Ile razy spadł Wam laptop? Albo postawiliście go tak, że niestety obudowa się porysowała? Osobiście wolę sprzęty bez obudowy ale rzeczywistość boli. Nie raz, nie dwa ani nawet nie trzy ważne dla mnie sprzęty spadły na podłogę. Podobnie było z włożeniem laptopa do torby, żeby wyjąć go ze sporą rysą (długopis?!). Dlatego, gdy dostałem na testy dwie obudowy do MacBook’a Pro 13 od Incase – stwierdziłem, że czas coś zmienić.

Ta recenzja mogłaby się zakończyć w sumie na drugim akapicie, bo najważniejszy test obudowy zdarzył się już przy unboxingu. W trakcie nagrywania filmu, gdy MacBook Pro 13 od Krzyśka znajdował się w szarym casie przypadkiem (serio) omsknął mi się laptop i poleciał na kafelki. Gruchło porządnie, a ja tylko widziałem przerażenie w oczach Krzyśka. Sięgnąłem po laptopa oczekując najgorszego, ale nic. Kompletnie nic! Case całkowicie zamortyzował upadek, a ja już wiedziałem, że będzie dobrze 😉

Szary i przezroczysty, czyli jak wygląda Case’y od Incase

Na testy dostaliśmy dwa case’y – jeden grafitowy, trochę w stylu obudowy na Kindle, a drugi przezroczysty. Oba case składają się z dwóch części, które zakładamy oddzielnie na wcisk (osobno góra i dół). Opakowanie w którym się znajduje jest skrajnie minimalistyczne, w imię ekologii Incase wszystko zminimalizował, ale nadal jest czytelnie.

Incase

Zacznę od grafitowego textured hardshell case, który zdaniem całej naszej trójki jest zdecydowanie najładniejszy. Case wykonany jest z lekkiego tworzywa Makrolon, które zapewnia dodatkową ochronę aluminiowej obudowy Macbooka. Tym co jednak wyróżnia tego Case’a jest tkanina z której został zbudowany i która go cała pokrywa, czyli Woolenex.

Incase

Grafitowa tkanina jest odporna na zabrudzenia i  zużycie, ale jej największą zaletą jest wygląd i tekstura. Obudowa jest super miła w dotyku i mi kojarzy się z porządną książką. Dodatkowo, grafitowy kolor wygląda naprawdę super. Całość sprawia wrażenie produkty premium, który jest nie tylko wytrzymały, ale również naprawdę super się prezentuje. Jedynym minusem jest coś co ciężko nazwać minusem. Obudowa szczelnie przykrywa laptopa, przez co nie widać, czy jest to MacBook, Lenovo, czy Xiaomi. Sam uwielbiam design Apple i miałem z tym duży problem. Finalnie jednak ten case wziął Krzysiek, a ja wziąłem przezroczystego.

Incase

Hardshell case tak naprawdę nie jest przezroczysty. Jest to matowa powierzchnia dots, czyli mamy na nim taką jakby siateczkę. Mimo wszystko widać jednak jaki komputer został „ubrany” w obudowę. Dodatkowo widać logo Apple oraz podświetlenie loga, jeśli je jeszcze macie 😀

W wypadku tego case’u również mamy wytrzymałem tworzywo Makrolon od Bayeru, więc poziom zabezpieczenia jest identyczny jak w przypadku grafitowego brata. Taki sam upadek jaki przeżył grafitowy case powinien przeżyć MacBook w przezroczystym. Wybaczcie, ale nie chciałem naciągać szczęścia 😉

Wytrzymałość hardshell case’ów na najwyższym poziomie

Zrobiłem już mały spojler jeśli chodzi o wytrzymałość obu case’ów. Ich zadaniem jest ochrona naszego laptopa i pod tym względem sprawdzają się naprawdę dobrze. Nareszcie nie obawiam się tego, że gdy położę jeden laptop na drugim to je porysuję. Podobnie jest z wkładaniem ich do plecaka. Ekstremalnego testu z rzucaniem laptopem na podłogę nie chciałem robić, ale finalnie sam się zdarzył 😀 Wytrzymałość? Na Piątkę.

Przy okazji warto też poruszyć kwestię zużywania samych case’ów. Dotychczas miałem je tylko na telefonie i strasznie mnie irytuje „żółcenie” po czasie. Tutaj tego nie widziałem, ale też nie mam ich aż tak długo. Sprawdzałem jednak co się będzie działo jak będziemy np. pocierać jednym laptopem o drugiego (typowe jak wrzucimy je do jednej torby). Na szczęście nie było żadnych śladów. Na obudowach nie pozostają też odciski palców, czego trochę się obawiałem. Szczególnie przy przezroczystym.

Obudowa Incase a MacBook, czyli wycięcia i nóżki

Oba case’y są idealnie wycięte pod MacBook’a Pro 13, które mamy z Krzyśkiem. Wycięcia są przygotowane zarówno z boków (pod USB-C i wejście jack) jak i z przodu, żeby wygodnie można było wygodnie otwierać laptopa. Przemyślane i widać, że osoby projektujące te case’y używają mac’ów. Jedynym problemem są adaptery Hub. Jeśli jest on wpinany w jedno USB-C to problemu nie ma, ale jeśli macie model z wejściem na dwa, który idealnie przylega do obudowy to te case’y nie są z tym kompatybilne. Konieczne jest zdjęcie dołu, bo inaczej go nie włożycie.

Incase

Budowa case’y jest też też przygotowana pod kątem lepszego odprowadzenia powietrza z MacBooka. Dzieje się tak dzięki specjalnym wycięciom na chłodzenie oraz trochę wyższym nóżkom, przez co Mac stoi trochę wyżej. Ergonomia i wygoda 🙂

Incase

Nie ryzykuj tylko bierz Incase

Chcesz mieć materiałowy, ładny case? Bierzesz grafitowy hardshell. Wolisz jak ja widzieć swojego Mac’a? Wtedy bierzesz oryginalny, przezroczysty case. Niestety, ale laptopy od Apple się rysują i chociażby z tego powodu warto się zaopatrzyć w takie zabezpieczenie. Dodatkowe zabezpieczenie przed upadkiem też jest czymś na co warto zwrócić uwagę, ale naprawdę nie radzę mocnego testowania case’u pod tym względem 😉

O dziwo, cena za case’y nie jest straszny. Incase to znany amerykański producent, ale to nie jest Apple, gdzie ściereczka kosztuje stówkę 😉 Za przezroczysty case na doapple.pl zapłacicie 216 złotych. Za wersję grafitową przyjdzie wam zapłacić 70 złotych więcej, bo 286 złotych. Czy warto? Moim zdaniem zdecydowanie tak patrząc ile kosztuje sprzęt, który chronimy 🙂

Kup teraz

Zapraszamy do zakupu produktu na stronach wymienionych poniżej...


Kompletnie zwariowany na punkcie smart. Jeśli tylko pojawi się coś nowego, to koniecznie musi to dostać w swoje ręce i przetestować. Lubi rozwiązania, które się sprawdzają, i nie znosi bezużytecznych gadżetów. Jego marzeniem jest zbudować najlepszy portal z obszaru smart w Polsce (a później na świecie i Marsie w 2025).

Polska grupa Smart Home by SmartMe

Polska grupa Xiaomi by SmartMe

Promocje SmartMe

Powiązane posty

Dodaj komentarz