Za nami najnowsza konferencja Apple. Cytując klasyka, „Niby człowiek się łudził”… Najnowsze telefony od Apple nie są przełomowe, ale są kolejnym krokiem, który przełamuje bariery. Niestety ale również cenowe.

Apple podwyższa ceny swoich telefonów! Apple wycofuje starsze modele! Takie nagłówki atakują nas od kilku dni i niestety, ale są prawdziwe. Apple zareagowało na inflację podnosząc ceny telefonów. Kto czekał na premierę, żeby kupić taniej ubiegłoroczne modele – niestety, ale się przeliczył.

Gdybym był bogaty, to bym sobie kupił iPhone’a 14 Pro Max 1Tb

Nowy iPhone 14 wprowadza sporo nowości i piszę to naprawdę szczerze. Mnie urzekły dwie, które zresztą Apple promuje najgłośniej – brak notcha i awaryjna komunikacja satelitarna.


Zacznijmy od Notcha, którego Apple naprawdę „wymyślił na nowo”. Przekuli słabość w silną stronę i teraz czarna przestrzeń, która dotychczas tylko zabierała miejsce na ekranie stała się interaktywna. Dla mnie to taki odrobinę touchbar dla iPhone’a. Wygląda to schludnie i przejrzyście.

Druga ważna funkcjonalość to awaryjna komunikacja satelitarna, która chyba będzie głównym powodem dla którego będę myśleć o tej serii telefonów. Zdarza mi się bywać w miejscach w których z zasięgiem lekko mówiąc licho. W takim miejscach mogą się zdarzyć najprzeróżniejsze sytuacje – często naprawdę niebezpieczne. Dlatego taka komunikacja to może być kwestia życia i śmierci.

Tylko ta cena

10 499 zł. Tyle kosztuje najdroższy model iPhone Apple. Magiczna bariera przekroczona, ale nie jest to coś, czym Apple powinien się chwalić. Bo iPhone ponownie staje się produktem dla wybranych.
Zwykły iPhone 14 kosztuje teraz 5199 zł, czyli tyle ile Pro w zeszłym roku. Pro kosztuje najmniej 6 499 zł. Te ceny są już niestety zaporowe, a tym bardziej smuci, że w USA się nie zmieniły. Ale Apple patrzy na inflację i sprawia, że będziemy musieli się dwa razy zastanowić, czy kupować nowy model.


Apple celuje z nowymi telefonami w osoby zamożne, pokazując ponownie, że iPhone to telefon dla wybranych. Jeśli Was na niego stać to zapewne wyśmienicie swoje dotychczasowe 13 na 14, bo pomijając cenę to jest to telefon, który chciałoby się mieć. A co jeśli taka kwota to dla nas za dużo?

Patrzę łaskawszym okiem na mojego iPhone 12 Pro

Byłem pewien, że mój iPhone 12 Pro zmieni się w tym roku na 14 Pro. Nie jestem jednak tego taki pewien, bo to nadal świetny produkt. A, gdy znajomi pytali mnie przez ostatnie dni jaki iPhone wybrać to zamiast „Najnowszy” mówię – pomyśl o dwunastce. iPhone 12 jest telefonem, który wprowadził funkcjonalność z której korzystam praktycznie bez przerwy – mowa tutaj o MagSafe. Ładowanie magnetyczne, a ładowanie bezprzewodowe to dwie zupełnie inne bajki.

Dzięki MagSafe telefon zawsze sam idealnie ustawia się do ładowania (zamiast jeździć po ładowarce i czekać aż znajdę idealne miejsce), a powerbanki magnetyczne to zupełnie nowa wygoda. Trzymają się pewnie i ładują telefon włożony do kieszeni bez wiszących kabli.

Gdy porównuję iPhone 12 z 13 to stwierdzam, że nie ma tam specjalnie dużo różnic. Chodzi cały czas naprawdę szybko, robi świetne zdjęcia i filmy i się nie zacina nawet jak mam kilkanaście odpalonych aplikacji. Tylko bateria mi trochę doskwiera, ale mam go już dwa lata, więc ma prawo.

A co najważniejsze iPhone 12 kosztuje tyle ile moim zdaniem powinien kosztować topowy smartfon, praktycznie połowę tego co czternastka. Czy zatem warto jest dopłacać? Jak dla mnie jeśli macie taką gotówkę pod ręka – to jasne. Ale jeśli macie się zadłużać to lepiej zainwestować w dwunastkę. Ja przy swojej zostaję.


Kompletnie zwariowany na punkcie smart. Jeśli tylko pojawi się coś nowego, to koniecznie musi to dostać w swoje ręce i przetestować. Lubi rozwiązania, które się sprawdzają, i nie znosi bezużytecznych gadżetów. Jego marzeniem jest zbudować najlepszy portal z obszaru smart w Polsce (a później na świecie i Marsie w 2025).

Polska grupa Smart Home by SmartMe

Polska grupa Xiaomi by SmartMe

Promocje SmartMe

Powiązane posty

Dodaj komentarz