Kiedy podróżowałem do Wietnamu, spodziewałem się wielu rzeczy. Dżungli, skuterów, pięknych widoków – typowej Azji z pocztówek. Był to mój pierwszy raz, więc nie miałem jeszcze porównania. I tak właśnie było – i dżungla, i smog, i wyspy, i zatłoczone miasta. Ale było coś jeszcze, czego się nie spodziewałem. Apple wszędzie. Dosłownie wszędzie.
Godzina 2:30 rano, wysiadamy z autobusu w małej wiosce gdzieś na północy Wietnamu. Ciszę nocy przerywają tylko okrzyki: „Taxi, taxi!” i tłum taksówkarzy, którzy obskoczyli nas od razu po wyjściu z busa. W oddali widzę ten znak, połyskujący wśród mgły: jarzące się nadgryzione jabłko. Tu też dotarło. Tak jak w każdym mieście Wietnamu – i na południu, i na północy. Wietnam Apple’em stoi.
Sklepy Apple znajdziecie wszędzie, dosłownie. Kiedy jechaliśmy autobusem z parku narodowego do Sajgonu zacząłem je liczyć z nudów, ale przestałem po 20 minutach, nie było sensu. Było ich za dużo.
I nie mówię tu o sklepach autoryzowanych, chociaż ich też było kilka, tylko o małych serwisach, w których kupisz telefon albo naprawisz w razie potrzeby. Na targu zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie sprzedawał sprzęty tej firmy. Najbardziej zaskoczyło mnie stoisko z Apple Watch pomiędzy budą z kanapkami a zupą Pho. Zjesz zupę, zegarek kupisz – okazyjnie.
Czy są one oryginalne? Różnie. W autoryzowanym pewnie tak i w części tych małych serwisów też się je znajdzie. Ale niektórzy się w żaden sposób nie kryją z tym, że daleko im do oryginałów. Na jednym z targów było chyba z pięć stanowisk z AirPods. Do koloru, do wyboru.
- Białe, czarne, brązowe, czerwone.
- Opakowanie zwykłe albo skórzane.
- A same słuchawki mogą być małe, średnie, duże.
- Klient nasz pan. A cenę też porządną wytargujesz. Ile to wytrzyma, jak gra, albo czy ma Siri? Tego już niestety nie wiem, ale pewnie sami się domyślacie…
- Widać jednak, że jest tego ogrom i nie kojarzę jednej ulicy bez jakiegoś minisklepu od Apple. A Samsung, Xiaomi, Huawei, Oppo? Tylko w większych miastach i to duże autoryzowane sklepy.
- A kto ma przy sobie iPhone? I pani w sklepie, i pan na recepcji. Wojskowy, policjant, rybak. Wszystkie młode instagramerki miały przy sobie iPhone’y. Przekrój był pełny – zaczynał się na iPhone’ie 4S, a kończył na iPhone’ie 11 Pro Max. Nadal każdy chce mieć sprzęt od Apple, przez co ilość serwisów musi być duża.
- Czuć, że Wietnam uwielbia tę markę i nawet jak Apple będzie mieć problemy z resztą świata, to w Wietnamie przetrwa jeszcze wiele lat 🙂