SwitchBot Remote to kolejny przycisk, który będę recenzować. Sporo już tych SwitchBotów się u nas pojawiło, ale jakoś tak się zdarzyło, że trochę po cichu zapomniałem wspomnieć o ich przycisku. Dlatego też wracam do Was z recenzją kolejnego produktu tego producenta. Produktu do klikania!
Kiedyś uważałem, że przyciski w smart home są nieprzydatne. Ale po czasie zrozumiałem, że myliłem się dość znacznie. Nawet jeśli mamy sporo rzeczy widocznych w naszym telefonie, to zwykły przycisk i tak czasem się przydaje. Na przykład gdy chcemy odblokować dwa zamki inteligentne 🙂
SwitchBot Remote – jak wygląda?
Zacznijmy od wyglądu naszego miniprzycisku. W przeciwieństwie do przycisku Aqara SwitchBot oferuje nam urządzenie z dwoma osobnymi przyciskami. Jest trochę grubszy od „konkurenta” z Aqara, ale całościowo jednak trochę zgrabniejszy. Dodatkowo plastiki, z których został wykonany, są zdecydowanie wyższej jakości.
W centralnym miejscu znajdują się dwa przyciski, które mogą na początku nas zmylić, gdyż jeden jest wyżłobiony pod palec, a drugi nie. W pierwszej chwili miałem wrażenie, że jest to atrapa, ale nie. Klika 🙂
Przycisk jest zasilany baterią CR2450, czyli tą trochę większą. Co mnie zaskoczyło, to jak ciężko jest dostać się do baterii, a żeby po raz pierwszy uruchomić urządzenie, musimy zdjąć z niej zabezpieczenie. Niczym nie potrafiłem jej podważyć i dopiero trójkątny kawałek plastiku, który znajduje się w pudełku, dał radę. Dziwne.
Parowanie i aplikacja
Przycisk parujemy z aplikacja bardzo prosto. Musimy tylko dodać go do wyszukiwania, przytrzymać chwilę oba przyciski i po sekundzie już możemy nim sterować. Prosto, łatwo, przyjemnie.
A co w aplikacji? Tam możemy go już połączyć z naszymi urządzeniami SwitchBot i oferuje on całkiem sporo możliwości w tym połączeniu. Oddzielnie możemy zaprogramować zarówno jeden, jak i drugi przycisk. Ja przetestowałem go wraz z SwitchBot Curtain, czyli moim robotem do przesuwania firan.
Spodziewałem się wyłącznie możliwości otwarcia i zamknięcia firany, ale SwitchBot bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Po kliknięciu w konfigurację danego przycisku pojawiała się cała masa funkcji! Ustawiając moją firanę, nie tylko zaznaczam, czy ma być otwarta, czy zamknięta, ale też to, na ile procent ma się otworzyć. A nawet to, czy ma się otworzyć w trybie Performance, czy Cichym. Mamy pełnię sterowania!
Fajną funkcją jest także to, że mogę znaleźć mój pilot! W aplikacji jest opcja „Find my remote”. Gdy ją klikniemy, wtedy pilot wydaje pisk. CZEMU NIKT INNY TEGO NIE WYMYŚLIŁ?! HALO, APPLE?!?!?!
SwitchBot Remote nie lubi asystentów…
Co mnie rozczarowało w przycisku? Nie zadziałał mi w żadnym asystencie… W Google Home ciągle mam informację, że „coś nie wyszło”, dla Amazon Alexy istnieją trzy sprzęty (ale nie ten), a HomeKit przez HomeBridge wspiera wszystkie urządzenia SwitchBota. Tylko że oprócz tego przycisku.
Rozczarowałem się, bo chciałem pokazać, że można go wykorzystać do innych czynności i niekoniecznie tylko z urządzeniami SwitchBot. Ale to nieprawda, bo inne integracje nie działają. Niestety.
Przycisk na co dzień, czyli podsumowanie
Przycisk jest świetnym urządzeniem, ale ograniczonym ekosystemem, w którym działa. Z jednej strony oferuje bardzo dużo, ale z drugiej dla niewielkiej liczby urządzeń. W efekcie niewiele możemy zrobić.
Możemy za jego pomocą posterować naszymi firanami bądź zdalnie włączyć SwitchBot Bot, który np. uruchomi nam Cappucino. Jest to zdecydowanie gadżet, a nie coś niezbędnego do życia.
Urządzenie kosztuje 19 USD, czyli teoretycznie niedużo, ale z aktualnym kursem dolara wynosi to 83 zł. Czy warto? Moim zdaniem nie. Dopóki nie pojawi się w jakichś asystentach i będziemy mogli go użyć jako samodzielnego urządzenia.
