Dzięki uprzejmości DJI Ars mogliśmy przetestować Mavic Mini w warunkach bojowych, czyli tam, gdzie najbardziej pragniemy mieć kompaktowego drona – na wakacjach.
Mavic Mini – strzał w dziesiątkę dla travelerów
Kiedy tylko dostaliśmy Mavic Mini na testy, pospiesznie wyruszyliśmy z nim w teren, ponieważ jest to urządzenie, nad którym wielu globetrotterów, w tym my, mocno się zastanawia. Najbardziej kompaktowy w swojej klasie, o niskiej wadze (poniżej 250 g!) nie tyle omija przepisy, które mają wejść z początkiem 2021 roku, co raczej pozwala zabrać się na wycieczki w góry. Będąc już w temacie magicznych 250 g, należy zaznaczyć, iż dotyczy to lotów rekreacyjnych urządzeń nierejestrujących obrazu, więc Mavic Mini mógłby ważyć o 2 g więcej, a i tak niewiele zmieniłoby to możliwości jego rekreacyjnego użytkowania w przyszłości. Szczegółową analizę przepisów dronowych zrobiła dla Was Kasia i wszystko znajdziecie w jej ARTYKULE.
Pierwsze loty za płoty
Jak już nadmieniłem, kiedy tylko dostaliśmy Mavic Mini do ręki, od razu pobiegliśmy w najbliżej znane nam odludne miejsce, gdzie nie spotkamy wiele przeszkód. Pierwsze parowanie drona oraz jego rozłożenie nie zajmuje laikowi więcej niż kilkanaście minut, gdyż tyle trwają filmy instruktażowe. Producent stanął na wysokości zadania i trzeba przyznać, że są one bardzo dobrze przygotowane. Kolejne parowania i starty to kwestia sekund. W tym miejscu należy zaznaczyć, aby przy zakupie upewnić się, czy nasz telefon jest kompatybilny z urządzeniem. W naszym przypadku okazało się, że mimo wymienionej serii Xiaomi Redmi 8, jest problem. Xiaomi Redmi 8T mojej żony był kompatybilny, natomiast recenzowany przez mnie wcześniej 8A już nie. Listę kompatybilnych urządzeń znajdziecie TUTAJ
No to lecimy
Sterowanie dronem jest w zupełności intuicyjne. Do wzniesienia się potrzebujemy lądowiska o powierzchni ok. 0,5 m kw., na którym nie będzie wystających elementów takich jak kamienie. Procedura startu uniemożliwia przypadkowe wystartowanie oraz wznosi automatycznie drona na ok. 1 m. Popełnienie błędu jest wręcz niemożliwe. Od tego momentu przejmujemy stery. Kilka próbnych manewrów, które pomogą nam określić, która lewa jest lewą, i szybko załapiemy poruszanie się Mavic Mini. Pamiętajmy jednak, że producent nie wyposażył Mini w czujnik kolizji, więc nie zatrzyma się on automatycznie przed przeszkodą. Jest to minus, fakt, ale nie można mieć wszystkiego. Całe szczęście, że sam dron obudowany jest nawet-twardym plastikiem, więc trzeba się postarać, żeby uszkodzić więcej elementów niż skrzydła.
Travelvlogerskie meritum. To, do czego Mavic Mini został stworzony
No to nagrywamy. W aplikacji są dostępne 4 tryby automatyczne: Rocket, Dronie, Circle oraz Helix. Wielkie NIESTETY z racji braku funkcji aktywnego trackingu. Boli to tym bardziej, iż funkcja zaznaczania śledzonego obiektu jest dostępna w wyżej wymienionych trybach. W dronie dla amatorów taka funkcja byłaby o wiele bardziej użyteczna aniżeli powyższe. Niestety, Mavic Mini nie poleci za Wami.
Latanie to czysta przyjemność, jednak przy wycieczkach w góry oraz w otwartym terenie musimy uważać na wiatr. Niska waga drona sprawia, że czasami ma on problem z powrotem do miejsca startu. Trzeba uważać przy nasłonecznionych południowych stokach, ponieważ prąd wznoszący wzmacnia się wraz z wysokością lotu. Z tego powodu raz serce stanęło mi w gardle, gdyż stało się to przy ok. 40% baterii, kiedy aplikacja zaalarmowała o konieczności powrotu.
Jakość foto i video. Tutaj raczej Mini
Dron Mavic Mini jest wyposażony w kamerę o matrycy CMOS 12 MP z obiektywem f/2.8, którego ekwiwalent ogniskowej szacuję na ok. 50 mm pełnej klatki. Niestety, nagrywając wysokie góry, trudno objąć wszystko w kadrze. Bardziej optymalny byłby tutaj obiektyw o szerszym kącie. Filmy nagramy w formatach 1080p (25/30/50/60 fps) albo 2.7k (25/30) fps. Unikałbym znacznie zapisu w klatkarzu poniżej 50 fps dla ujęć dynamicznych, gdyż przy oglądaniu ich w postprodukcji od skakania klatek bolą oczy. Jeśli chcecie cieszyć się płynnością obrazu na dużym ekranie monitora, to zatrzymacie się na 1080p. Jak na drona wypuszczonego pod koniec 2019 roku niestety nie wygląda zbyt dobrze. Co do zdjęć, brak możliwości zapisu w formacie RAW w zasadzie wyczerpuje temat. Te zarejestrowane w JPG można przyrównać do tych ze średniej jakości telefonu (np. Xiaomi 8T). Ogólnie jakość obrazu z drona oceniam na amatorskie 6/10.
W poniższym filmie zostały wykorzystane ujęcia wykonane dronem Mavic Mini, więc możecie sami zobaczyć jak wyglądają. A jeśli spodobały się Wam ujęcia to Was gorąco zapraszamy na stronę Get Me Out!
Ogólny user-friendly. Mavic Mini, a wręcz maxi!
Zarówno dron, jak i aplikacja są bardzo intuicyjne. Osoby nie mające wcześniej styczności z lataniem powinny bez problemu poradzić sobie z obsługą drona. Kilka dni dobrego treningu wystarczy, abyście z pewnością nagrali to, co chcecie. Bateria wystarcza na wykonanie od 4 długich do 6 krótkich lotów, podczas których nagramy ok. 1-2 min materiału. Przy pierwszym ładowaniu byliśmy nieco przerażeni, gdyż dron ładował się prawie 5 godzin. Jednak jak później się okazało, była to prawdopodobnie wina kiepskiej ładowarki. Bardzo pozytywnym podróżniczym zaskoczeniem było ładowanie z ładowarki samochodowej 2.1A, które zajęło ok. 1.5 godziny.
Mavic Mini. TAK czy NIE?
Dla osób szukających lekkiego drona, którego włożą do plecaka i pójdą z nim w góry, będzie świetnym rozwiązaniem. Dlatego daję zdecydowane TAK. Jego niska waga nie ratuje go przed nowymi przepisami, gdyż nadal jest urządzeniem rejestrującym, ale umożliwia zabranie Mavica Mini nawet na tygodniowy trekking w góry. W zamian dostajemy pamiątki z wakacji, w dobrej (nieoszałamiającej) jakości, dzięki którym nasze wakacyjne video będzie bardziej epickie. Profesjonaliści i ci, którzy potrzebują materiału filmowego do wykorzystania choćby półprofesjonalnie, powinni zastanowić się nad wyższymi modelami od Mavic. Jeśli miałbym kupować, to myślę, że zdecydowałbym się od razu na wersję Combo, gdyż zabranie dodatkowych akumulatorów pozwoliłoby latać bezstresowo.
Drona Mavic Mini możecie kupić z tego linku.
2 myśli na “Tydzień z Mavic Mini. Recenzja, przemyślenia”