Xiaomi zaprezentowało najnowszą wersję swojej inteligentnej opaski 29 marca tego roku. Choć do polskiej premiery Xiaomi Mi Band 6 zostało jeszcze trochę czasu, to ja już od kilku dni mam przyjemność testować to urządzenie. Jakie są moje pierwsze wrażenia?
Tuż przed premierą tej popularnej opaski, w sieci pojawiało się sporo doniesień dotyczących jej rzekomych funkcji. Miała być kompatybilność z asystentem głosowym Alexa, miała być funkcja szybkiego odpowiadania na wiadomości i wreszcie miał być moduł łączności GPS. Co ostatecznie otrzymaliśmy? Spory wyświetlacz, funkcję pomiaru SpO2 oraz większą liczbę trybów sportowych. Czy to oznacza, że Xiaomi Mi Band 6 nie jest sprzętem wartym uwagi? Absolutnie nie.
Mi Band 6 – ewolucja, a nie rewolucja
Zaraz po wyjęciu z pudełka, moją uwagę zwrócił sporej wielkości ekran. Jest wykonany w technologii AMOLED i charakteryzuje się przekątną wynoszącą 1,56 cala. Jako posiadacz generacji czwartej uznałem to za spore udogodnienie. Na ekranie głównym wyświetlanych jest więcej informacji, a nawigowanie stało się o wiele bardziej przyjemne. Sama „pastylka” jest jednak takich samych wymiarów jak „pastylka” Mi Banda 5, więc opaski z poprzedniej wersji będą tutaj naturalnie pasowały.
Chyba najważniejszą funkcją, jaką chiński producent dodał do opaski Mi Band 6, jest pomiar poziomu natlenienia krwi. Funkcjonalność jest szczególnie przydatna w dobie pandemii koronawirusa, a jej obecność nie powinna być traktowana w kategorii ekstrawagancji i szczególnej innowacyjności. Pomiar SpO2 staje się już bowiem standardem w przypadku technologii ubieralnych. Osoby aktywne fizycznie ucieszą się z obecności aż 30 trybów sportowych, spośród których 6 wykrywanych jest automatycznie. Czy to zaleta? Myślę, że większość trybów nie zyska sporej popularności.
Płatności zbliżeniowe? Nie tym razem
Producent deklaruje, że Xiaomi Mi Band 6 jest w stanie pracować dwa tygodnie na jednym naładowaniu baterii. Po kilku dniach testów mogę stwierdzić, że wynik ten jest jak najbardziej możliwy do osiągnięcia. Na uwagę zasługuje też możliwość sterowania muzyką w momencie, gdy na opasce mamy uruchomiony trening. Dziwne, że chiński producent tak późno zdecydował się na tak oczywiste rozwiązanie. Użyteczności nie można mu jednak odmówić. Jakie braki już zauważyłem? Obowiązkiem jest wymienić tutaj moduł GPS – jeśli chcemy śledzić trasę, na trening musimy wybrać się ze smartfonem. Przydatny byłby też działający w Polsce moduł NFC, który obsługiwałby płatności zbliżeniowe. Warto jednak pamiętać, że to budżetowa opaska, a oferta Xiaomi jest na tyle szeroka, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące opaski, to gorąco zachęcam Was do ich zadawania. Wszystkie wątpliwości postaram się rozwiać w pełnej recenzji.
A opaskę już dzisiaj możecie kupić w sklepie Cyfra.eu.