Słuchawki Philips TAH4205 4000 Series to kolejne już tego typu urządzenie, które mogłam przetestować. Z chęcią je sprawdziłam i porównałam z innymi urządzeniami, takimi jak nauszne słuchawki od JBL. Czasami takie słuchawki nausze są wygodniejsze niż douszne pchełki i szczególnie przydają się, gdy chcemy bardoz dobrze usłyszeć brzmienie muzyki i innych dźwięków.
Pierwsze wrażenie i co znajdziemy w opakowaniu
Słuchawki Philips TAH4205 dostaniemy w zwykłym kartonowym opakowaniu. W zestawie znajdują się także:
- instrukcja obsługi,
- karta gwarancyjna,
- kabel do ładowania USB-C.
Moje słuchawki są koloru czarnego ale znajdziemy je również w kolorach białym, czerwonym i niebieskim.
Instrukcja posiada ilustracje, tak więc dzięki temu jeszcze lepiej można zaznajomić się z obsługą sprzętu. Przez zamieszczone w niej obrazki dowiemy się, jak połączyć słuchawki oraz obsługiwać je, a także jak uruchomić parę funkcji.
Jeśli chodzi o noszenie słuchawek, to trzeba przyznać, że są wygodne dzięki zamieszczonej wewnątrz piance. Poza tym dobrze przylegają do uszu.
Dużym plusem Philips TAH4205 jest też kabel ładujący, który w końcu jest kablem USB-C. Brawo Philips. Myślę, że Ariel też się ucieszył, widząc ten kabel podczas unboxingu.
Na samych słuchawkach, oprócz portu ładującego, znajdziemy przyciski, odpowiadające za:
- bass,
- play/stop,
- pogłośnienie muzyki,
- zmianę piosenki,
- uruchomienie słuchawek i ich parowania.
Działanie słuchawek Philips TAH4205
Słuchawkami można sterować bez użycia telefonu lub komputera.
Po naciśnięciu przycisku start wraz z uruchomieniem słuchawek zaświeci się dioda, która również poinformuje nas o tym, kiedy słuchawki zaczną się rozładowywać.
Najważniejszym przyciskiem, a raczej 6 przyciskami w jednym, jest ten wystający bolec. To na nim będziemy wykonywać wszystkie czynności:
- klikając na niego raz, uruchomimy lub zatrzymamy muzykę;
- ruszając nim raz w górę, pogłośnimy muzykę;
- kiedy przesuniemy go w dół, przyciszymy muzykę;
- dwa szybkie ruchy w górę to zmiana piosenki na kolejną;
- aby cofnąć utwór, należy wykonać dwa szybkie ruchy w dół;
- pojedyncze przyciśniecie odbierze połączenie;
- przytrzymanie przycisku przez 2 sekundy odrzuci połączenie.
Parę czynności można wykonać bez wyciągania telefonu z kieszeni. Jak dla mnie takie działanie jest na plus i przyznam, że się sprawdza w praktyce.
Specyfikacja techniczna
- Transmisja bezprzewodowa: Bluetooth
- Aktywna redukcja szumów (ANC): Nie
- True Wireless: Nie
- Mikrofon: Tak
- Odtwarzacz MP3: Nie
- Regulacja głośności: Tak
- Funkcje dodatkowe: Odbieranie połączeń
- Audiofilskie: Nie
- Typ słuchawek : Nauszne
- Składane: Tak
- Waga [g]: 150
- Bezprzewodowe: Tak
- Wodoodporność: Nie
- Typ membrany: Dynamiczne
- Średnica membrany [mm]: 32
- Złącze: USB typ C
- Pasmo przenoszenia min. [Hz]: 20
- Pasmo przenoszenia max. [Hz]: 20000
- Impedancja [Ω]: 32
- Ładowanie: 2h do pełnej baterii
- Działanie na jednym ładowaniu: do 29h
Słuchawki przeznaczone są do biegania, na rower i na siłownię, więc możemy używać ich praktycznie wszędzie, oczywiście byleby nie na basenie.
Użytkowanie Philips TAH4205 na co dzień
Słuchawki są bardzo wygodne w noszeniu. Można je dostosować do swojej głowy i uszu, dzięki czemu nie uwierają. Gąbeczki też są mięciutkie. Ja mam często ten problem, że bolą mnie uszy po długim noszeniu słuchawek tego typu. Przy Philips TAH4205 tego problemu nie miałam, a używałam ich często do pracy przy YouTube’ie, gdzie, jak wiecie, robię napisy. Do tej pracy przydają się słuchawki o dobrej głośności, które są wygodne, bo często jeden filmik robi się przez parę godzin.
To, czego mi w nich brakuje, to aktywne wyciszenie. Tak jak już wspominałam, używałam ich do pracy, w której muszę się skupić nad tym, co mówią osoby na filmie, zwłaszcza w momentach, kiedy padają jakieś techniczne informacje i nazwy. Niestety brak aktywnego wyciszenia sprawił, że słyszałam też to, co się dzieje wokół mnie. Nie oszukujmy się, nie będziemy przecież cały czas słuchać muzyki na full. Mnie od tego często głowa boli, wiec wolę trzymać głośność na średnim poziomie. W tym wypadku ANC byłoby przydatne.
Nauszne słuchawki nie spadały mi z głowy na przykład w czasie sprzątania, kiedy często się schylałam. To zdecydowanie jest ich plusem. Niektóre słuchawki lubią spadać, zwłaszcza jeśli ma się tak małą głowę, jaką mam ja.
Chwilę też zajęło mi przyzwyczajenie się do użytkowania „bolca” czy jak kto woli joysticka. Działa on całkiem sprawnie i nie miałam z nim żadnego problemu.
Odkąd dostałam do testów słuchawki Philips TAH4205, ładowałam je raz. 29 godzin działania to całkiem przyzwoity czas jak dla słuchawek. To, co też jest fajne, na moim komputerze, którym jest MacBook Pro, pokazywał się procent ich naładowania, co dla mnie jest plusem, bo przynajmniej wiem, za jaki czas powinnam przygotować się do ich ładowania.
Podsumowanie
Słuchawki nauszne Philips TAH4205 są dobrym sprzętem dla amatorów. Audiofil raczej nie zwróci na nie uwagi. Ich głośność jest, jak dla mnie, wystarczająca. Bardzo dobrze się je nosi, no i przede wszystkim nie spadają z głowy. Dodatkowo jest sporo funkcji w jednym małym joysticku, który pozwala nam na wykonanie aż 6 akcji związanych z muzyką oraz odbieraniem i odrzucaniem połączeń. Nie byłam jednak w stanie wyczuć żadnej większej różnicy, sterując bassem.
Za największą wadę można uznać brak ANC, które bardzo przydaje się w pracy.
Podsumowując, poleciłabym te słuchawki osobom, które nie mają zbyt dużych wymagań, lubią słuchawki nauszne i cenią sobie możliwość sterowania muzyką prosto z „ucha”.
Jeśli jednak tę recenzję czyta jakiś audiofil albo ktoś, komu zależy na ANC, to nie mogę tych słuchawek polecić.