Dzisiaj recenzja sprzętu, którego staram się używać coraz częściej. Mam wielką nadzieję, że zobaczycie różnicę w nowych filmach, w których przebitki będą wykonane z użyciem DJI OM 5. W czym nowy gimbal jest lepszy od swojego poprzednika? Gdzie DJI popełniło błędy? Porównania użycia obu modeli – OM5 oraz OM4 – znajdziecie w recnezji!
DJI OM 5 to najnowszy gimbal od popularnej firmy DJI. DJI jest najbardziej znane z dwóch rzeczy, które robi po prostu świetnie: dronów oraz gimbali. Ich najnowszy gimbal jest ukłonem w stronę wszystkich osób, które kręcą filmy telefonem. DJI stworzyło urządzenie, które jest lepsze od przedniego modelu, czyli DJI OM4. Ale… nowy model jest też gorszy od starszego. Jak to możliwe?!
DJI OM 5 – mniej znaczy więcej
Nowy gimbal został mocno przeprojektowany. Wszędzie znajdziecie informację, że jego główną nowością jest wbudowany selfie stick. Dzięki temu podczas podróży będziemy mieć jeden przedmiot mniej (jeśli go ze sobą kiedykolwiek wcześniej zabieraliśmy). Dla mnie to jednak wcale nie nowość, a na pewno nie w porównaniu z tym, jak przeprojektowany został interfejs gimbala.
DJI OM 5 jest lżejszy i mniejszy od swojego poprzednika. Dzięki temu lepiej i pewniej leży w ręce. Byłem zaskoczony jego zmienioną budową i dziwnym „złamaniem” w środku. Jednak dzięki nowej konstrukcji gimbal jest zdecydowanie wygodniejszy i lepiej podąża za ręką. Nie jest to tylko wygodniejsze w użytkowaniu, ale również filmy są lepsze, bo urządzenie robi dokładnie to, co zamierzyliśmy w danym ujęciu. Podoba mi się też nowy przycisk z boku, który pojawił się w tej wersji. Wiem, że wiele osób ma z nim problem, dla mnie jest ok.
Warto jeszcze dwa słowa powiedzieć o wadze. OM4 ważył 390 gramów, a OM5 to 290 gramów. 100 gramów robi ogromną różnicę. Gimbal wydaje się tak lekki, jakby nic nie ważył. Przez to możemy z niego korzystać znacznie dłużej. Świetnie więc sprawdzi się podczas podróży, kiedy często liczy się każdy gram dodatkowego sprzętu. To bardzo dobry krok DJI, ale okupiony czym innym. Gimbal ma mniejszą baterię, co powoduje, że możemy nagrywać filmu do 4-5 godzin, a nie tak jak w poprzedniej generacji do 6,5 godzin. Nie traktowałbym też tego gimbala jako zapasowego powerbanka, tak jak to było przy OM4. Coś za coś, jak to mawiają.
Są pewne wady konstrukcyjne i braki
Przy okazji omawiania wyglądu zwrócę uwagę na pewne wady konstrukcyjne urządzenia oraz to, czego zabrakło. Zacznę od tego drugiego. DJI nie dodaje już uchwytu, który mogliśmy nakleić bezpośrednio na telefon. Ten uchwyt był jeszcze w modelu OM4 i zupełnie nie rozumiem, dlaczego producent postanowił go usunąć, gdyż wiele osób z niego korzystało.
Jedynym wyjściem jest mocowanie za pomocą klamry. Wspomnę tylko, że jest ona o tyle problematyczna, że nie możemy mieć telefonu w pokrowcu, żeby jej użyć. W efekcie trochę go rysujemy, gdy ją zakładamy i ściągamy. Wadą konstrukcyjną jest to, że gdy będziemy chcieli zostawić klamrę na gimbalu, to nie uda się go zamknąć. Klamrę trzeba nosić oddzielnie, a to niestety zwiększa ryzyko jej zgubienia.
W zestawie brakuje też specjalnego uchwytu z LED-em, którym chwali się DJI. Nie dostaniemy go w oficjalnej dystrybucji, a jedynie na AliExpress. Cena jest wysoka – to aż 300 zł – ale jeśli chcemy uzyskać lepsze światło, jest dobrym rozwiązaniem. Link do aukcji na dole artykułu.
Z wad konstrukcyjnych warto jeszcze wspomnieć o problemie, który był widoczny także w poprzedniej wersji, czyli OM4. Zdarza się, że gimbal zachodzi na obraz przy niektórych z ujęć. Zaczyna też „wariować”, gdy staramy się go obrócić od góry. Wiele osób zgłaszało ten problem do DJI przy wersji 4, mając nadzieję na poprawę. Niestety nie udało się.
Nowe sterowanie w DJI OM 5
Osobny akapit należy się nowemu sterowaniu gimbalem. Przez to, że stał się mniejszy i lżejszy, lekkiej modyfikacji uległo zarówno rozmieszczenie, jak i rozmiary przycisków sterowania: joystick, zoom czy zmiana położenia. Teraz jest – krótko mówiąc – lepiej. Sterowanie jest prostsze i wszystko mam w zasięgu dłoni. DJI postanowił też dodać nowy przycisk boczny, który uruchamia gimbala i przestawia go w uśpienie. Boczny przycisk zmienia też tryby, ale musimy się sporo naklikać, żeby osiągnąć to, co chcemy.
Nowe sterowanie DJI to jeden z punktów, który najbardziej poróżnia osoby, korzystające z gimbali DJI. DJI postanowiło na rewolucję w sterowaniu i wielu osobom się to nie spodobało. Nadmiar klikania przy przechodzeniu z jednej funkcji do drugiej jest naprawdę uciążliwe. Przykładem tego jest np. zmiana śledzenia na FPV – wtedy musimy klikać przycisk aż 4 razy, a to naprawdę sporo.
Są też funkcje, których nie włączymy z poziomu samego gimbala i musimy sięgnąć do aplikacji, aby je uruchomić. Taką funkcją jest między innymi Quick Roll, która jest wyłącznie w aplikacji.
Mniejsze możliwości sterowania joystickiem
Niezrozumiałym działaniem jest także zmniejszenie pochylenia. Jeśli chcemy nagrać coś, zjeżdżając kamerą z góry na dół za pomocą joysticku, to raczej nam się to nie uda. DJI w aplikacji poinformuje nas, że źle do tego podchodzimy i powinniśmy poruszać całym gimbalem, aby nakręcić dane ujęcie.
DJI OM 4. Recenzja najnowszego gimbala do smartfona
Jak dla mnie jest to ucięcie funkcjonalności, wywołane prawdopodobnie zmienioną konstrukcją, bo nie rozumiem, dlaczego DJI zdecydowało się na ten ruch.
Selfie Stick w DJI OM 5
Tym, czym DJI najbardziej się chwali, jest dodanie selfie sticku. Na wszystkich filmach promocyjnych zobaczycie uśmiechnięte dziewczyny pozujące do zdjęć. To faktycznie działanie na plus, bo w moim wypadku wyeliminowało potrzebę posiadania kolejnego urządzenia. Jeśli gimbal je ma, to po co mi selfie stick od Xiaomi?
Ta funkcja przyda się jednak również przy kręceniu filmów. Dzięki 30 centymetrom dodatkowej długości uda nam się zrobić zdjęcia z góry albo nakręcić pewne miejsca, które wcześniej były dla nas niedostępne.
W aplikacji bez zmian
Jeśli mam jeszcze poświęcić aplikacji kilka słów, to muszę powiedzieć, że nie ma zmian. ActiveTrack 3.0 został zastąpiony ActiveTrack 4.0, ale dla mnie ta różnica jest naprawdę marginalna. Czasem lepiej działa 4, czasem 3. Ogółem podążanie działa dobrze, chyba, że naprawdę wyjdziemy poza zasięg.
Nie tak łatwo z tym gimbalem…
Polecenie tego gimbala to wcale nie taka prosta decyzja, choć ostatecznie oceniam go na plus. Zalety w postaci lepszej kontroli, mniejszej wagi i selfie sticka są dla mnie na tyle duże, że przewyższają minusy, których niestety nie jest mało. Mniejsza bateria, mniejszy pochył, trudniejsze dostanie się do zaawansowanych funkcji. No i mój biały gimbal jest różowy…
DJI poszło w tym wypadku bardziej na „masówkę”, tworząc produkt przeznaczony raczej dla amatorów, a nie dla profesjonalistów. Sam jednak nie kręcę dużo filmów, raczej przebitki do filmów i materiały z wakacji, tak więc mnie nowa wersja odpowiada. Podejrzewam jednak, że niektóre z jej ograniczeń mogłyby przeszkadzać osobom nagrywającym wiele materiałów filmowych.
Czas na cenę. To 729 złotych. To dosyć drogo i, o dziwo, drożej niż w innych krajach…
Jeśli chcecie kupić tego gimbala, to linki do kilku sklepów znajdziecie poniżej.