiedla, kiedy nowy szczeniak sąsiadów wskakuje Ci przed maskę. Na szczęście automatyczne wykrywanie pieszych zadziałało, zwierzak jest cały. Teraz już tylko prosta droga do ośmiu godzin w biurowcu, szkole, szpitalu albo na budowie.
Kiedy nie ma Cię w domu, na łowy ruszają roboty. Jeden odkurza całe mieszkanie, bo nie wiadomo jakim cudem, Twój pies ma tyle sierści. Drugi myje okno, bo sąsiad trzy domy dalej pali wyłącznie siedmioletnimi oponami z tirów (koneser). A trzeci jeździ po łóżku i odkaża całe prześcieradło. W sumie nie wiesz po co, ale możesz pokazywać znajomym, że masz robota jeżdżącego po łóżku – więc warto.
Po ośmiu godzinach wracasz, nareszcie. Wiesz, że temperatura będzie idealna. Nieważne, czy jest zima i trzeba dogrzać, czy lato i trzeba schłodzić – będzie idealne 21 stopni. I będzie czysto, nawet powietrze będzie czyste na złość sąsiadowi. Otwierasz drzwi i wita Cię przygaszone światło w przedpokoju. Ciepłe, spokojne, idealne po całym dniu przepychania i nerwów. Twój dom wyczuł, że do niego jedziesz, już czuje się bezpiecznie, więc sam rozbroił alarm, otworzył Ci drzwi, uchylił okno, podniósł rolety i włączył ulubioną składankę – miło z jego strony.
A Ty siadasz na swoim ulubionym fotelu i rozglądasz się po swoim mieszkaniu. Nie widzisz żadnego z urządzeń, które Cię dzisiaj ugościły, bo nie musisz. Wypowiadasz tylko w przestrzeń nazwę swojego asystenta i mówisz mu, żeby puścił piąty odcinek czwartego sezonu „Friendsów”. Słyszysz już charakterystyczne intro. Oto nastało jutro. Tyle, że dziś.
PS Chyba, że poszedłeś do dentysty. Wtedy może wystąpić taka sytuacja 😉
Zdjęcie od Ali Pazani z Pexels